Prezes zarządu i dyrektor generalny JPMorgan Chase (NYSE: JPM) Jamie Dimon planuje pozostać na swoim stanowisku przez kolejne 5 lat.
W chwili jego przejścia na emeryturę dwóch jego zastępców, Daniel Pinto i Gordon Smith, zostanie wspólnie awansowanych na prezesów i dyrektorów ds. operacyjnych. Pinto całą swoją karierę poświęcił JPMorgan: zaczął jako trader a następnie stopniowo przesuwał się w górę w hierarchii spółki, by ostatecznie objąć stanowisko dyrektora oddziału inwestycyjnego banku w 2013 roku. Smith przeszedł do spółki z American Express (NYSE: AXP) i zarządza obecnie jej oddziałem świadczącym usługi w dziedzinie bankowości dla klientów indywidualnych i niektórych klientów biznesowych, który obsługuje 61 mln gospodarstw domowych oraz małych przedsiębiorstw. Obaj zastępcy Dimona dali się poznać jako liderzy we wdrażaniu inicjatyw w dziedzinie nowych technologii, zyskując reputację cyfrowych innowatorów. Po awansie będą dalej wykonywać również swoje obowiązki na obecnych stanowiskach. Jednak w związku z tym, że obaj są w podobnym wieku co Dimon, nie jest pewne, czy będą chcieli podjąć się tej pracy, kiedy minie kolejne 5 lat. Dlatego też rozważa się również kandydatury młodszych członków zarządu na następców obecnego dyrektora generalnego.
Długi staż na stanowisku dyrektora generalnego JPMorgan 62-letniego Jamesa Dimona był zarówno krytykowany, jak i szeroko komentowany przez obserwatorów. Z drugiej jednak strony, wielu uważa, że właśnie umiejętne kierownictwo Dimona sprawiło, że JPMorgan wyszedł obronną ręką z kryzysu finansowego. Również wartość akcji banku niemal podwoiła się w czasie jego kadencji, wzrastając z 48,07 USD do 116,20 USD, co stanowi osiągnięcie wskazujące na geniusz inwestycyjny porównywalny do geniuszu Buffeta czy Bezosa. Z drugiej strony, w 2012 roku doszło do skandalu inwestycyjnego London Whale, w ramach którego trader z Londynu spowodował stratę w wysokości 6,2 mld dolarów, a następnie rzekomo starał się zatuszować pełny rozmiar swojej pomyłki. Niezwykle długa kadencja Dimona na stanowisku dyrektora generalnego negatywnie wpłynęła również na nastroje innych pracowników najwyższego szczeble w spółce. Wielu z nich odeszło do innych spółek, gdzie mogli objąć wyższe stanowiska. Krytycy Dimona sugerują, że te odejścia były częściowo wynikiem intryg, które za kulisami realizował żądny władzy dyrektor generalny. Optymiści utrzymują jednak, że były one koniecznymi skutkami ubocznymi starań Dimona w celu stworzenia optymalnego zespołu kierującego spółką.
Kadencja Dimona na stanowisku dyrektora generalnego JPMorgan trwała 12 lat w porównaniu do średniej długości kadencji dyrektorów spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500, która wynosi 4 lata. Jeszcze przed objęciem stanowiska dyrektora generalnego Dimon zdołał odwrócić swoją karierę o 180 stopni, od konfliktu z Sanfordem I. Weillem do awansu na CEO JPMorgan pod koniec 2005 roku. Przez ostatnie 12 lat Dimon kierował bankiem w czasie kryzysu finansowego w 2008 roku, jednocześnie walcząc z rakiem krtani.
Warto zaznaczyć, że ogłoszenie planów JPMorgan odnośnie następców Dimona na stanowisku dyrektora generalnego nie wpłynęło znacząco na jego notowania, co sugeruje, że Wall Street dobrze przyjęła tę wiadomość.