Bahamy są jednym z trzech krajów, które wprowadziły cyfrową walutę, wraz z Chinami i Kambodżą. Sand Dollars są obecnie umieszczane w portfelach mobilnych na smartfonach. Aby kupić piwo, wystarczy zeskanować kod QR - to wygodniejsze niż machanie kartą kredytową lub używanie banknotu dolarowego.
Według PwC ponad 85% banków centralnych bada obecnie cyfrowe wersje swoich walut, przeprowadza eksperymenty lub przechodzi do programów pilotażowych w tej dziedzinie. Wśród największych gospodarek prym wiodą Chiny, które do tej pory wpompowały w swoją gospodarkę cyfrowego renminbi o wartości ponad 300 milionów dolarów, a w przyszłym roku mają rozpocząć szersze działania. Europejski Bank Centralny, Bank Japonii i Rezerwa Federalna prowadzą badania nad cyfrowymi walutami. Bank Anglii może w końcu wyemitować "Britcoin". Szwecja przygotowuje się do wprowadzenia e-krony i do 2023 roku może stać się pierwszym bezgotówkowym krajem na świecie.
Pieniądze oczywiście już teraz przepływają przez elektroniczne obwody na całym świecie. Ale cyfrowe waluty banku centralnego, czyli CBDC, byłyby nowym rodzajem instrumentu, podobnym do cyfrowych tokenów krążących obecnie w prywatnych sieciach. Osoby i firmy mogłyby dokonywać transakcji w CBDC za pośrednictwem aplikacji na cyfrowym portfelu. Depozyty w CBDC stanowiłyby zobowiązanie banku centralnego i mogłyby być oprocentowane, podobnie jak depozyty w banku komercyjnym. CBDC mogą również funkcjonować na zdecentralizowanych księgach rachunkowych i mogłyby być programowane, śledzone i przekazywane globalnie łatwiej niż w istniejących systemach. Zwiększając presję na banki centralne, aby opracowały swoje własne cyfrowe wersje. Bitcoin, choć popularny, nie jest głównym zagrożeniem. Jest bardzo niestabilny - bardziej niż wenezuelski bolivar. Wielu inwestorów raczej odkłada bitcoiny na lokaty, niż z nich korzysta, a sieć blockchain jest stosunkowo wolna.
Rynek kryptowalut osiąga jednak masę krytyczną - jego łączna wartość wynosi obecnie 2,2 biliona dolarów, z czego połowa przypada na Bitcoina. Bankierzy centralni są szczególnie zaniepokojeni "stabilnymi monetami", rodzajem pozarządowego tokena cyfrowego powiązanego z walutą po stałym kursie wymiany. Stabilne monety zyskują na popularności zarówno w transakcjach krajowych, jak i transgranicznych, szczególnie w gospodarkach rozwijających się. Firmy technologiczne i finansowe dążą do zintegrowania stablecoinów ze swoimi platformami społecznościowymi i e-commerce. "Banki centralne patrzą na stablecoiny w taki sam sposób, w jaki związki taksówkarskie patrzą na Ubera - jako na przeszkodę i zagrożenie" - mówi Ronit Ghose, globalny szef działu badań nad bankami w Citigroup (NYSE: C).
Podczas gdy wiele stablecoinów jest już w obiegu - największym jest Tether, z 51 miliardami dolarów w obiegu, w porównaniu z 2,2 bilionami dolarów w przypadku dolara - jednym z największych może być Diem, stablecoin wspierany przez Facebook (NASDAQ: FB). Diem może wystartować w tym roku w programie pilotażowym, docierając do 1,8 miliarda codziennych użytkowników Facebooka; jest również wspierany przez Uber i inne firmy. Potencjalnie szybkie rozprzestrzenianie się Diem podnosi stawkę dla bankierów centralnych. "Tym, co naprawdę zmieniło debatę, jest Facebook" - mówi Tobias Adrian, doradca finansowy w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. "Diem połączyłby stablecoin i platformę płatności w ogromną bazę użytkowników na całym świecie. To jest potencjalnie bardzo potężne".
Szerszą siłą stojącą za CBDC jest to, że pieniądze i systemy płatnicze szybko się rozpadają. W nadchodzących latach ludzie mogą posiadać Bitcoin jako magazyn wartości, jednocześnie dokonując transakcji w stablecoinach powiązanych z euro lub dolarami. "Sektor prywatny rzuca wyzwanie i kwestionuje rolę banku centralnego" - mówi ekonomista Ed Yardeni z Yardeni Research.