Pojawił się promyk nadziei dla ropy naftowej

W ciągu ostatnich kilku lat obniżki cen ropy naftowej stały się normą. Zapasy surowca nie maleją, a rosnąca konkurencja na rynku dodatkowo pogarsza sytuację. Możliwe jednak, że wkrótce tendencja ulegnie zmianie.

W ostatnim tygodniu lipca cena baryłki ropy wzrosła o blisko 9% i po raz pierwszy od dwóch miesięcy przekroczyła 50 dolarów. Podobny ruch miał ostatnio miejsce niemal rok temu.

Na wzrost ceny wpłynęły najprawdopodobniej dwa czynniki po stronie podażowej. Po pierwsze: gdy producenci zauważyli, że ropa w najbliższym czasie nie zacznie drożeć, skupili się na ograniczaniu kosztów. Udało się to osiągnąć głównie dzięki wykorzystaniu ulepszonych technik wydobycia surowca, zapewniających większą wydajność.

Na efekty nie trzeba było długo czekać - w ostatnim kwartale największe spółki naftowe osiągnęły wyraźnie lepsze wyniki. Przykładowo, w raporcie finansowym BP (NYSE: BP) czytamy, że koncern wypracował 144 mln dolarów zysku, natomiast w tym samym okresie w ubiegłym roku poniósł stratę w wysokości 1,4 mld dolarów.

- $this->copyright_for_current_language

Działania producentów ropy naftowej to typowy przykład dostosowania się do zmian na rynku. Wreszcie zrozumiano, że tradycyjne metody wpływania na ceny, takie jak zmniejszenie podaży, inwestycje czy tworzenie nowych miejsc pracy, nie sprawdzają się, gdy dostępne są tańsze i wydajniejsze rozwiązania. Powoli kończy się era monopolu krajów OPEC - na rynku pojawia się coraz więcej nowych graczy.

"Nikt nie stoi bezczynnie i nie czeka, aż ceny pójdą w górę" - twierdzi Daniel Yergin, wiceprezes firmy konsultingowej IHS Markit. "Branża jest w trakcie dostosowywania przebiegu procesów i wykorzystywanych technologii do ceny sprzedaży wynoszącej nie 100, lecz 50 dolarów".

Druga przyczyna jest raczej polityczna. Chodzi o kłopoty Wenezueli, które sprawiają, że produkuje ona coraz mniej ropy. Jednocześnie kraj ten posiada największe rezerwy surowca na świecie. Niestabilność polityczna i gospodarcza może prowadzić do ograniczenia podaży, a w konsekwencji - do wzrostu cen.

- $this->copyright_for_current_language

Stacja CNN donosiła, że Stany Zjednoczone rozważały ograniczenie eksportu lekkiej ropy do Wenezueli na początku sierpnia, lecz ostatecznie administracja nie zdecydowała się na taki krok.

Mówi się także o kolejnym przedłużeniu cięć produkcji ropy w krajach OPEC. Ponadto Arabia Saudyjska zobowiązała się ograniczyć eksport surowca w sierpniu do 6,6 mln baryłek dziennie. W Stanach Zjednoczonych ogromny popyt związany z wakacyjnymi podróżami przyczynił się do zmniejszenia zapasów.

Były prezes Halliburton (NYSE: HAL) Dave Lesar zauważa z kolei, że liczba szybów wiertniczych nie rośnie już tak szybko, a klienci "wciskają hamulec". Próbując pogodzić sprzeczne interesy, producenci muszą zachować rozwagę.