Pandemia przyspieszyła wzrost zapotrzebowania na możliwość elektronicznego podpisywania dokumentów, przekształcając niegdyś nudny DocuSign (NASDAQ: DOCU) w wartą 37 miliardów dolarów spółkę, nagle wartą więcej niż Ford Motor (NYSE: F), eBay (NASDAQ: EBAY) czy Best Buy (NYSE: BBY).
Tak jak Zoom (NASDAQ: ZM) zarabia na wirtualnych spotkaniach, tak i DocuSign eSignature prosperuje, ponieważ ułatwia zdalne wykonywanie papierkowej roboty. Akcje wzrosły w tym roku o ponad 170%. Organizacje, które nigdy nie wyobrażały sobie świata bez fizycznych podpisów, zostały zmuszone do zaakceptowania ich. Praca papierkowa wykonywana obecnie za pomocą DocuSign (DOCU) obejmuje wszystko, począwszy od bezpiecznego zapisywania pacjentów Covid do badań klinicznych i wypełniania formalności związanych z opieką społeczną w stanie Nowy Jork, aż po zdalne przyjmowanie nowych pracowników i podpisywanie poufnych dokumentów bankowych.
DocuSign pozyskał więcej klientów w pierwszej połowie tego roku niż w całym roku 2019. Dan Springer, dyrektor generalny DocuSign, jest przekonany, że nowi klienci nie znikną po zakończeniu pandemii. "Nigdy nie wrócą do starych przyzwyczajeń", powiedział Springer do CNN Business. "Będziemy się rozwijać w szybkim tempie przez wiele lat". DocuSign z San Francisco rozwija się tak gwałtownie, że zaczął się masowy wzrost zatrudnienia. Od czasu wybuchu pandemii firma zwiększyła liczbę pracowników o 25%, czyli około 1000 osób. "To szalony świat. Jak możesz mieć tak wielu pracowników, którzy tak naprawdę nie spotkali żadnych innych pracowników osobiście?" powiedział Springer. W drugim kwartale przychody DocuSign wzrosły o 61%, a firma poprawiła swoje prognozy na resztę roku. Debata toczy się jednak nad tym, jak zrównoważony będzie jej wzrost w dłuższej perspektywie. Nawet Springer ostrzegał, że firma może w końcu spaść z tych wysokich poziomów. "Moim zdaniem nowa norma znajdzie się gdzieś pomiędzy starą a obecną", powiedział.
Mimo to, podobnie jak Zoom, Peloton (NASDAQ: PTON) i Amazon (NASDAQ: AMZN), DocuSign jest postrzegany na Wall Street jako wyraźny beneficjent pandemii - jest to opis, z którym Springer wyraźnie nie czuje się komfortowo. "To sprawia, że czujesz się, szczerze mówiąc, niezręcznie", powiedział. "Nie chcesz myśleć o sobie jako o beneficjencie czegoś tak strasznego dla świata". Springer zauważył, że wielu pracowników i klientów DocuSign, zwłaszcza małych firm, boryka się z problemami finansowymi. W niektórych przypadkach DocuSign poinformował klientów, że nie będzie wysyłał ponagleń do zapłaty. "Ryzyko polega na tym, że zwiększa to prawdopodobieństwo, że nigdy nie otrzymamy zapłaty. To jest coś, na co nas stać", powiedział Springer. Poza problemami, z jakimi borykają się małe firmy, sukces DocuSign niesie ze sobą ryzyko zwabienia konkurencji na rynek podpisów elektronicznych o wartości 25 miliardów dolarów. "Adobe reprezentuje głęboko zakorzenionego konkurenta, który wydaje się być coraz bardziej zainteresowany udziałem w rynku", napisał analityk RBC Alex Zukin w ostatnim liście do klientów.
Choć Springer wyraził podziw dla firmy Adobe (NASDAQ: ADBE) i dyrektora generalnego Shantanu Narayena, odrzucił firmę jako realne zagrożenie. "Kochamy się, a on mnie teraz nienawidzi, bo sprawiamy, że źle wygląda" - powiedział Springer. "Jesteśmy tak daleko przed nimi. W tym biznesie jesteśmy sześć czy siedem razy więksi d nich i rośniemy dwa razy szybciej. Nie mam żadnych obaw."
Według dyrektora generalnego DocuSign większym zagrożeniem jest podstępny atak ze strony firmy o zupełnie innym modelu biznesowym. "Mam paranoję na punkcie konkurencji", powiedział Springer. Cena akcji spółki osiągnęła poziom 203 dolarów, co oznacza wzrost o 600% w stosunku do ceny z kwietnia 2018 r., która wynosiła 29 dolarów. Springer był zaskoczony niedawnym odkryciem, że jego osobiste udziały w DocuSign, w tym opcje i premie za wyniki, wzrosły do około 1 mld dolarów. Gwałtowny wzrost akcji DocuSign uczynił niezliczoną ilość pracowników bardzo bogatymi, ale Springer nie chce, aby zajęli się kaprysami rynku. "Próbuję wszystkim powiedzieć: "Nie patrzcie na cenę akcji", powiedział Springer. "Nie skupiaj się na Wall Street. To nie pomoże ci lepiej prowadzić biznesu". Dyrektor generalny DocuSign obiecał w zeszłym roku przekazać wszelkie nowe nagrody giełdowe dla organizacji charytatywnych, w tym dla Boys & Girls Clubs of America. "To nie jest prawdziwe. To nie jest to, co jest ważne", powiedział Springer o papierowej wartości jego akcji DocuSign. "Jestem prostą osobą. Nie chcę łodzi i samolotów. Oddam większość z nich, głównie moim dzieciom."
Ale w dzisiejszych czasach nie ma nic dziwnego w szalonych cenach spółek technologicznych. Bezprecedensowy poziom bodźców z Rezerwy Federalnej, w połączeniu z przerwaniem pandemii, spowodował, że inwestorzy zaczęli gromadzić akcje spółek technologicznych. Działania te wysłały wyceny rynkowe do poziomów niespotykanych od czasu bańki dotcom, a w niektórych przypadkach nawet powyżej tego poziomu.
"To jest trochę oszałamiające", powiedział Springer. Ale odrzucił obawy o bańkę. "Uważam, że za wycenami kryje się istota silnych firm o silnej pozycji rynkowej", powiedział Springer. Jednak nawet niektóre byki z DocuSign na Wall Street ostrzegają, że tempo wzrostu firmy może być przesadzone. Chociaż DocuSign "ugruntował się jako de-facto eSignature standard", długoterminowe perspektywy rozwoju firmy są "w dużej mierze wycenione", powiedział analityk Morgan Stanley Stan Ziotsky w komentarzu z 4 września. "Rozumiem, że ludzie patrzą na wycenę i mówią: "Jak to się stało?" Springer powiedział, że "nigdy" nie spodziewał się, że akcje zyskają do 200 dolarów w tym roku.