Ubiegły tydzień przyniósł szereg negatywnie odebranych przez inwestorów czynników, w efekcie których podaż przycisnęła rynek na tyle, że klimat wyraźnie się popsuł. Jeżeli byki nie wezmą się do roboty, czeka nas druga fala korekty.
Główny amerykański indeks S&P500 (NYSE: SPY) zakończył bardzo niestabilny tydzień z 2 proc. spadkiem. Względnie dobry początek tygodnia został zduszony najpierw wtorkowym wystąpieniem nowego prezesa FED Jerome Powella w Kongresie, a później "bombą celną" zdetonowaną przez samego prezydenta Trumpa. W gruncie rzeczy wtorkowe wystąpienie Jerome Powella trudno ocenić negatywnie, niemniej jednak był to pretekst dla automatów, które "sypnęły" na rynek porcję akcji, spychając tym ceny z poniedziałkowych poziomów. Mocno spadkowy luty zakończył się sesją w kolorze czerwonym.
Czwartek natomiast upłynął pod znakiem ogłoszenia przez prezydenta Donalda Trumpa wprowadzenia cła na import stali i aluminium, które mają wynosić odpowiednio 25% i 10%. Reakcja rynku na protekcjonistyczne zapowiedzi, które inwestorzy mieli okazję usłyszeć już przed wyborami, ale które teraz są wprowadzane w życie, co oczywiste, była mocno negatywna - począwszy od indeksów czy dolara amerykańskiego. Podrożały natomiast obligacje i złoto. Swoje wyraźne niezadowolenie wyrazili główni partnerzy handlowi Stanów Zjednoczonych, eksportujących wspomniane metale za ocean. Sentyment zrobił się niewyraźny, więc ciężko będzie o dobry klimat. Podczas piątkowej sesji doszło do lekkiego odreagowania: 'algosy' sprzedające we wtorek, odkupiły rynek w piątek.
Dobiega końca sezon wyników kwartalnych. Z uwagi na lutowe spadki, zepsuła się statystyka reakcji rynku na znakomite wyniki kwartalne spółek. Aż trzy czwarte spółek z indeksu S&P500 odnotowało lepsze od oczekiwań analityków raporty za IV kwartał ubiegłego roku.
Przełom lutego i marca przyniósł dobre informacje zza oceanu z segmentu debiutów giełdowych. W nieodległej przyszłości będziemy świadkami dwóch dużych debiutów. Na giełdę wejdą dwie znane w świecie firmy, będące jeszcze formalnie start-upami, które są jak Tesla - modne, ale nie zarabiają pieniędzy. Spotify, który jest Netflixem w dziedzinie streamingu muzyki najpewniej pojawi się pierwsza, a jej oferta nie będzie miała standardowej procedury sprzedaży akcji w ofercie publicznej. Jej udziały na rynku prywatnym są wyceniane na ok 123,5 $, co by oznaczało, że spółka może mieć wartość około 23 mld dol. Tylko co z tego, skoro sam model biznesowy jest mało wydajny (marże są minimalne, a Spotify płaci duże składki choćby z tytułu licencji), a spółka wykazała za ubiegły rok 1,5 mld dol. straty! Natomiast o 500 mln dol. ma zamiar ubiegać się Dropbox, który w ostatnich dniach złożył wniosek w amerykańskiej komisji papierów wartościowych, a to oznacza, że jego debiut jest już bliżej niż dalej. Spółka wejdzie na giełdę Nasdaq (jako DBX).
Na bieżący tydzień polecam do zagrania spółkę Akamai Technologies, Inc. (Nasdaq: AKAM). Sytuacja analogiczna do wykresu z końca ubiegłego roku. Może spółka tym razem wybije opór?
Początek marca upłynie spod znaku konkretnej paczki danych makro. W centrum uwagi naturalnie piątkowe zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym, czyli Nonfarm payrolls.