Książę Muhammad ibn Salman, 31-letni syn króla Arabii Saudyjskiej, został mianowany nowym następcą tronu, zastępując starszego kuzyna, księcia Muhammada ibn Najifa. Decyzja króla z pewnością wywoła zamieszanie na rynku ropy naftowej i w strukturach OPEC.
Joseph A. Kechichian, starszy doradca w Centrum Badań i Studiów Islamskich Króla Faisala (KFCRIS), który ma liczne kontakty w rodzinie królewskiej, stwierdził: "Wiele osób cieszy się, że władzę obejmie młodsze pokolenie, lecz starsi, nieprzyzwyczajeni do tak drastycznych zmian, są niezadowoleni. Tak czy inaczej, król podjął decyzję, więc wszyscy będą musieli zaakceptować nowy układ albo się nie odzywać".
Przyszły król sprawuje obecnie funkcje ministra obrony, szefa rady ds. gospodarki i rozwoju oraz szefa rady nadzorczej państwowej spółki wydobywczej Aramco. Nawet z dotychczasowej pozycji był w stanie nawiązać relacje z zagranicznymi przywódcami, m.in. prezydentem USA Donaldem Trumpem, co wskazuje na duże ambicje.
Nowy następca tronu uważany jest jednak za niestałego w poglądach. Gdy ropa naftowa zaczęła tanieć, książę stwierdził, że nie ma to znaczenia. Spadek cen poniżej 30 dolarów za baryłkę na początku 2016 r. sprawił jednak, że zmienił on zdanie. Arabia Saudyjska stała się wówczas głównym zwolennikiem powrotu do regulowania rynku ropy, polegającego na ograniczeniu produkcji w celu ustabilizowania cen. Biorąc pod uwagę fakt, że kolejne cięcia ze strony OPEC nie przynoszą rezultatów, możliwe, że książę postanowi zmienić strategię. Równie dobrze może on jednak w dalszym ciągu przedłużać porozumienie o ograniczeniu produkcji. Takie rozwiązanie sugeruje irański minister ds. ropy naftowej.
Tak czy inaczej, jedno jest pewne: podwyższenie cen surowca stanowi dla Arabii Saudyjskiej priorytet. W ubiegłym roku król Salman i książę Muhammad ibn Salman zmusili do dymisji Alego al-Naimi, ministra ds. ropy, dzięki czemu zyskali silniejszą władzę w tym zakresie.
Wisienką na torcie jest plan prywatyzacji państwowej spółki wydobywczej Aramco. Do budżetu Arabii Saudyjskiej wpływa 90% jej przychodów.Teraz Aramco ma stać się największą spółką notowaną na rynkach akcji w historii.
Aby debiut giełdowy giganta naftowego się powiódł, ceny ropy muszą wzrosnąć. W przeciwnym razie szanse na pozyskanie spodziewanych 50 mld dolarów znacznie zmaleją. Wyższe ceny przyczyniłyby się też do ograniczenia zużycia ropy naftowej w samej Arabii Saudyjskiej, która wykorzystuje jedną trzecią krajowej produkcji. Dywersyfikacja gospodarki narodowej, m.in. poprzez rozwój turystyki, usług finansowych oraz górnictwa bogactw mineralnych, wpłynęłaby na zmniejszenie zapotrzebowania na ropę w królestwie i umożliwiłaby skupienie się na produkcji na rynek światowy. W realizacji planu Muhammada ibn Salmana może pomóc Donald Trump.
Na nieszczęście Arabii Saudyjskiej pozostałe kraje OPEC wiedzą, jak ważny jest dla niej wzrost cen ropy naftowej. W razie konieczności dokonania kolejnych cięć produkcji mogą odsunąć się na bok i pozostawić to zadanie Saudyjczykom. Muhammad ibn Salman musi być na to przygotowany.