Wall Street kocha IPO i dobre debiuty giełdowe. W bieżącym roku ponad 50 z 80 firm, które otworzyły swoje notowania na rynku publicznym, handlowane są powyżej cen z IPO. Wszyscy uwielbiają mówić o zwycięzcach, ale nie zapomnijmy, że dwie z największych ofert kojarzą się głównie z rozczarowaniem.
Maklerzy z Wall Street nie są dziś zainteresowani 'ridesharingiem'. Debiuty Uber Technologies (NYSE:UBER) i Lyft (NASDAQ:LYFT) to ważne daty w tegorocznym kalendarzu IPO, ale i dwa poważne roczarowania dla inwestorów kupujących akcje z drugiej ręki. Mówiąc prościej - nikt na nich nie zarobił. Szansę mieli tylko ci szczęśliwcy, którzy 'załapali' się na akcje Lyft w zapisach IPO i sprzedali zaraz po inauguracji notowań. Analitycy zza oceanu robią co mogą, aby 'popchnąć' akcje spółek do góry, tym bardziej, że nowojorska giełda jest w momencie historycznych szczytów, problem w tym, że nie ma chętnych do kupowania. Jeśli bliżej przyjrzeć się publikacjom, obserwatorzy rynku, w bezpośrednim zestawieniu, wskazują Lyft jako podmiot o szerszym potencjale wzrostu. To pewna zmiana w trendzie, ponieważ analitycy na ogół faworyzowali Uber jako lidera rynku o szerokiej dywersyfikacji geograficznej i operacyjnej. Czy to sprzyjanie słabszemu? Sprzedaj Uber, kup Lyft? Sprawdźmy.
Obie firmy solidarnie tracą miliardy USD rocznie, dopłacając do nierentownego biznesu i to w fazie dynamicznie rozwijającego się przemysłu przewozów. Lata świetlne dzielą je od uzyskania rentowności. Nie ulega wątpliwości, że Uber jest teraz liderem na rynku, pod koniec marca z aplikacji korzystało aż 93 mln tzw. miesięcznych aktywnych użytkowników. Jednak to Lyft rośnie teraz znacznie szybciej, w pierwszym kwartale przychody wzrosły o 95% r/r, co stanowi znaczny kontrast z 20% wzrostem przychodów brutto - i zaledwie 14% przychodów netto - w Uberze w tym samym okresie. Jednak Lyft generuje nieco ponad jedną piątą przychodów w stosunku do Ubera i upłynie jeszcze wiele wody w rzece Mississippi, zanim mniejszy będzie widział na horyzoncie większego, a wówczas tempo wzrostu znacznie spadnie.
Lyft robi co może, aby uatrakcyjnić swoją ofertę i działalność. Nie dalej jak w maju spółka pochwaliła się nowym partnerstwem z Mastercard (NYSE:MA) celem wyprodukowania Lyft Direct Debit - wysoce wyspecjalizowanej karty płatniczej skierowanej wprost do kierowców Lyft, a także z Hilton Worldwide (NYSE:HLT) - plan pozwoli klientom otrzymywać punkty Hilton Honors za opłaty, które wniosą w ramach przejazdów 'parataksówką'. Ostatnie rekomendacje wskazują ceny docelowe akcji rzędu 70 do 76 USD. Tymczasem Uber bazując na szerokiej sieci dystrybucji i zasięgach, stara się wdrażać nowe usługi w tym dostawy jedzenia w ramach Uber Eats, aby jeszcze lepiej wykorzystać flotę współpracujących kierowców i rekompensować spowolnienie w przychodach na fali rosnącej lokalnej konkurencji. Analitycy optymistycznie wskazują cenę docelową akcji spółki na 50 USD, co stanowi około 15% wzrost w stosunku do bieżących notowań, problem w tym, że niedźwiedzie spychają przewoźnika, gdy tylko cena wymknie się powyżej 45 USD.
Cokolwiek by nie mówili analitycy zza oceanu, czytelnicy 'Paszportu' powinni wiedzieć, że obie spółki zostały bardzo drogo sprzedane w trakcie IPO, niejako wyczerpując potencjał na istotne wzrosty w nieodległej przyszłości. Skoro w obecnym czasie, gdy rynek jest wzrostowy, firmy przewozowe nie mogą wyjść z notowaniami ponad ceny z IPO, jest wielce prawdopodobne, że przy pierwszej głębszej korekcie spadkowej, zostaną silnie przecenione, ponieważ nie ma tam fundamentów, które broniłyby je przed naporem niedźwiedzi. Sprzedaj Uber, kup Lyft? Uważam, że raczej sprzedaj Uber i sprzedaj Lyft. Przynajmniej w obecnym czasie.