Zabicie irańskiego generała Kasema Sulejmaniego jest uważane za najbardziej ryzykowne posunięcie Stanów Zjednoczonych od czasu ataku na Irak. Tysiące Irańczyków wyszło na ulicę opłakiwać popularnego dowódcę. Prezydent USA Donald Trump wyjaśnił, że podjęcie decyzji o napaści miało na celu "powstrzymanie wojny". Amerykańsko-irański konflikt trwa nieprzerwanie od co najmniej 40 lat.
Historia
Stany Zjednoczone mieszają się w politykę Iranu już od lat 50-tych ubiegłego stulecia. W tym czasie premierem Iranu był Mohammad Mossadegh, który dzięki swoim reformom zyskał dużą popularność na całym świecie. Mossadegh działał na rzecz nacjonalizacji przemysłu naftowego. Przez lata złoża ropy w tym regionie znajdowały się w posiadaniu Wielkiej Brytanii, jednak kiedy irański polityk wycofał się z negocjacji w sprawie warunków eksploatacji surowca, Iran odzyskał nad nimi pełną kontrolę. Nie spodobało się to Anglikom, którzy poprosili amerykański wywiad o pomoc w zorganizowaniu zamachu stanu.
W 1979 roku amerykańscy i brytyjscy agenci sprowokowali rewolucję mającą na celu obalenie szacha, którego rząd USA doprowadził do władzy w 1953 roku. W konsekwencji na czele Iranu stanął ajatollah i grupa religijnych przywódców.
Amerykanie zdawali się niezainteresowani powstałym konfliktem do czasu, aż Iran nie porwał grupy dyplomatów i marynarzy ze Stanów Zjednoczonych. O tym wydarzeniu opowiada film "Argo" z 2012 roku. Powyższy przejaw wrogości wobec USA doprowadził do pogorszenia stosunków z Iranem. Od lat 80-tych w ramach konfliktu nie prowadzono działań zbrojnych.
Zabójstwo Sulejmaniego
Wszystko zmieniło się 3 stycznia 2020 roku, kiedy irański generał Kasem Sulejmani został zaatakowany przez amerykańskie drony na lotnisku w Bagdadzie. Sulejmani był znanym wojskowym, który szkolił i zaopatrywał w broń terrorystów. Sam nigdy nie dopuścił się żadnego aktu terroru. Przez 20 lat kierował najbardziej elitarną jednostką specjalną na Bliskim Wschodzie, jeśli nie na całym świecie - siłami Ghods.
Atak został zlecony osobiście przez Donalda Trumpa. Prezydent USA zadziałał, dając jasno do zrozumienia, że nie obchodzi go, jakie stanowisko zajmuje w tej sprawie Kongres. Na Twitterze ostrzegł, że jeśli jakikolwiek amerykański obywatel padnie ofiarą przeprowadzonego przez Iran ataku, Stany Zjednoczone zareagują "szybko" i "prawdopodobnie niewspółmiernie do przewinienia". Tweet miał posłużyć jako przypomnienie, że Trump może dokonać zemsty bez zgody Kongresu.
Emerytowany generał David Petraeus powiedział w wywiadzie dla NPR: "Nie da się przesadnie ocenić wagi zabicia Sulejmaniego. Sulejmani od dawna pracował nad stworzeniem w regionie sieci zastępców w celu zemsty na wrogach Iranu mimo trudnej sytuacji gospodarczej i kulturowej kraju."
Reakcja Iranu na zabójstwo swojego generała była szybka i gwałtowna. Ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że "potężna zemsta czeka na kryminalistów, którzy będę mieli na rękach jego krew i krew męczenników."
Irańskie władze ogłosiły, że rezygnują z ograniczania produkcji uranu zgodnie ze standardami porozumienia nuklearnego JCPOA. Dodały jednak, że decyzja ta może zostać odwołana pod warunkiem usunięcia wszystkich nałożonych na kraj sankcji.
W międzyczasie parlament Iranu zagłosował za wyrzuceniem z regionu amerykańskich jednostek wojskowych. Donald Trump zagroził, że konsekwencją takiego posunięcia będzie nałożenie na kraj kolejnych sankcji. Wojsko USA wstrzymało wszelkie działania przeciwko ISIS w Iraku. 4000 nowych oddziałów zostało wysłanych do opanowania pogarszającej się sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Sektor finansowy (NYSE: XLF) również odczuwa skutki zabicia Sulejmaniego. Ceny ropy naftowej idą w górę, wzrost notowań zaliczyły także spółki takie jak Exxon Mobil (NYSE: XOM) i Chevron (NYSE: CVX).
Amerykańsko-irański konflikt nasila się w bardzo szybkim tempie. Trump opublikował serię tweetów, w których zasugerował, że może zarządzić zniszczenie irańskich zabytków. Prezydent Stanów Zjednoczonych napisał, że w Iranie znajdują się "52 miejsca" o szczególnym znaczeniu dla jego mieszkańców. Atak na obiekty związane z historią i kulturą danego kraju uważany jest za zbrodnię wojenną.
Amerykański Sekretarz Stanu Mike Pompeo oraz szef Departamentu Obrony Mark Esper zapewnili, że USA nie zamierza dopuszczać się czynów niezgodnych z obowiązującym prawem konfliktów zbrojnych. Otoczenie Trumpa dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że zapowiadane przez niego działania są nielegalne i niemoralne.
Stało się jasne, że prezydent USA nie zamierza ustąpić. Trump stwierdził, że jeśli Iran może zabijać i torturować Amerykanów, nie powinien oczekiwać, że jego narodowe zabytki pozostaną w stanie naruszonym.
Atakowanie obiektów o znaczeniu kulturowym jest stoi w sprzeczności z konwencją haską z 1954 roku. Zabraniają tego również wytyczne amerykańskiego Departamentu Obrony. To bardzo ważna zasada, o której jakiś czas temu przypomniał swoim żołnierzom Pentagon, produkując specjalne karty do gry z ważnymi zabytkami w Afganistanie.