Kalifornijczycy zmagali się w zeszłym tygodniu z przerwami w dostawie prądu w związku z katastroficzną falą upałów. Winą za dwa dni ciągłych przerw w dostawie prądu w całym stanie można obciążyć połączenie złego przygotowania i słabej realizacji planu awaryjnego przez agencje stanowe i firmy energetyczne.
Przerwy w dostawie energii zostały zastosowane w wyniku ogromnego przeciążenia kalifornijskiej sieci elektrycznej, które nastąpiło w konsekwencji intensywnej fali upałów, jaka spustoszyła stan w miniony weekend. California Independent System Operator (ISO), instytucja, która zarządza większą częścią kalifornijskiej sieci elektrycznej, wprowadziła tzw. stage 3 emergency (tj. najwyższy stopień zagrożenia dla sieci wskazujący na to, że operator nie jest w stanie zapobiec przerwom w dostawie prądu) i wydała alert, prosząc mieszkańców o oszczędzanie energii elektrycznej tam, gdzie to możliwe, a firmy energetyczne Pacific Gas & Electric (NYSE: PCG) i Southern California Edison (spółka dominująca - Edison International) (NYSE: EIX) o wprowadzenie przerw w dostawie prądu w celu zmniejszyć obciążenie kalifornijskiej sieci elektrycznej.
Gubernator stanu, Gavin Newsom, zlecił przeprowadzenie dochodzenia w sprawie przyczyny przerw w dostawie prądu. Poza oficjalnym dochodzeniem ustalono, że winna jest kombinacja obciążenia technicznego i braku zasobów. Mimo że sektor energetyczny w Kalifornii jest poddawany coraz większej kontroli, która głównie koncentruje się na operatorze PG&E ze względu na jego rolę w szeregu pożarów spowodowanych złymi praktykami, okazało się, że większość usterek związanych z ciągłymi awariami leży po stronie regulatorów, a nie firm energetycznych.
Głównym katalizatorem był znaczny niedobór dostępnej energii, spowodowany tym, że 15% kalifornijskiej sieci elektrycznej było niesprawne, a niektóre zakłady działały poniżej średniej. Organy regulacyjne próbowały polegać na zakładach, które już nie działają i najwyraźniej nie uwzględniły tego w swoim planie awaryjnym.
Inny problem stanowiła m.in. błędna komunikacja. Organy regulacyjne były źle poinformowane o stanie eksploatacji niektórych elektrowni. Inland Empire Energy Center, elektrownia zasilana gazem ziemnym, widniała w rejestrze jako działająca, mimo że została wycofana z eksploatacji i częściowo zburzona. Elektrownia geotermalna widniała jako działająca poniżej mocy, mimo że Calpine Energy, operator elektrowni, poinformował, że w rzeczywistości działa ona z pełną mocą.
Odpowiednie organy regulacyjne poinformowały gubernatora Newsoma, że sprawdzają, dlaczego stan był tak źle przygotowany. Jednak mimo to gubernator Kalifornii ostro skrytykował regulatorów za ich niedopatrzenie.
"Operatorzy sieci energetycznych zostali przyłapani na błogiej bezczynności. Nie byli w stanie zapobiec przerwom w dostawie prądu i odpowiednio ostrzec społeczeństwa", powiedział gubernator Newsom.
Począwszy od czwartku zagrożenie przerwami w dostawie prądu wydaje się zmniejszać. Instytucje nie wydają alertów, a kalifornijska ISO poinformowała, że nie spodziewa się żadnych większych zakłóceń. Koniec przerw w dostawie prądu wynika przede wszystkim z działań mających na celu oszczędzanie energii.
W ciągu ostatniego tygodnia operator PG&E wykazywał tendencję spadkową, prawdopodobnie z powodu braku zaufania w obliczu kolejnej rundy problemów z kalifornijską siecią elektryczną. Cena akcji PG&E spadła o 2,6% od poniedziałku, choć w momencie pisania tego artykułu (20.08) okazało się, że notowania PG&E wykazują pewne ożywienie w obrocie po godzinach.
Edison International, spółka dominująca nad Southern California Edison, również odnotowała w tym tygodniu tendencję spadkową, kończąc czwartkową sesję o 2,6% niżej w stosunku do kursu z poniedziałku.