Koronawirus uderzył w fundamenty globalnej gospodarki. Na rynkach finansowych panuje strach, nad firmami krąży widmo bankructwa, natomiast coraz więcej pracowników obawia się o zatrudnienie. Nadchodzi recesja.
W czwartek Bank of America (NYSE: BAC) wysłała notatkę do swoich klientów, która nie jest zbyt optymistyczna. "Oficjalnie ogłaszamy, że amerykańska gospodarka popadła w recesję... dołączając do reszty świata, i to będzie głęboka recesja" - ostrzega bank. "Miejsca pracy zostaną zlikwidowane, bogactwo zostanie zniszczone, a zaufanie utracone" - dodaje firma. Według analityków Bank of America amerykańska gospodarka skurczy się o 12% w drugim kwartale, natomiast za cały rok PKB zmniejszy się o 0,8%. Ucierpi także rynek pracy - prognozy wskazują na dwukrotny wzrost stopy bezrobocia, w ciągu całego roku amerykański rynek pracy skurczy się o 3,5 miliona miejsc pracy. Najgorszy scenariusz zakłada likwidację blisko 5 milionów miejsc pracy. Stopa bezrobocia może wzrosnąć do 10,6%, czyli 17,9 miliona Amerykanów pozostanie bez pracy. Ta prognoza dotyczy tylko kwietnia. Obecna stopa bezrobocia wynosi zaledwie 3,5% i jest najniższa od ponad 50 lat.
Koronawirus wywołał strach. W niektórych europejskich państwach jest całkowity lockdown, co oznacza, że aktywność biznesowa jest na bardzo niskim poziomie, ludzie nie wychodzą z domów, instytucje publiczne są zamknięte. Najbardziej ucierpią małe i średnie przedsiębiorstwa, które mogą utracić płynność z powodu całkowitego zaprzestania działalności, jednak muszą opłacić pracowników, składki na ubezpieczenia społeczne i inne podatki. Koronawirus uderzył w liczne sektory - w szczególności cały sektor turystyczny, który dla niektórych państw jest filarem gospodarki. Globalne rynki finansowe stoją w obliczu kryzysu podobnego do kryzysu z 1929 roku. Według Stephena Isaacsa, przewodniczącego komitetu inwestycyjnego w Alvine Capital Management, to będzie najgorszy kryzys, jaki dotknął rynki finansowe od czasu Wielkiego Kryzysu. IHS Markit zrewidował prognozę wzrostu globalnego realnego PKB do 0,7% w 2020 roku - wzrost poniżej 2% jest klasyfikowany jako globalna recesja. Marcowy raport Global Economic Forecast Flash wskazuje, że Japonia już jest w recesji, natomiast Stany Zjednoczone i Europa będą zmagać się z recesją w drugim kwartale.
Koronawirus uderzył także w sektor bankowy i pokazał jego słabe strony. Obecnie poziom złych kredytów jest na wysokim poziomie - obejmuje różnego rodzaju kredyty, których kredytobiorca nie jest w stanie spłacić. Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) opublikował dane za czerwiec 2019, kiedy wskaźnik zagrożonych kredytów wynosił 3%, jednak z powodu spadku aktywności gospodarczej i możliwej fali bankructw małych i średnich przedsiębiorstw ten wskaźnik znacznie wzrośnie. Europejski indeks bankowy spadł blisko o 70% w porównaniu do marca 2008 roku. Deutsche Bank opublikował raport, w którym stwierdza, że "długotrwały spadek koniunktury gospodarczej na wszystkich szczeblach będzie miał istotny negatywny wpływ". Natomiast Credit Suisse uważa, że "wpływ pandemii na wyniki finansowe jest trudny do oszacowania".
Większość scenariuszy zakłada, że pogorszenie koniunktury z powodu ograniczenia aktywności gospodarczej będzie miało charakter krótkoterminowy w porównaniu do innych recesji, które miały przyczynę systemową. Obecnie banki centralne starają się ograniczyć negatywne skutki gospodarcze poprzez obniżanie stóp procentowych oraz przeprowadzenie luzowania ilościowego, co ma pobudzić konsumpcję - spadnie koszt kredytów i zwiększy się podaż pieniądza w obiegu, jednak z drugiej strony niesie to ze sobą ryzyko wzrostu inflacji. Ogromne pakiety bodźców fiskalnych i monetarnych mają złagodzić nieuniknione zawirowania, które już teraz występują w globalnej gospodarce.