Niedawne wydarzenia związane z katastrofą lotniczą Boeinga (NYSE:BA) znacznie wpłynęły na działalność branży przewoźników lotniczych w Stanach Zjednoczonych, także przewoźników o zasięgach lokalnych.
Southwest Airlines (NYSE: LUV) to tania linia lotnicza obsługująca głównie połączenia krajowe w Stanach Zjednoczonych, od tygodni boryka się z problemami odwoływanych lotów. Wynika to z konfliktu wewnątrz spółki pomiędzy zarządem, a grupą zawodową serwisującą eksploatowane maszyny. W lutym linia musiała wycofać z codziennego użytku około 40 z 750 maszyn, które utknęły w hangarach, co spowodowało problemy w realizowaniu pełnego rozkładu jazdy. Uziemienie Boeingów 737 Max 8 wprowadzone w USA w ubiegłą środę, spowodowało spotęgowanie problemu, ponieważ Southwest musiało odstawić na parking kolejne 34 maszyny (tego dnia linia anulowała 446 lotów). Braki we flocie doprowadziły do odwołania nawet 200 lotów (dziennie) w kolejnych dniach ubiegłego tygodnia. Nawarstwione kłopoty wymuszają na linii lotniczej przepisywanie rezerwacji pasażerów na inne terminy oraz zwiększenie obłożenia lotów na kilka tygodni naprzód, co znów uniemożliwi realizację rezerwacji przez klientów w ostatniej chwili.
To dobre wiadomości dla mniejszych lokalnych przewoźników, realizujących połączenia na trasach, które nakładają się na siebie. Przykładowo Spirit Airlines (NYSE:SAVE), który depcze Southwest po piętach, w ciągu kilku lat znacznie rozszerzył siatkę połączeń, a także poprawił wydajność i obsługę klienta, może przechwycić wielu klientów większej linii, którzy w efekcie zmian w rozkładach nie będą mieli możliwości zakupu biletów na krótko przed wylotem.
Uziemienie Boeingów może również spowolnić ekspansję Southwest na Hawaje, co będzie wodą na młyn dla Hawaiian Holdings (NASDAQ: HA). Obie linie zaostrzyły konkurencję na trasach z Zachodniego Wybrzeża na hawajskie lotniska, gdy Southwest na początku marca zainaugurował długo oczekiwaną sprzedaż promocyjnych pakietów biletów po dumpingowych cenach 49 USD w jedną stronę z Oakland i San Jose do Honolulu na Oahu i Kahului na Maui (średnie ceny na tych trasach to 300-500 USD w dwie strony), tym samym powodując wyprzedaż Hawaiian'a na giełdzie w poziomy dawno nie oglądanych minimów. Jednak problemy flotowe Southwesta, który najpewniej planował rozszerzyć ofertę lotów na Hawaje, prawdopodobnie wyhamują ekspansję na tej trasie, ponieważ bez wystarczającej ilości maszyn, spółka nie będzie w stanie dodać wielu nowych sezonowych tras do zaplanowanego harmonogramu. Z drugiej strony 'Hawajczyk' jest niemal monopolistą na tej trasie, która w szczycie sezonu w roku ubiegłym obsługiwała dziennie średnio ponad 23000 pasażerów. Stąd wejście Southwest z niskimi cenami w ten kierunek, według analityków, napędzi nieco ruchu turystycznego, jednak jego obecność na rynku kalifornijsko-hawajskim prawdopodobnie nie będzie miała większego wpływu na przychody Hawaiian Airlines w przyszłym kwartale, ani nawet w trakcie sezonu letniego.
Póki co nie wiadomo kiedy uziemione Boeingi wrócą na regularne trasy, istnieje spora szansa, że nastąpi to już w przyszłym miesiącu. Do tego czasu powinny zostać poczynione ustalenia dotyczące niedawnego wypadku oraz zapowiadana przez spółkę Boeing aktualizacja oprogramowania w systemach samolotów. W międzyczasie Spirit Airlines może zdobyć nowych długoterminowych klientów, a im dłużej Southwest będzie zmuszony do opóźnienia uruchamiania kolejnych lotów na Hawaje do swojego harmonogramu, tym więcej korzyści dla silnie umocowanego na Pacyfiku Hawaiian Airlines. Tak więc, nawet jeśli Southwest powróci do swojego normalnego harmonogramu pod koniec kwietnia, Spirit Airlines i Hawaiian Airlines odniosą znaczne korzyści z tymczasowego niedoboru we flocie samolotów większego rywala.