Wprawdzie szał na kryptowaluty zdaje się na tę chwilę nieco osłabiony (co spowodowane jest znacznymi spadkami ich wartości), jednak jest to wciąż bardzo aktualny temat. Często dzieje się tak, że ludzie ogarnięci wizją osiągnięcia wielkich zysków zapominają o mrocznej, bardziej niebezpiecznej stronie wirtualnych pieniędzy. Chodzi przede wszystkim o fakt, że swoje korzenie mają one w Internecie i jak na razie nie ma możliwości zapewnienia użytkownikom takiego samego stopnia bezpieczeństwa, jakiego mogą doświadczyć w przypadku innych uregulowanych papierów wartościowych.
Weźmy za przykład bitcoinową giełdę Kraken - próby logowania do serwera często kończą się wystąpieniem licznych błędów. Innym przykładem może być giełda Coinbase, której użytkownicy borykają się z problemami już przy zakładaniu konta, a której wsparcie techniczne składa się z zaledwie 20 inżynierów. Proces utworzenia nowego konta zajmuje około kilku dni, co dodatkowo ogranicza mobilność bitcoina. Do przeprowadzenia konwersji walutowej zazwyczaj używa się narzędzia o nazwie Shapeshit, ale jego powolne działanie powoduje wielogodzinne opóźnienia.
Problemy techniczne zgłosiła również popularna giełda EtherDelta, która może pochwalić się wolumenem obrotu wynoszącym 11 mln dolarów dziennie. Powodem zawieszenia serwerów miał być atak hakerski. Wszystko wskazuje na to, że cyberprzestępcom udało się oszukać platformę internetową; najprawdopodbniej ich celem była kradzież zawartości portfeli użytkowników.
Wszystkie powyższe kwestie oraz fakt, że coraz więcej ludzi decydowało się na inwestycję swoich środków, wzbudziły obawy związane ze stopą wzrostu cen kryptowalut.
"Rosnące ceny wpływają na giełdy dwojako: zaczyna brakować ludzi od wsparcia, a technologia staje się coraz powolniejsza." - powiedział Kirill Suslov, szef spółki Finom. - "... Wyszkolenie nowego zespołu zjamuje trochę czasu. A czasami wsparcie dostaje bardzo odpowiedzialne zadania, na przykład sprawdzenie, w jakich sytuacjach oszuści mogą najbardziej zaszkodzić giełdzie i jej realcje bankowe... chodzi o technologiczną stabilność. Systemy zestawiania zleceń oraz bazy danych, które działają bez zarzutu przy kilku tysiącach użytkowników, jednak nie dają sobie rady, kiedy są ich setki tysięcy. Coinbase boryka się z takimi samymi problemami, ponieważ jest ogromny popyt na jej bardzo popularne aplikacje. Tysiące ludzi ściąga je każdego dnia i dlatego serwery zwalniają aż tak."
Nie można pominąć także kwestii płynności, tak bardzo powszechnej w obecnych czasach. Chodzi tutaj przede wszystkim o czas trwania transakcji. Ludzie mają mnóstwo wydatków, za które płatności należy dokonać w odpowiednim czasie. Może być to na przykład zapłata czynszu czy inne codzienne transakcje. Kryptowaluty nie należą do instrumentów finansowych, które odznaczają się wysokim poziomem płynności, a na zakończenie transakcji trzeba czekać czasem bardzo długo.
Ciekawej sytuacji doświadczyła także spółka Longfin (NASDAQ: LFIN). Kiedy poinformowała o przejęciu spółki zajmującej się technologią blockchain, cena jej akcji wystrzeliła z 5 do imponujących 140 dolarów. Po publicznym oświadczeniu jej szefa o 4-miliardowej niewyjaśnionej nadwyżce w kapitalizacji rynkowej, kurs akcji nie spadł, lecz następnego dnia wzrósł o kolejne 5%.
Taki rodzaj zmienności sprzyja prawidłowemu rozwojowi rynków, jednak do momentu wprowadzenia przepisów regulujących kryptowaluty, ich los pozostaje nieznany.