Rezerwa Federalna stwierdziła, że jej zdaniem obecny skok cen wynika z nietypowej sytuacji spowodowanej pandemią i późniejszą odbudową. Z pewnością istnieją powody, by sądzić, że szczególne okoliczności związane z ograniczeniami w łańcuchu dostaw, niskim poziomem zapasów i gwałtownym odbiciem popytu konsumpcyjnego powinny się unormować. Jednak wiele osób nie chce ryzykować utraty znacznych zysków na papierze i chce przesunąć przynajmniej niektóre inwestycje jako zabezpieczenie na wypadek, gdyby inflacja okazała się czymś więcej niż przejściowym etapem. Trzy akcje z sektora przemysłowego mają wbudowaną ochronę przed inflacją, ale także dają inwestorom inne powody do ich posiadania w portfelu.
Wysiłki Chile i Peru, dwóch największych producentów miedzi na świecie, mające na celu zabezpieczenie większej części zysków z wydobycia na rzecz rozwiązania problemu nierówności, wzbudziły ostatnio obawy, że zmniejszy to zdolność producentów do zwiększenia produkcji w stopniu wystarczającym do zaspokojenia rosnącego popytu na miedź. Jest to odpowiedź na zwiększony nacisk na tak zwane "zielone" metale, ponieważ rządy na całym świecie koncentrują się na odejściu od paliw kopalnych. Jednakże zamiast od razu przejść do głosowania nad nowym systemem podatkowym, rząd wezwał do szerokiej dyskusji. Rozwój sytuacji będzie uważnie obserwowany w Peru, gdzie wynik niedzielnych wyborów jest wciąż zbyt bliski.
Taka sytuacja może skłonić nas do zastanowienia się nad ewentualnymi spółkami, które w takim środowisku dobrze sobie poradzą. Dla wiodącego producenta miedzi Freeport-McMoRan (NYSE:FCX), cena tego surowca będzie głównym czynnikiem wpływającym na wyniki akcji. Miedź znajduje się w korzystnym otoczeniu biznesowym, a dostawy mogą nie nadążać za silnie rosnącym popytem. W ciągu pięciu lat do połowy 2020 roku ceny miedzi wahały się między 2,10 a 3,30 dolara za uncję. Ale od tego czasu wzrosły do ponad 4,50 USD, poziomu ostatnio widzianego podczas wychodzenia z Wielkiej Recesji w 2010 i 2011 roku. Obecnie popyt na miedź gwałtownie wzrasta w związku z ożywieniem gospodarczym po pandemii. Sektor przemysłowy, budowlany i energetyczny w dużej mierze napędzają popyt na miedź.
Przez lata inwestorzy dochodowi uznawali spółkę Kinder Morgan (NYSE:KMI) za "punkt poboru opłat" dzięki powtarzającym się przychodom z jej rozległej sieci rurociągów, które obejmują kontrakty typu "take-or-pay" lub płatności typu "set-fee". Firma przekazywała akcjonariuszom niezawodny dochód, jaki uzyskiwała z dostarczania paliwa przez swoje rurociągi, niezależnie od cen towarów takich jak ropa naftowa czy gaz ziemny.
Jednak Kinder Morgan źle zaplanował swoją strategię rozwoju, zaciągając po drodze zbyt duże długi. Do 2015 roku zadłużenie długoterminowe wzrosło do ponad 40 miliardów dolarów, a firma obniżyła swoją dywidendę o 75% począwszy od 2016 roku. Akcje spółki załamały się, gdy inwestorzy dochodowi, którzy posiadali Kinder Morgan, masowo ją sprzedawali.
W ciągu ostatnich kilku lat spółka obniżyła swoje zadłużenie, jednocześnie kontynuując rozwój działalności finansowany z generowanej gotówki. Po drodze ponad dwukrotnie zwiększyła również dywidendę z poziomu z 2016 r., a jej rentowność wynosi bardzo przyzwoite 5,6% przy ostatniej cenie akcji. Po ostatniej podwyżce dywidendy w kwietniu 2021 roku, prezes Richard Kinder wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że "... nasze aktywa nadal zapewniały silne przepływy pieniężne, a my nadal kierujemy się zdrową filozofią korporacyjną: finansujemy nasze potrzeby kapitałowe wewnętrznie, utrzymujemy zdrowy bilans i zwracamy nadwyżkę gotówki naszym akcjonariuszom poprzez podwyżki dywidendy i/lub odkup akcji." Całkowite zadłużenie jest na najniższym poziomie od ponad pięciu lat. Spółka przewiduje, że w 2021 roku przepływy pieniężne do podziału wyniosą od 5,1 mld do 5,3 mld dolarów. Spółka posiada 1,3 mld USD w gotówce i prawie cały kredyt w wysokości 4 mld USD jest nadal dostępny. Inwestorzy powinni dziś liczyć na stały i rosnący dochód z dywidendy, co sprawia, że ten operator rurociągów energetycznych jest dobrym zabezpieczeniem przed inflacją.
Nucor (NYSE:NUE), największy producent stali i wyrobów stalowych w Ameryce Północnej, właśnie ogłosił rekordowe zyski kwartalne w pierwszym kwartale 2021 roku. Spółka korzysta z dobrodziejstw wyższych cen stali i już zapowiada, że drugi kwartał przyniesie kolejny nowy rekord. Kontrakty terminowe na stal gorącowalcowaną znajduje się na rekordowych poziomach około 1 640 dolarów za tonę. To jest około 225% więcej niż rok temu.
Chociaż ceny w końcu spadną, albo z powodu konkurencyjnego importu lub użytkowników szukających alternatywnych materiałów, firmy stalowe, takie jak Nucor, blokują dostawy na około trzy miesiące z powodu wysokiego popytu. Daje to inwestorom widoczność znacznie wykraczającą poza bieżący kwartał fiskalny. Inwestycja w spółkę Nucor nie jest związana wyłącznie z ceną surowca. W ciągu ostatnich kilku lat firma Nucor zainwestowała w swoją działalność około 4 mld USD kapitału, a projekty te zaczynają przynosić zyski, ponieważ wychodzą poza status start-up. A firma właśnie wydała kolejny miliard dolarów w gotówce, aby rozszerzyć swoją działalność poprzez przejęcie wiodącego producenta izolowanych paneli budowlanych. Inwestycja ta zwiększy wartość firmy jako użytkownika stali, a obszary wzrostu obejmują centra danych, magazyny produkcyjne i budownictwo energooszczędne.
Mimo że akcje spółki podwoiły swoją wartość już w 2021 r., zyski powinny konserwatywnie przekroczyć 3,5 mld USD za ten rok, biorąc pod uwagę obecne ceny i zaległości. Tak więc mimo że biznes - i cena akcji - nadal będzie cykliczny, osoby szukające długoterminowego holdingu, który może być zabezpieczeniem przed inflacją, nadal mogą dobrze zrobić kupując po ostatnich cenach. Spółka wypłaca również solidną dywidendę, której stopa zwrotu wynosi 1,5%. A ta powinna nadal rosnąć, ponieważ Nucor jest dywidendowym arystokratą, który podnosił swoją podstawową wypłatę przez 48 lat z rzędu.