ACCC (ang. Australian Competition and Consumer Commission) twierdzi, że będzie zbierać dowody i nadzorować, czy gigant technologiczny naruszył prawo konkurencji jako dominujący gracz na rynku reklamy online wartym prawie 3,5 mld dolarów. Australijska Komisja ds. Konkurencji i Konsumentów już dwukrotnie podała Google do sądu, przy czym jedna sprawa dotyczyła jego działalności reklamowej z Doubleclick. Australijski nadzorca może wnieść już trzeci pozew przeciwko Google za nadużywanie jego pozycji rynkowej w sektorze reklamowym, jeśli dowody zebrane w ciągu najbliższych kilku miesięcy wesprą skargi od reklamodawców i wydawców.
Okresowy raport na temat branży ad-tech wydany przez Australian Competition and Consumer Commission w czwartek stwierdził, że Google jest dominującym dostawcą w skomplikowanym rynku reklamy online, gdzie powierzchnia reklamowa jest przedmiotem dużej rywalizacji. Regulator twierdzi, że ponieważ Google miał większość udziałów w rynku w całym łańcuchu dostaw, może potencjalnie być w stanie faworyzować swoje własne interesy biznesowe, i może być zaangażowany w tzw. self-preferencing, co może być potencjalnie niezgodne z prawem konkurencji.
ACCC nie podjął jeszcze konkretnych działań, ponieważ w obecnym momencie zajmuje się zbieraniem dodatkowych informacji o możliwych nadużyciach, które mógłby przedstawić w sądzie. Komisja już dwa razy kierowała sprawy Google przed wymiar sprawiedliwości, w jednym przypadku odnoszącego się do jego działalności reklamowej z Doubleclick. Obie sprawy są w toku. Przewodniczący komisji Rod Sims powiedział, że Google może zakwestionować swój udział w rynku, jeśli sprawa trafi do sądu, więc potrzebuje solidniejszego materiału dowodowego. "Dowody [do sprawy sądowej] są często bardzo różne od dowodów zbieranych w ramach pisania raportu badającego", powiedział. "Trzeba udowodnić, że Google miał dominującą pozycję w technologii reklamowej. Jeśli mielibyśmy wziąć swoją sprawę do sądu, musimy poprzeć to dowodami, które mogłyby wytrzymać w sądzie, gdyby Google kwestionował te liczby."
Jak zauważono w raporcie, częścią problemu było działanie rynku reklamowego, który był nieprzejrzysty, co utrudnia udowodnienie niektórych zarzutów wydawców i reklamodawców. Zarzuty w raporcie obejmują twierdzenia z zainteresowanych stron, że Google sprzedaje reklamy w serwisie YouTube wyłącznie za pośrednictwem własnej platformy (DSP), co oznacza, że klienci muszą korzystać z DSP Google, aby reklamy pojawiły się na YouTube.
Rzecznik Google powiedział, że rynek ad-tech jest konkurencyjny z niskimi barierami wejścia. "Istnieje wiele firm, dużych i małych, pracujących razem i w konkurencji ze sobą na rynku reklamy cyfrowej w całej sieci, każdy z różnych specjalności i technologii", powiedział. "Google jest tylko jednym z tych wielu graczy, a my ułatwiliśmy innym wybór, z kim chcą współpracować". Obejmuje to tworzenie rozwiązań pomiarowych z zachowaniem prywatności, rozwój głównych innowacji w technologii aukcji, a także udział w inicjatywach branżowych mających na celu wspieranie długoterminowej rentowności ekosystemu reklamy cyfrowej wspieranej przez reklamę. Raport zauważył również, że pojawiły się skargi dotyczące planów blokowania plików cookie stron trzecich w przeglądarce internetowej Google Chrome od kwietnia, przy jednoczesnym zwiększeniu prywatności użytkowników poprzez ograniczenie śledzenia stron internetowych, które ludzie odwiedzają w Internecie, a takie działanie umocni pozycję Google. Nie powstrzyma to Google od zbierania informacji, a ostatecznie będzie ich miał więcej niż pozostali reklamodawcy.
Apple (NASDAQ: AAPL) dał użytkownikom wybór, czy chcą zrezygnować z bycia śledzonymi całkowicie, i nie zbiera wrażliwych danych. Inne przeglądarki, takie jak Firefox, również zmieniły swoje podejście i odeszły od śledzenia w całym Internecie. Sims powiedział, że jest to trudna kwestia wyboru między konkurencją i prawem ludzi do prywatności. "Google jest firmą zajmującą się danymi, a dla firmy zajmującej się danymi, ograniczenie dostępu innych do ich uzyskania to duży problem konkurencji - trudny ze względu na kwestię prywatności. Dlatego myślę, że jest jasne, jakie problemy są na tym rynku [ale] ich rozwiązania są trudne."