W środę liczba potwierdzonych zachorowań na koronawirusa w USA przekroczyła 2 mln osób. Eksperci ds. zdrowia przekonują, że jest to skutek łagodzenia obostrzeń społecznych w celu ratowania gospodarki. Według danych opublikowanych na łamach "The New York Times" zarażenia nasiliły się w 20 amerykańskich stanach, a przede wszystkim w Kalifornii, Teksasie, Florydzie, Karolinie Północnej i Arizonie.
Chociaż Stany Zjednoczone zezwoliły na wznowienie działalności przedsiębiorstw, specjaliści wciąż alarmują, że odbywające się w całym kraju duże zgromadzenia doprowadzą do zwiększenia zarażeń.
Dr Anthony Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych USA (NIAID) oraz doradca Białego Domu, powiedział w środę, że ogólnokrajowe protesty po śmierci George'a Floyda są niebezpieczne dla zdrowia publicznego, ponieważ wiele ludzi przebywa obok siebie bez masek ochronnych.
"Maski pomagają, ale w połączeniu z fizyczną separacją, a jak już powiedziałem ja i inni urzędnicy publicznej opieki zdrowotnej, zgromadzenia takie jak podczas protestów są ryzykowne" - stwierdził Fauci w środę w programie "Good Morning America" na ABC. - "Niestety, to, co teraz obserwujemy, jest przykładem rzeczy, które nas niepokoją."
Łączna liczba zachorowań: ponad 7,4 mln
Łączna liczba zgonów: ponad 416 000
Łączna liczba wyzdrowień: ponad 3,7 mln
WHO komentuje asymptomatyczną transmisję
Dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dr Tedros Adhanom Ghebreyesus skomentował wypowiedź instytucji na temat przenoszenia koronawirusa przez chorych bez objawów: "Przekazywanie złożonej wiedzy w czasie rzeczywistym o nowym wirusie nie zawsze jest łatwe, ale uważamy, że to część naszej misji dla świata. Zawsze możemy się poprawić."
W poniedziałek dr Maria Van Kerkhove, szefowa WHO ds. nowo występujących chorób, powiedziała, że zarażanie COVID-19 przez osoby nieprzejawiające objawów choroby jest "bardzo rzadkie". Potem wyjaśniła jednak, że jej wypowiedź była nieporozumieniem.
We wspomnianym wyżej środowym wywiadzie w "Good Morning America" Fauci przyznał również, że ocena WHO dotycząca asymptomatycznej transmisji była niewłaściwa.
Wyścig o szczepionkę przyspiesza
Johnson & Johnson (NYSE: JNJ) ogłosiło w środę, że przełożyło datę rozpoczęcia badań na ludziach swojej potencjalnej szczepionki przeciw koronawirusowi z września na lipiec. "Reuters" podaje, że dzięki wcześniejszym przedklinicznym badaniom przedsiębiorstwo prawdopodobnie będzie miało szansę wziąć udział w programie rządu Stanów Zjednoczonych, który ma na celu doprowadzenie do wytworzenia skutecznej szczepionki do końca roku.
Dyrektor działu naukowego J&J Paul Stoffels powiedział dziennikarzom "Reutersa", że koncern pozostaje w ścisłej współpracy z amerykańskimi władzami.
"Ze względu na przekonujące dane przedkliniczne, które dotychczas zgromadziliśmy, utrzymujemy kontakt z organami regulacyjnymi i byliśmy w stanie przyspieszyć badania kliniczne" - oświadczył Stoffels.