W poprzednim tygodniu w amerykańskich mediach najgłośniej było o zatwierdzeniu kandydata Donalda Trumpa, Bretta Kavanaugh, na sędzię Sądu Najwyższego USA. Podczas przesłuchania nie obyło się bez kontrowersji ze względu na to, iż trzy kobiety oskarżyły go o przestępstwa na tle seksualnym. Christine Balsey Ford przyznała, że Kavanaugh dopuścił się wobec niej napaści seksualnej podczas jednej z szkolnych imprez ponad 30 lat temu. Deborah Ramirez oskarża go o obnażanie się przed nią, kiedy oboje byli jeszcze studentami na uniwersytecie w Yale. Julie Swetnick z kolei twierdzi, że w latach 1981 - 1983 polityk pomagał w organizacji gwałtów na kobietach, sam w nich jednak nie uczestnicząc. W czwartek jedna z oskarżycielek, Christine Balsey Ford, została przesłuchana pod kątem rzekomej napaści seksualnej przed komisją Senatu USA. Kavanaugh również złożył w tej sprawie emocjonalne zeznania.
Mimo atmosfery skandalu Trump wiernie stał po stronie Kavanaugh, przekonując o jego przyzwoitości i sugerując, że wszelkie oskarżenia są fałszywe i politycznie umotywowane. Niemniej jednak pod naciskiem wpływowych republikańskich senatorów prezydent wezwał FBI do przeprowadzenia śledztwa w sprawie Kavanaugh. Nie nałożono żadnych ograniczeń co do zakresu śledztwa, chociaż musi ono zakończyć się nie później niż po upływie jednego tygodnia.
W piątek 21 września w mediach pojawiły się doniesienia, że zastępca prokuratora generalnego Rod Rosenstein, który nadzoruje śledztwo Roberta Muellera w sprawie zmowy z Rosja, miał zaproponować zastosowanie 25. poprawki do Konstytucji USA w celu usunięcia Trumpa ze stanowiska prezydenta. Wypowiedź ta miała paść w maju 2017 roku, kiedy Trump zwolnił ówczesnego dyrektora FBI, James Comey'a. Spotkanie obu polityków zostało zaplanowane na czwartek. Początkowo wydawało się, że Rosenstein nie stawi się nie lub że Trump postanowi o wyrzuceniu polityka. Tymczasem prezydent Stanów Zjednoczonych przełożył spotkanie na następny tydzień, by mógł skupić się na przesłuchaniu Kavanaugh. Później powiedział, że wolałby nie zwalniać Rosensteina.
W ubiegłym tygodniu Trump kilkukrotnie okazał swoje niezadowolenie dotyczące międzynarodowego handlu, a także krajowej gospodarki. Podczas poniedziałkowego spotkania poświęconego kwestii handlu Trump skarżył się prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi, że polityka handlowa Unii Europejskiej jest jeszcze "gorsza niż [polityka] Chin". Tego samego dnia poinformował również o odrzuceniu zaproszenia kanadyjskiego premiera Justina Trudeau. W środę podczas konferencji prasowej w Nowym Jorku prezydent skomentował podwyżkę stóp procentowych dokonaną przez Rezerwę Federalną USA. Powiedział: "Nie jestem z tego powodu zadowolony. Wolałbym spłacić dług albo zrobić coś jeszcze innego, stworzyć więcej miejsc pracy... Możemy robić tyle innych rzeczy z pieniędzmi." Oprócz tego Trump przemówił podczas 73. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Kiedy wymieniał sukcesy swojej administracji, na sali dało się słyszeć śmiech. Prezydent próbował później wyjaśnić, że "oni [delegaci ONZ] nie śmiali się ze mnie, oni śmiali się ze mną."
Nie wszystkie ubiegłotygodniowe wydarzenia miały negatywny charakter. Weźmy na przykład podpisanie przez Trumpa ustawy zapobiegającej zawieszeniu prac rządu federalnego, a także osiągnięcie porozumienia handlowego z Koreą Południową.