Ósmy tydzień urzędowania Trumpa upłynął w znacznie spokojniejszej atmosferze pod względem ilości szumu medialnego. Co prawda miał miejsce pewien incydent - doradczyni Trumpa Kellyanne Conway stała się w poniedziałek obiektem żartów po tym, jak uzasadniała oskarżenia o założenie przez administrację Obamy podsłuchów na liniach telefonicznych Trumpa w następujący sposób: "W tym tygodniu czytałam, że można obserwować ludzi za pośrednictwem telefonów, na pewno też telewizorów, na wiele różnych sposobów. Mikrofalówka może stać się kamerą, i tak dalej". Większość informacji w mediach dotyczyła jednak ciągłych zmian w gronie współpracowników prezydenta oraz niebezpieczeństw związanych z proponowanymi przez jego rząd zmianami ustaw. Ponadto dług Stanów Zjednoczonych osiągnął limit w wysokości 19,9 bilionów dolarów.
W piątek zwrócono się do 46 okręgowych prokuratorów federalnych, którzy współpracowali z rządem Obamy, z oficjalną prośbą o złożenie rezygnacji. Zmiany na tych stanowiskach po przejęciu władzy przez nowy rząd same w sobie nie dziwią. Prokuratorzy zostali jednak poinformowani bardzo późno. Najwybitniejszy z nich, Preet Bharara, zaledwie dwa dni przed tym, jak nakazano mu rezygnację, został poproszony o sprawdzenie, czy prezydent nie naruszył klauzuli konstytucji dotyczącej unikania konfliktu interesów. Bharara głośno opowiada się przeciwko korupcji. Wcześniej zapewniano go o ciągłości zatrudnienia.
Trump unieważnił też wprowadzone przez amerykańskie Biuro Gospodarowania Ziemią pod rządami Obamy prawo o ochronie czystości wód gruntowych. Ma to pozwolić na poluzowanie przepisów dotyczących procesu szczelinowania hydraulicznego, zwanego też frackingiem. Ponadto Scott Pruitt, szef Agencji Ochrony Środowiska, uchylił regulacje mające na celu ochronę pracowników przed wypadkami związanymi z użyciem substancji chemicznych. Regulacje te zostały wprowadzone po eksplozji w jednym z magazynów w Teksasie w 2013 r., w wyniku której 15 osób zginęło, a setki innych zostało rannych. Pruitt podjął taką decyzję na wniosek branży chemicznej.
Kongresowe Biuro Budżetu szacuje, że jeśli obecna ustawa o systemie opieki zdrowotnej zostanie wycofana i zastąpiona nową, 14 milionów osób straci ochronę w przyszłym roku, a do 2026 r. będą to w sumie 24 miliony. Biały Dom nie zgadza się z tymi wyliczeniami. Ujawnił natomiast proponowany budżet, przewidujący znaczne obniżki finansowania większości agencji federalnych, z wyjątkiem Departamentu Spraw Weteranów, Departamentu Obrony oraz Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Mniej środków przeznaczone zostanie na naukę, opiekę zdrowotną, sztukę, pomoc zagraniczną oraz rozwój miast. Organizacja Corporation for Public Broadcasting może przestać być finansowana w ogóle. Biały Dom krytykowany jest za plany zmniejszenia nakładów na programy żywnościowe, takie jak Meals on Wheels (w ramach którego osobom starszym dostarczane są posiłki) czy też darmowe lunche w szkołach publicznych. Zwłaszcza propozycja obniżenia dopłat do programu Meals on Wheels zszokowała starszych zwolenników Trumpa, których egzystencja jest w znacznym stopniu zależna od dostaw posiłków. Nie wiadomo jeszcze, czy cięcia budżetowe zostaną zaakceptowane.