Koniec sprzedażowej telenoweli. Twitter (NYSE:TWTR) przyduszony do ściany zaakceptował ofertę Elona Muska, który zdecydował się przejąć firmę po 54,20 USD w transakcji o wartości 44 miliardów USD.
Serial Elona Muska i Twittera jest obecny na rynku od 4 kwietnia, gdy Musk ujawnił, że posiada ponad 9% udziałów w firmie i od tego czasu obfitował w liczne zwroty akcji. Oferta przejęcia Twittera od Muska z 14 kwietnia spolaryzowała zarząd, pracowników, użytkowników Twittera oraz regulatorów. Jeszcze kilka dni temu - dokładnie w Wielki Piątek, gdy giełdy w Nowym Jorku były zamknięte - zarząd Twittera wdrażał procedury wewnętrzne, tzw. 'trującą pigułkę', legalny manewr ograniczający udziały powyżej 15% i broniący firmę przed wrogim przejęciem. Jednak zwrot akcji pojawił się w weekend, a w poniedziałek rano The Wall Street Journal jako pierwszy poinformował, że transakcja jest bliska finału. Ostatecznie decyzja została ogłoszona w godzinach wieczornych polskiego czasu, a obrót akcjami spółki został tymczasowo wstrzymany.
Według źródeł związanych ze stołem negocjacyjnym, w pierwszej reakcji Twitter miał zrobić wszystko, aby odrzucić ofertę Muska, który nie chciał zdradzić, jak zamierza za nią zapłacić. Tak duży deal to niemały wyczyn nawet dla najbogatszego człowieka na świecie, biorąc pod uwagę, że większość tego majątku jest powiązana z akcjami Tesli (NASDAQ:TSLA) i Space EX. Jednak 21 kwietnia Elon Musk miał oznajmić, że uzbierał 46,5 miliarda USD, co zwiększyło wiarygodność oferty przejęcia i skłoniło zarząd firmy do dalszych negocjacji.
Według pierwszych komentarzy analityków i bankierów inwestycyjnych, oferta Muska za 54,20 USD za akcję jest bardzo uczciwa. Widocznie zarząd doszedł do podobnego wniosku w niedzielę, mając świadomość, że akcje firmy mogą mieć trudności, aby osiągnąć ten target w możliwym do przewidzenia terminie.
Trzeba uczciwie przyznać, że Elon Musk wykazał dużo determinacji w procesie przejęcia medium społecznościowego. Za transakcję zapłaci częściowo własną gotówką w wysokości 21 miliardów USD, natomiast reszta środków pochodzi z pożyczek od m.in. Morgan Stanley, Bank Of America czy Barclays, gdzie zastawił akcje Tesli o wartości 60 miliardów USD, tj. około jednej trzeciej swoich udziałów. Chcąc nie chcąc, majątek Elona Muska będzie mocno związany z Twitterem na długie lata.
"Mam nadzieję, że nawet najgorsi krytycy pozostaną na Twitterze, ponieważ to właśnie oznacza wolność słowa" - napisał Elon Musk po ogłoszeniu transakcji, dodając, że chce, aby Twitter stał się lepszy dla użytkownika, częściowo poprzez dodanie nowych funkcji, walkę ze spamem, wydłużenie limitu znaków tweetów czy otwarcie kodu źródłowego, który umożliwiłby osobom spoza firmy sugerowanie zmian. Ponadto Musk dodał, że chce, aby Twitter w mniejszym stopniu opierał się na reklamach, które obecnie zapewniają firmie około 90% przychodów w 2021 roku i przyjął bardziej subskrypcyjny model biznesowy. Nowy właściciel przedstawił także pomysł redukcji personelu, zamknięcia siedziby firmy w San Francisco i nie przyznawania radzie dyrektorów pensji, ten ostatni pomysł może zaoszczędzić około 3 milionów USD rocznie.
Twitter, którego rozwój znacznie spowolnił w którymś momencie, jest w trakcie procesowania programu naprawczego i stoi obecnie przed poważnymi wyzwaniami biznesowymi. Firma zadeklarowała kilka miesięcy temu, że dąży do podwojenia swoich przychodów do 7,5 miliarda USD do końca 2023 roku oraz dotarcia do co najmniej 315 milionów tzw. dziennych użytkowników.
Akcje Twittera zachowywały się anemicznie i nie skorzystały na ekspansji i wzroście popularności mediów społecznościowych w ostatnich latach. Od czasu IPO w 2013 roku do ostatniego poniedziałku, wzrost akcji wyniósł ostatecznie ledwo 76% i to w dużej mierze dzięki ostatnim wydarzeniom. Odkąd Musk ujawnił swój 9% pakiet na początku kwietnia, akcje Twittera wzrosły o 32%.