Toyota swoim concept carem Fine Comfort Ride zaprezentowała, jak wyobraża sobie rolę samochodu, kiedy pojazdy autonomiczne będą codziennością.
Samochody autonomiczne nie są już fantastyczną opowieścią, ale realnym systemem intensywnie testowanym na publicznych drogach. Wraz z rozpowszechnieniem się tej technologii, zmieni się sposób użytkowania samochodów. Zamiast skupiać wzrok na drodze i kierować autem, będziemy mogli oddać się innym zajęciom.W związku z tym całkowicie zmieni się wnętrze samochodu. Skoro kierowca nie musi już patrzeć na drogę (swoją drogą to kto tu jest kierowcą?), to czy przednie fotele muszą być skierowane w kierunku jazdy? Nie. Na to i jeszcze kilka innych pytań próbowali sobie odpowiedzieć konstruktorzy Toyoty tworząc concept car Fine Comfort Ride. Jego celem było stworzenie samochodu autonomicznego, w którego wnętrzu pasażerowie będą mogli cieszyć się maksymalnym komfortem i efektywnie spędzić czas w podróży.
Wnętrze samochodu zostało zaprojektowane na kształt diamentu. "Kształt diamentu zapewnia przestronne wnętrze i bardzo dużo miejsca dla kierowcy i pasażerów. Kiedy samochód jest prowadzony w trybie autonomicznym, przednie siedzenia można obrócić do środka i wykorzystać to przestronne wnętrze samochodu jako przestrzeń społeczną lub konferencyjną, jako mobilne biuro." - opowiada nam na stoisku Toyoty na New York Auto Show Maggie Clark, specjalista ds. produktu Toyoty. Co więcej, pasażerowie mają możliwość podłączyć laptop lub inne urządzenie źródłowe do ekranu znajdującego się po wewnętrznej stronie okna. W ten sposób mogą oni uczynić swoją pracę w samochodzie lub spotkanie jeszcze bardziej efektywnym wyświetlając tam dowolne dokumenty, prezentację lub wykresy. "A jeśli zakładamy, że wnętrze to przestrzeń społeczna, to być może filmy." - dodaje Clark.
Toyota Fine Comfort Ride chociaż została zaprojektowana z myślą o samodzielnym prowadzeniu się samochodu, to mimo wszystko będzie posiadała kierownicę i pedały, dzięki czemu człowiek będzie miał możliwość w razie potrzeby przejąć sterowanie nad pojazdem. Jako że jest to wizja samochodu przyszłości wg japońskiego koncernu, to napęd jest, co oczywiste, zeroemisyjny. Toyota jest sporym zwolennikiem pojazdów napędzanych wodorem, dlatego też to rozwiązanie zostało wybrane także w tym przypadku. Wodór i tlen wchodzą w reakcję chemiczną, w wyniku której powstaje energia zasilająca silnik elektryczny, a produktem ubocznym tej reakcji jest woda. "W każdym z czterech kół samochodu jest silnik elektryczny." - doszczegółowuje Maggie Clark z Toyoty.
Jak na razie brak jest konkretnej daty, kiedy samochód powstały na bazie zaprezentowanego prototyp miałby trafić do seryjnej produkcji. "To unikatowy pojazd. Mamy nadzieję kontynuować nasze zaangażowanie w produkcję zeroemisyjnych pojazdów takich jak ten również w przyszłości." - podsumowuje przedstawicielka Toyoty.