W 2015 roku prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos zmienił krajowe przepisy narkotykowe. Zalegalizował on obróbkę marihuany w celach medycznych oraz jej eksportowanie. Celem tej zmiany była próba likwidacji czarnego rynku. W teorii, nowe przepisy miały umożliwić handlarzom narkotyków konkurowanie na rynku i czerpanie korzyści, jakie płyną z prowadzenia działalności w prawnie usankcjonowanej branży. Nowe przepisy stanowią próbę odpowiedzi na rosnący nacisk całego świata na uregulowanie rynku marihuany.
Z punktu widzenia historii, dostawcy marihuany z Ameryka Północnej i Południowej od zawsze ze sobą rywalizowali. Obie grupy starają się zaspokoić popyt zachodniej półkuli na ten narkotyk. Ostatnie zmiany w kolumbijskim prawie sprawiły, że krajowy przemysł marihuany zdobył pod względem prawnym znaczną przewagę nad USA, gdzie marihuana jest tematem regionalnych i federalnych sporów prawnych. Trzy kolumbijskie przedsiębiorstwa z tej branży (kolumbijska gałąź spółki Pharma-Cielo, Cannavida oraz Labforve-Ecomedics) otrzymały wydane przez rząd licencje na produkcję marihuany. Wymagane są także pozwolenia na uprawę konopi, jednak proces ich wydawania wciąż trwa.
Kolumbia ma także nad Ameryką Północną ogromną przewagę pod względem środowiska. Kolumbijska gleba jest bogatsza i lepiej przystosowana do uprawy konopi indyjskich. Aby uzyskać tak samo dobrą jakościowo marihuanę, hodowcy w Ameryce Północnej muszą stosować wiele nawozów, a te z kolei stanowią źródło odpadów, które nie są generowane podczas uprawy konopi w Kolumbii.
Północnoamerykański klimat nie pozwala także na więcej niż jeden zbiór rocznie. Plantatorzy mają zatem dwie możliwości: uprawiać konopie na zewnątrz i zbierać plon raz do roku bądź hodować ją w specjalnie przystosowanych pomieszczeniach i zbierać kilka plonów rocznie. Druga opcja jest kosztowniejsza, aczkolwiek pozwala ona roślinom na przejście przez swój naturalny cykl kwitnienia. Klimat Kolumbii jest idealnie przystosowany do wymogów biologicznych marihuany, co pozwala tamtejszym hodowcom na zebranie w roku czterech plonów.
Ta klimatyczna przewaga Kolumbii przekłada się na znacznie większą produkcję marihuany niż ta w USA. W praktyce oznacza to, że kolumbijscy hodowcy mogą sobie pozwolić na sprzedaż 1 g kwiatów konopi za 5 centów, podczas gdy plantatorzy z Ameryki Północnej nie mogą zejść poniżej 50 centów za tę samą ilość kwiatów.
Nowa polityka narkotykowa w Kolumbii wpływa na przemysł marihuany na całym świecie. W 2015 roku wartość legalnej sprzedaży marihuany w Stanach Zjednoczonych wyniosła 5,4 mld USD. Co więcej, rekreacyjne wykorzystanie marihuany przez osoby dorosłe wygenerowało zysk w wysokości 998 mln USD. Przewiduje się, że w 2020 roku wartość legalnej sprzedaży marihuany wyniesie 21,8 mld USD. Wzrost prognozowany jest także na najbliższe lata i odpowiadać on będzie utrzymującemu się trendowi rosnącego popytu na ten narkotyk.
Prognozy z 2015 roku dotyczące Stanów Zjednoczonych wskazały rok 2016 jako punkt zwrotny dla zakazu uprawiania konopi. Komentatorzy spodziewają się, iż po nowym roku nastąpią znaczne zmiany w kierunku prawnego uregulowania rynku marihuany. Inwestorzy z tej branży prowadzą obecnie ożywione dyskusje na temat opłacalnych sposób wejścia na rynek w panujących na tę chwilę warunkach prawnych. Ponadto opinia publiczna na całym świecie opowiada się za reformą rynku marihuany. Mimo to wielu polityków nie godzi się na legalizację. W niektórych krajach istnieje konflikt pomiędzy polityką kraju dotyczącą marihuany, a globalną zmianą postawy wobec tego narkotyku. Pod tym względem Kolumbia jest zatem jedyna w swoim rodzaju.
Jeśli nowe przepisy zostaną wprowadzone również w USA, pojawi się nowa forma rywalizacji między stanami. Co więcej, obecne warunki prowadzenia działalności w branży marihuany będą musiały ulec zmianie. Teraz działalność ta objęta jest wysokimi podatkami, a prawo federalne zabrania firmom prowadzącym taką działalność korzystania z usług banków, co zmusza je do wprowadzania podwójnych zabezpieczeń. Ograniczenia te mogły przyczynić się do rozczarowujących zeszłorocznych wyników akcji marihuany. Cztery spółki, którym warto się przyglądać to AbbVie (NYSE: ABBV), Cara Therapeutics (NASDAQ: CARA), GW Pharmaceuticals (NASDAQ: GWPH) oraz Insys Therapeutics (NASDAQ: INSY).
Wszystkie te wydarzenia wzbudziły zainteresowanie Wall Street, dzięki któremu może i w Stanach Zjednoczonych marihuana wkroczy na korporacyjną ścieżkę i na stałe zagości w amerykańskiej kulturze, nie budząc przy tym żadnego zdziwienia. Jednak trwa obecnie poważna debata na temat etycznych konsekwencji, jakie niesie ze sobą umożliwienie młodym osobom inwestowanie w akcje marihuany, co stanowi odzwierciedlenie tego, jak postrzegany jest ten narkotyk w społeczeństwie. Jeśli jednak rynek marihuany zostanie unormowany, zmiany widoczne będą także w kulturze.