Prezes Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych, Jerome Powell, udzielił w zeszłą niedzielę wywiadu w programie 60 Minutes. Rozmowa przypominała wywiad w tym samym programie byłego prezesa Fed, Bena Bernanke, z marca 2009 r., kiedy rynek akcji szorował po dnie. W swoim wywiadzie Bernanke bardzo stanowczo mówił o uprawnieniach Fedu w zakresie zapobiegania kolejnemu wielkiemu kryzysowi i o ogromnej władzy jaka spoczywa w rękach Rezerwy. Jednocześnie był brutalnie szczery co do szkód gospodarczych spowodowanych pęknięciem bańki na rynku mieszkaniowym i lat, które zajmie ich cofnięcie.
Stanowczość banku centralnego
Wywiad Powella miał podobny wydźwięk. Bardzo pesymistycznie wypowiadał się na temat stanu gospodarki, ale podkreślał również, że Fedowi "jeszcze długo nie skończy się amunicja" do walki z kryzysem, jak np. więcej zakupów aktywów, zmiana kombinacji zakupów aktywów czy bardziej agresywne korzystanie z wytycznych. Powell, podobnie jak Bernanke, rozumie, że Fed może wiele osiągnąć tylko poprzez jasne i zdecydowane informowanie o swoich zamiarach. Przywodzi to na myśl prezesa Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghima, który powstrzymał upadek euro podczas kryzysu w 2012 roku, mówiąc, że EBC zrobi "wszystko, co trzeba", aby zapobiec pogrążeniu się UE w kryzysie.
Notowania indeksu S&P 500 (NYSE: SPY) były w poniedziałek o 4% wyższe, choć część tego wzrostu można przypisać pozytywnemu rozwojowi sytuacji w zakresie opracowywania szczepionki przeciwko koronawirusowi. W odróżnieniu od większości dotychczasowych wzrostów na rynku, większość zysków pochodziła z sektorów, takich jak banki, energetyka i spółki o małej kapitalizacji. Rynki interpretują słowa Powella jako zmniejszanie ryzyka niewykonania zobowiązań.
Pesymizm gospodarczy
Podczas gdy Powell optymistycznie wypowiadał się na temat możliwości Fedu, jego prognozy ekonomiczne były ponure. Spodziewa się on, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy obywatele wciąż będą tracić pracę, a bezrobocie osiągnie poziom 20-25%, zaś PKB w drugim kwartale spadnie w ujęciu annualizowanym o 20-30%. Przewrotnie, jest to pozytywna wiadomość dla cen aktywów, ponieważ oznacza to bardziej "gołębie" decyzje Fedu, podobnie jak Bernanke rozluźniał politykę do 2013 roku, aż poczuł, że gospodarka znalazła się na ścieżce do samowystarczalności.
Prezes Fed zachęcał również Kongres do dalszego wydawania większej ilości pieniędzy, aby nadrobić spadek wydatków gospodarstw domowych i firm, dodając, że nie jest to czas na martwienie się konsekwencjami zadłużenia, biorąc pod uwagę potencjał, trwałe szkody w życiu ludzi i możliwości produkcyjne gospodarki.
Powell oczekuje, że gospodarka zacznie ponownie rosnąć w trzecim i czwartym kwartale, choć uważa, że osiągnięcie poziomu sprzed pandemii może potrwać ponad rok. Ostrzegał jednak, że wiele zależy od rozwoju sytuacji w sektorze medycznym, której Fed nie jest w stanie ocenić. Jego zdaniem walka z koronawirusem wiążąca się z krótkotrwałą utratą aktywności ekonomicznej jest tego warta, gdyż druga fala zachorowań może spowodować jeszcze więcej szkód i doprowadzić do trwałej utraty zaufania.