Dane o cenach konsumentów złagodziły obawy, że utrzymująca się wysoka inflacja wymusi agresywne działania Rezerwy Federalnej. Na giełdach w Nowym Jorku zieleń.
Departament Pracy poinformował, że Inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych nieznacznie spadła w lipcu do 8,5% r/r (wobec konsensusu analityków 8,7%), w porównaniu do 9,1% w czerwcu. W wyniku spadających cen energii i benzyny, CPI miesięczny pozostał bez zmian, po serii 25 kolejnych miesięcy wzrostu. Inflacja bazowa, wykluczająca ceny energii i żywności, wzrosła w lipcu o 0,3% m/m i 5,9% r/r. Ekonomiści szacowali wzrost odpowiednio o 0,5% oraz 6,1%.
W wyniku lepszych od oczekiwań danych, na amerykańskim parkiecie zagościła intensywna zieleń. Wszystkie główne indeksy wysoko rozpoczęły notowania i utrzymały dobrą passę do końca dnia. Dow Jones (NYSE:DIA) wzrósł o 1,6%, S&P500 (NYSE:SPY) dodał 2,1%, natomiast NASDAQ (NASDAQ:QQQ) o 2,9%.
Od połowy czerwca, kiedy to amerykańska giełda odnotowała tegoroczne minima, S&P500 wzrósł o 15%, Dow Jones o 11%, podczas gdy Nasdaq aż o 20%. Jednak od początku 2022 roku, indeksy tracą odpowiednio 12%, 8,3% oraz 18%.
Ostatnie dni to festiwal dobrych wiadomości. W ubiegły piątek pozytywnie zaskoczyły dane z rynku pracy, a w środę odczyt inflacji. Nic więc dziwnego, że inwestorzy chcą płacić za akcje coraz wyższe ceny.
Środowe dane o cenach konsumenckich zdecydowanie pozytywnie wpłynęły na sentyment rynku, który oddalił obawy o bardziej zdecydowane działania Fed po wakacjach w zakresie kształtowania polityki stóp procentowych. W ocenie obserwatorów rynku Fed być może nie będzie musiał podnosić stóp procentowych tak wysoko jak wcześniej przewidywano. Niemniej jednak nie brakuje głosów, że jest 'zdecydowanie za wcześnie', aby inwestorzy i Fed ogłosili zwycięstwo nad presją inflacyjną.
Wracając do raportu, presja cenowa osłabła w energetyce - ceny benzyny spadły w lipcu o 7,7% m/m (średnio za galon to obecnie 4 USD, o ponad 1 USD mniej niż w połowie czerwca), podobnie jak ceny używanych samochodów, biletów lotniczych i tekstyliów. Ceny artykułów spożywczych wzrosły w lipcu o 1,3% m/m i 13,1% r/r (najszybszy roczny wzrost od 1979 roku). Ekonomiści wskazują, że obecna sytuacja to 'mieszane błogosławieństwo' - Amerykanie mniej zapłacą przy dystrybutorze, ale więcej za jedzenie.
Disney+ przegonił Netflixa. W ciągu niespełna trzech lat.
Po zamknięciu sesji giełdowej, raport kwartalny opublikował Disney (NYSE:DIS), w którym ogłosił gwałtowny wzrost dochodów i subskrynentów platformy streamingowej Disney+. W ostatnim kwartale fiskalnym zakończonym 2 lipca, spółka odnotowała przychody ogółem w wysokości 21,5 miliarda USD (wzrost o 26% r/r), wobec oczekiwań analityków rzędu 20,99 miliarda USD, realizując zysk netto na poziomie 0,77 USD na akcję (nominalnie to 1,41 miliarda USD). Sprzedaż w dziale parków rozrywki osiągnęła wynik 7,4 miliarda USD, co stanowi rekord wszech czasów i wzrost o 70% r/r. Platforma streamingowa Disney+ pozyskała w tym okresie 14,4 miliona nowych klientów (wobec konsensusu 10,0 miliona), co daje łącznie bazę 152,1 miliona subskrybentów na całym świecie. Jeżeli dodać do tego pozostałe usługi przesyłania strumieniowego jak sportowy ESPN+ i Hulu, całkowita baza klientów Disneya wzrasta do 221,1 miliona i pierwszy raz w historii przewyższa zasoby Netflixa (obecnie to 220,67 miliona subskrybentów). Jednak zarząd podkreślił złożoną dynamikę krajobrazu na rynku video streamingu, tym samym nieco obniżając prognozy dla ekspansji Disney+, który systematycznie wkracza na nowe rynki (od niedawna dostępny także w Polsce), a obecnie cały wzrost pochodzi z zagranicy. Obecnie spółka prognozuje 215 do 245 milionów subskrybentów do września 2024 roku. Akcje Disneya rosły w notowaniach po sesji.