Mijający 2017 rok na amerykańskich giełdach zapamiętamy jako wybitnie monotonny. Słowo "rekord" pojawiało się tu rekordową ilość razy i było odmieniane na wszystkie możliwe sposoby. Słabnący dolar na rynkach światowych przy optymistycznych nastrojach na nowojorskich parkietach i bardzo słabej zmienności. Dziewiąty rok wzrostów z rzędu podparty polityką monetarną doprowadził do absurdalnych wycen spółek, fundamentalnie oderwanych od powierzchni ziemi. Wskaźniki giełdowe mimo iż od dawna są w czerwonej strefie zagotowania, nie zniechęcają inwestorów do realizacji kolejnych zakupów.
Nie zmienia to faktu, że ostatnie dwanaście miesięcy dla inwestorów amerykańskich były niezwykle udane. Giełdy nie wystraszyły się ani nowego prezydenta Donalda Trumpa i jego, bądź co bądź, kontrowersyjnej polityki na wielu płaszczyznach, ani innych zawirowań politycznych poza granicami Stanów Zjednoczonych. Istotne jest to, że amerykańska gospodarka pracuje na najwyższych obrotach, ludzie mają pracę, dobrze zarabiają, kupują niemal wszystko i budują domy. Dzięki utrzymywanej przez ostatnie lata sprzyjającej polityce monetarnej FED udało się "wyciągnąć" Amerykę z kryzysu - najnowsze sezony wyników spółek to potwierdzają. Amerykańskie firmy takie jak Apple (Nasdaq: AAPL) czy Amazon (NYSE: AMZN) są silne jak nigdy. Na ile będą w stanie poprawić i tak już wyśrubowane w górę wyniki?
Przy okazji trzydziestolecia czarnego poniedziałku zastanawiałem się, dlaczego Ameryka nie chce spadać. Kiedy spojrzymy na wykres choćby S&P 500 (NYSE: SPY) lub Dow Jones (NYSE: DIA) to od razu wiadomo, że coś tu nie gra. SPY notuje cały rok nieprawdopodobną serię wzrostowych miesięcy bez znaczącej korekty. Ostatnie korekty były widziane w lutym 2016 roku! Jeszcze bardziej kuriozalnie prezentuje się pionowy wykres DIA, który poprawiał rekord wszech czasów w tym roku siedemdziesiąt razy. Całość wzrostu odbywa się według nudnego jak flaki z olejem scenariusza - trochę handlu na początku sesji i trochę na końcu. Zmienność rynku jest najniższa od lat - średnia dzienna zmiana ceny indeksu Dow Jones wyniosła zaledwie 0,3%. Sesje, w których S&P 500 wykazał większą zmienność niż 1% można policzyć na palcach. Dla daytraderów handlujących akcjami takie statystyki to koszmar.
W skali całego roku Dow Jones wzrósł o 24%, Nasdaq o 27%, a S&P 500 o 19%.
Wzmożone zainteresowanie giełdami i doskonałe wyniki zachęcają liczne firmy do sięgania po finansowanie u inwestorów, stąd też bardzo duża ilość IPO. Przez cały rok doliczyłem się ponad 200-stu nowych pozycji. Jako że debiutujące spółki to niemal obowiązkowa pozycja do handlu dla traderów z dużym zainteresowaniem śledzę wydarzenia dotyczące tego segmentu.
Z całą pewnością był to bardzo udany rok dla debiutantów, którzy korzystając z dobrego klimatu sprzedawali akcje na pniu. Po pieniądze na giełdę ruszyło całe stado spółek biotechnologicznych i technologicznych. Największe oferty złożyli oczywiście właściciel komunikatora SNAP (NYSE: SNAP) - sprzedany za rekordowe 3,4 mld $ - oraz dostawca telewizji kablowej ALTICE USA, INC. (NYSE: ATUS) - wartość debiutu to 1,9 mld $. Obie firmy są notowane dużo niżej (o ponad 30%) niż w dniu swoich debiutów.
Największe stopy zwrotu w skali roku przyniosły spółki AnaptysBio Inc (NASDAQ: ANAB) (+526%) oraz Roku Inc (NASDAQ: ROKU) (+284%). W ogonie peletonu znalazł się inny bardzo medialny debiut z połowy roku - Blue Apron Holdings, Inc. Class A (NYSE: APRN) - z 60% stratą licząc od dnia debiutu.
Ale to i tak nic przy wzroście ceny Bitcoina. Kryptowalutowe szaleństwo jakie ogarnęło niemal cały świat stworzyło wielu nowych (często przypadkowych) milionerów i zwabiło na rynek spekulantów z innych giełd, forexu, a przede wszystkim miliony niedoświadczonych i nieświadomych zagrożeń inwestorów. Wokół kryptowalut powstała gigantyczna branża traderów, spekulantów, szkoleniowców, doradców, programów MLM o niejasnych fundamentach i piramid finansowych. Bitcoin dotarł również na Wall Street w postaci kontraktów terminowych regulowanych przez giełdy CME oraz CBOE.
Mijający 2017 rok był bardzo dziwny, z racji słabej zmienności trudny dla handlujących akcjami. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że kolejne dwanaście miesięcy przyniesie więcej emocji, a także (co najmniej) porządną korektę całego rynku, która niewątpliwie jest potrzebna i wyczekiwana.