Palantir (NYSE: PLTR), amerykańska firma zajmująca się analizą dużych zbiorów danych, jeszcze na długo przed swoją pierwszą ofertą publiczną (IPO) była otoczona aurą tajemnicy i kontrowersji. W tej kwestii nic nie zmieniło się także po debiucie na nowojorskiej giełdzie NYSE, który odbył się na zasadzie direct listingu. Pierwszy dzień notowań akcji spółki był nijaki pod względem wyników, ale obfitował w dziwne wydarzenia.
Zaczęło się całkiem obiecująco. Kurs otworzył się na poziomie 10 dolarów i przez większą część dnia szedł w górę. Gdy osiągnął maksimum równe 11,42 dolara, nieoczekiwanie spadł do 9,47 dolara. 1 października powtórzył się taki sam schemat: mocny start i słabe zamknięcie na poziomie 9,45 dolara.
Dzień przeprowadzenia pierwszej oferty zakłóciły problemy w sprzedaży akcji przez pracowników. Anonimowe źródło doniosło dziennikarzom CNBC, że byli pracownicy Palantira nie mogli zalogować się do Shareworks - wirtualnej platformy tradingowej zarządzanej przez Morgan Stanley (NYSE: MS). Okazuje się, że obecni również mają z tym problemy.
Sam Palantir nie pokusił się o skomentowanie tej sprawy w mediach. Zadanie to przypadło Morgan Stanley, który wydał oświadczenie o następującej treści: "Mieliśmy do czynienia ze spowolnieniem, którego skutkiem były opóźnienia w logowaniu do systemu. Nasze call center są dostępne cały czas dla traderów. Zajmiemy się każdą sprawą, o której nas poinformujecie, by upewnić się, że wszyscy pracownicy mają równe szanse."
Ze względu na wątpliwe praktyki biznesowe i nieprzyjazną inwestorom strukturę Palantir jest częstym bohaterem nagłówków w serwisach informacyjnych, szczególnie tych niezbyt pozytywnych.
Głównymi klientami przedsiębiorstwa są agencje rządowe, co samo w sobie nie jest powodem do niepokoju. Obawy budzi natomiast fakt, że Palantir współpracował z amerykańskimi Służbami Imigracyjnymi i Celnymi (ICE), które są na wskroś przesiąknięte kontrowersjami. Organ ten, ściśle nadzorowany przez międzynarodową społeczność za naruszenia praw człowieka, wykorzystywał w swoich działaniach produkty oferowane przez spółkę. Szef Palantira potwierdził, iż pomagał ICE deportować imigrantów ze Stanów Zjednoczonych.
Mimo statusu firmy publicznej Palantir w 50% pozostanie w rękach swoich założycieli, nawet jeśli sprzedane zostaną wszystkie wyemitowane akcje. To oznacza mniej więcej tyle, że akcjonariusze będą mieli niewiele do powiedzenia w kwestii operacji przedsiębiorstwa. Brak głosu w tak ważnej kwestii z pewnością odstraszy wielu potencjalnych inwestorów.