Podczas czwartkowej sesji notowania Disneya (NYSE: DIS) były płaskie, aczkolwiek po jej zamknięciu inwestorzy zaczęli wykupować akcję spółki w odpowiedzi na obietnice menedżerów o wzroście DIS w ciągu kolejnych kilku lat. Informacja ta sprawiła, że cena akcji spółki osiągnęła najwyższą od początku sierpnia wartość. W perspektywie rocznej cena akcji Disneya jest niższa o ponad 8%, czemu winne są problemy, z jakimi zmaga się stacja telewizyjna ESPN.
Wyniki kwartalne ESPN ponownie okazały się rozczarowujące. Odnotowano spadek sprzedaży reklam oraz liczby subskrybentów. Powodem strat ESPN jest rosnąca liczba osób rezygnujących z usług telewizji kablowej. Jak wynika z danych opublikowanych przez Nielsen, szacuje się, że tylko w listopadzie liczba subskrybentów ESPN spadnie o 621 000. Dążąc do odzyskania widzów, Disney oświadczył, że do końca roku wprowadzi do swojej oferty usługę subskrypcji strumieniowanej transmisji ESPN, aczkolwiek nie będzie ona zawierała treści, które dostępne są w sieci telewizji kablowej ESPN.
Ogólnie raport kwartalny Disneya był rozczarowujący. Odnotowany przez spółkę zysk na akcję wyniósł 1,10 USD, czyli znacznie mniej niż oczekiwane przez analityków 1,16 USD. Wynik ten spowodował początkowo gwałtowny spadek notowań. Ponadto przychód z sieci telewizji kablowych należących do Disneya, w tym z ESPN, spadł o prawie 7% do 3,96 mld USD. Znaczna większość analityków oczekiwała, iż wyniesie on 4,13 mld USD.
Do pozytywnych wiadomości możemy zaliczyć z kolei wzrost przychodu z parków rozrywki oraz z disneyowskich produkcji filmowych. Jednakże jest to niestety jedyna dobra wiadomość. Wydaje się, że notowania Disneya uratowały komentarze menedżerów spółki... przynajmniej na jakiś czas. Ogólny przychód Disneya spadł do 13,14 mld USD z 13,51 mld USD, podczas gdy analitycy oczekiwali 13,52 mld USD. Niemniej jednak dyrektorzy DIS wyrazili się jasno, obiecując w najbliższych latach wzrost, aczkolwiek wygląda na to, że spełnienie tej obietnicy będzie ich kosztować mnóstwo pracy.