Szczepionkowy duet - firma AstraZeneca (NASDAQ: AZN) i Uniwersytet Oksfordzki - opublikował wstępne wyniki z badań klinicznych swojej eksperymentalnej wakcyny. Wynika z nich, że układy odpornościowe wszystkich dorosłych badanych zareagowały na preparat w bardzo podobny sposób. W testach wzięło udział 560 zdrowych osób: 160 w wieku 18-55 lat, 160 w wieku 59-69 lat i 270 w wieku 70 lat lub starszych. Utworzono dwie grupy, z których pierwsza otrzymała dwie dawki szczepionki, a druga dwie dawki placebo. Odstęp między dawkami wynosił 28 dni. Analiza zgromadzonych danych wykazała, że szczepienie wywołało pożądaną odpowiedź układu odpornościowego bez wystąpienia istotnych skutków ubocznych.
Badania AstraZeneca skupiały się wokół nieco innych kwestii niż te prowadzone przez innych czołowych zawodników wyścigu o szczepionkę. Naukowcy poświęcili najwięcej uwagi starszym dorosłym, a więc grupie wiekowej, która w największym stopniu narażona jest na ciężki przebieg infekcji koronawirusem. Starsze osoby mają również obniżoną odporność i częściej występują u nich różne choroby współistniejące i właśnie dlatego koncern postanowił znaleźć dla nich skuteczną i bezpieczną ochronę.
Prowadzone obecnie badania kliniczne fazy III pozwolą określić, czy wakcyna AstraZeneca i Uniwersytetu Oksfordzkiego jest w stanie zapobiec zarażeniu SARS-CoV-2 także wśród osób młodszych, nawet jeśli cierpią na choroby współistniejące.
Dyrektor specjalnej grupy ds. pracy nad szczepionkami na Uniwersytecie Oksfordzkim, dr Andrew Pollard, poinformował w czwartek media, że jest jeszcze za wcześnie, by stwierdzić, czy ich kandydat stanowi skuteczną ochronę przed wirusem.
"Wciąż czekamy na ten moment, w którym możliwe będzie dokonanie oceny skuteczności szczepionki w ochronie ludzi, ale zbliżamy się do niego" - oznajmił Pollard, cytowany przez Agencję Reutera. - "Jesteśmy przekonani, że uda nam się to przed Świętami Bożego Narodzenia, a wtedy oczywiście podzielimy się tym z wami najszybciej, jak to możliwe."
Technologia wykorzystana przez koncern i uczelnię różni się od tych użytych do produkcji innych szczepionek, na przykład Pfizera (NYSE: PFE) czy Moderny (NASDAQ: MRNA). Zamiast informacyjnego RNA preparat duetu składa się ze zmodyfikowanej wersji wirusa podobnej do wirusa grypy.
Aktualności: remdesivir
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przedstawiła nowe wytyczne, w których odradza stosowanie u hospitalizowanych pacjentów chorych na COVID-19 leku remdesivir (komercyjna nazwa to Veklury) firmy Gilead Sciences (NASDAQ: GLD). Według międzynarodowej instytucji nie ma "istotnych dowodów" na to, że środek pomaga w zmniejszeniu wskaźnika zgonów lub skróceniu czasu leczenia szpitalnego.
Zespół WHO zajmujący się opracowywaniem zaleceń "podsumował, że nie zaobserwowano istotnego wpływu remdesiviru na wskaźniki śmiertelności i inne kluczowe parametry, takie jak konieczność wentylacji mechanicznych czy długość powrotu do zdrowia pacjentów". Nowe rekomendacje mają opierać się na badaniach SOLIDARITY, w ramach których WHO porównało działanie kilku eksperymentalnych leków na koronawirusa testowanych w czterech randomizowanych badaniach z udziałem ponad 7000 chorych w szpitalach.
Wnioski Światowej Organizacji Zdrowia stoją w sprzeczności do stanowisk innych globalnych organów ds. zdrowia publicznego, chociażby amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA). Remdesivir jest jedynym lekiem zatwierdzonym przez FDA w leczeniu "covidowych" pacjentów powyżej 12-ego roku życia.
Gilead Sciences wydało oświadczenie, w którym przekonuje, że "remdesivir jest uznawany za standardową metodę leczenia hospitalizowanych pacjentów z COVID-19 przez liczne organizacje w USA, na przykład przez Narodowy Instytut Zdrowia (NIH), a także w Japonii, Wielkiej Brytanii i Niemczech". Przedsiębiorstwo dodało, że skuteczność preparatu "jest poparta solidnymi dowodami zgromadzonymi podczas licznych kontrolowanych placebo, randomizowanych badań publikowanych w wielu recenzowanych czasopismach..." Gilead wyraziło ubolewanie nad tym, że "zalecenia WHO zdają się ignorować te dowody".