Stany Zjednoczone wydają się odnotowywać gospodarcze ożywienie. W miniony poniedziałek indeks Dow Jones Industrial Average (NYSE: DIA) skoczył o prawie 500 punktów, a większość pozostałych indeksów wykazuje znaczące odbicie. Zaufanie inwestorów wydaje się być jednak nieco oderwane od rzeczywistości, ponieważ dane dotyczące bezrobocia pozostają negatywne, a niepewność co do tego, czy konsumenci będą mieli siłę nabywczą, by wspierać dalsze ożywienie gospodarcze, staje się coraz bardziej odczuwalna.
Miniony poniedziałek był znakomitym dniem dla głównych amerykańskich indeksów giełdowych. Indeks Dow wzrósł o 1,8% w trakcie sesji, kończąc ten dzień o 449 punktów wyżej niż na otwarciu. Indeks S&P 500 (NYSE: SPY) skoczył o 1,2%, odnotowując przyzwoity wzrost o 35 punktów, podczas gdy Indeks Nasdaq Composite (NYSE: IXIC) wzrósł o 1,1%, uzyskując 104 punkty. Najbardziej znaczącą zwyżkę odnotowały spółki z branży technologicznej, które pomogły Nasdaqowi osiągnąć znaczący 9% wzrost w porównaniu rok do roku.
Zaufanie inwestorów, które doprowadziło do odrodzenia na Wall Street w ostatnim czasie, jest motywowane przede wszystkim ponownym otwarciem amerykańskiej gospodarki i pakietami stymulacyjnymi, które przywróciły siłę nabywczą konsumentów w obliczu masowego bezrobocia i zahamowania wzrostu dochodów. Jednak zaufanie inwestorów wydaje się być niezgodne z rzeczywistością, ponieważ gospodarka USA jest nadal bardzo osłabiona. Ożywienie gospodarcze, na które wskazują ostatnie trendy, jest niestabilne, ponieważ każdy negatywny nagłówek mówiący od wzroście zachorowań na COVID-19 w Stanach Zjednoczonych sprawia, że notowania głównych indeksów lecą w dół.
Zagrożeniem dla ożywienia gospodarczego jest bezrobocie, które mimo optymizmu co do odbicia jest nadal bardzo niepewne. Stosunek zatrudnienia do liczby ludności spadł w maju do 52,8%, co oznacza, że nieco mniej niż połowa dorosłej populacji Stanów Zjednoczonych jest nadal bez pracy. Wielu bezrobotnych Amerykanów jest ofiarami przymusowych urlopów i zwolnień wywołanych koronakryzysem. Problem ten pogłębia brak dostępnych miejsc pracy, ponieważ wiele firm zwalnia pracowników z powodu strat poniesionych w związku z pandemią.
Co gorsza, brak skutecznych działań ze strony władz federalnych i wielu rządów stanowych, obok zbyt szybkiego ponownego otwarcia gospodarki pomimo braku poprawy sytuacji związanej z COVID-19, doprowadził do znaczącego wzrostu liczby zakażeń koronawirusem. W ostatnim czasie w Stanach Zjednoczonych odnotowuje się ponad 40 000 nowych przypadków dziennie, co stanowi rekordową wartość w tym kraju. W odpowiedzi na rosnącą liczbę zachorowań wiele stanów zaczęło ponownie wdrażać ograniczenia, co zmniejsza szanse obywateli na znalezienie zatrudnienia, a jednocześnie utrudnia wielu firmom osiąganie zysków.
Dodatkowym czynnikiem zwiększającym ryzyko kolejnego kryzysu gospodarczego jest zbliżające się wygaśnięcie pomocy oferowanej obywatelom dotkniętym gospodarczymi skutkami pandemii. Oprócz regularnego zasiłku bezrobotni Amerykanie otrzymują dodatkowe 600 USD tygodniowo. Wielu Amerykanów nadal nie ma pracy, a nawet ci, którzy wrócili do pracy, nie zarabiają wystarczająco. Dla wielu obywateli USA dodatkowe 600 USD zasiłku zapewnia im siłę nabywczą, której wcześniej nie mieli, pozwalając im na dokonywanie większej ilości zakupów w lokalnych firmach i terminowe opłacanie rachunków. Zakończenie wypłacania dodatkowego zasiłku może oznaczać utratę siły nabywczej dla wielu Amerykanów, co z kolei drastycznie zmniejszyłoby ogólne wydatki konsumpcyjne, ponieważ wielu obywateli zaciska pasa, by poradzić sobie z utratą dochodów.
Połączenie tych czynników maluje ponury obraz przyszłości, w której bezrobotni i nisko opłacani Amerykanie tracą znaczną część siły nabywczej i nie są w stanie przyczynić się do ożywienia gospodarczego, co z kolei doprowadza do ograniczenia dostępnych miejsc pracy ze względu na trwające redukcje zatrudnienia i przymusowe urlopy.