Czy zdarzyło ci się, że byłeś z siebie zadowolony, bo dodałeś do portfela akcje lub ETF-y w odpowiednim momencie, inwestując właściwą kwotę, a i tak portfel ten nie nadążał za rynkiem albo, co gorsza, jego zmienność była większa niż zmienność rynku? Prawdopodobnie twoje pozycje są zbyt mocno skorelowane. To fachowe określenie sytuacji, w której dany instrument nadmiernie albo zbyt wolno reaguje na zmiany na rynku. Dziś przyjrzymy się korelacji w kontekście równoważenia portfela.
Dzięki dostępnej obecnie technologii można szybko sprawdzić, jak jedna pozycja zachowuje się w związku z ruchem innej. "Inną" stanowi zwykle jakiś ETF, na przykład na indeks S&P 500 (NYSE: SPY). Jeśli miałbyś w portfelu akcje Goldman Sachs (NYSE: GS), można założyć, że przy każdym ruchu SPY o 1% kurs tych akcji zmieniałby się przynajmniej o 0,67%. Mając tę wiedzę, nie musisz zastanawiać się, czy dana spółka radzi sobie słabo, skoro zyskała tylko ułamek w stosunku do SPY.
Przy różnych instrumentach korelacja wygląda inaczej. Załóżmy, że posiadasz akcje w sektorze, który nie jest dodatnio powiązany z S&P 500. Na przykład spółki w sektorze wydobycia złota poruszają się w przeciwnym kierunku niż rynki, innymi słowy - mają korelację ujemną. Gdybyś posiadał popularne akcje Newmont Mining (NYSE: NEM), czego mógłbyś się spodziewać, skoro wiesz już, że nie będą one odzwierciedlać zmian S&P 500? Akcje te stanowiłyby niewielkie zabezpieczenie, wpływające na portfel mniej więcej w 0,2%. Gdybyś więc miał w portfelu SPY, mógłbyś zabezpieczyć około 1/5 tej pozycji, wykorzystując równej wielkości pozycję w NEM.
Dla niektórych inwestorów może to być przesadą, inni zaś docenią tę metodę, gdyż pozwala lepiej zrozumieć działanie portfela i umiejętnie go zrównoważyć.