Gigant lotniczy Boeing (NYSE:BA) wciąż próbuje wyjść z kryzysu wynikającego z problemów obsługi maszyn 737 MAX. Zła passa spółki trwa od miesięcy i zbiera żniwa w raportach kwartalnych. Boeing w odwrocie. Popularny model producenta 737 MAX został uziemiony w marcu po tym, gdy samolot marki uczestniczył w drugiej - w krótkim okresie czasu - katastrofie. Od tamtego czasu spółka współpracuje z organami regulacyjnymi FAA (Federalna Administracja Lotnicza), w celu dopracowania systemów sterowania lotem, który stanowił przyczynę śmiertelnych incydentów. Niestety Boeing doświadcza kolejnych niepowodzeń w odbudowie zaufania do bezpieczeństwa modelu 737 MAX - mowa tu zarówno o FAA jak i kontrahentach, politykach i zwykłych pasażerach. Doprowadza to do opóźnień w harmonogramie ponownej certyfikacji 737 MAX. Na domiar złego, w minionych dniach doszło do ujawnienia kolejnych 'rewelacji' o działalności systemu sterowania w symulatorach, które wskazują, że problem był znany firmie już wcześniej. Niekorzystny rozwój wydarzeń najpewniej wywoła dalsze opóźnienia i na pewno zwiększy koszty (straty) firmy.
Straty spółki nabierają wymiaru szerokopasmowego. Boeing nadal produkuje 737 MAX, ale nie oddaje ich do użytku i ponosi koszty ich magazynowania. Ponadto spółka spodziewa się kar umownych ze strony kluczowych klientów jak American Airlines Group (NASDAQ:AAL), Southwest Airlines (NYSE:LUV) i United Airlines Holdings (NASDAQ:UAL), które doświadczyły trudności w realizacji połączeń z powodu uziemienia pojazdów. Trzecim, niemierzalnym czynnikiem są straty wizerunkowe, kolejne nagłówki w mediach o problemach technicznych samolotów, nie budują dobrego wizerunku firmy. Jego odbudowa będzie trwać latami.
W ostatnim tygodniu spółka opublikowała raport kwartalny, który ukazuje piętrzące się problemy w murach spółki. W minionych trzech miesiącach przychody Boeinga spadły o 21% r/r wynosząc 19,98 mld USD, a zysk na akcję obniżył się o 53% do 1,45 USD (oczekiwano 2,09 USD), jednak nie wartości końcowe wywołują ból głowy u inwestorów. Rynek martwi się ujemnymi przepływami pieniężnymi rzędu 2,9 mld USD, drastycznie rosnącym zadłużeniem (do 24, mld USD, w porównaniu z 13,8 mld USD na początku roku) oraz korektą mocy produkcyjnych na kolejne miesiące. Boeing ma nadal nadzieję wznowić dostawy 737 MAX do końca roku i zwiększyć produkcję do 57 sztuk na miesiąc w ciągu 2020 roku. 737 MAX to motor napędowy wzrostu spółki, stąd priorytetowe jest odwołanie uziemienia i powrót na właściwe tory produkcyjne. Poza tym firma zapowiedziała zmniejszenie produkcji 787 Dreamlinera do końca przyszłego roku, z uwagi na wstrzymanie zamówień przez Chiny ze względu na wojnę handlową. Spółka poinformowała także o poślizgu w certyfikacji nowych silników do modelu 777X, co opóźni pierwsze dostawy do 2021 roku. Te wszystkie problemy bedą ciążyły na raportach finansowych spółki przez co najmniej kilka kolejnych kwartałów - oceniają analitycy.
Boeing najprawdopodobniej w końcu upora się z kontrowersjami 737 MAX, jednak ostatnie wydarzenia mocno nadszarpnęły wizerunek public relations firmy, który trudno zignorować. Dopóki więc Boeing nie udowodni, że uporał się z wewnętrznymi kłopotami, należy odstawić akcje spółki na bok i skupić się na innych lepszych opcjach, jeśli chcesz zainwestować w akcje przemysłu lotniczego. Akcje spółki Boeing przyniosły ujemną 4% stopę zwrotu za ostatnie 12 miesięcy.