Konflikt indyjsko-chiński wchodzi na nowy poziom. Indie "zmobilizowane" przez konflikt graniczny z Państwem Środka zakazują działania aplikacji pochodzących z Chin.
W środę Indie zakazały funkcjonowania 118 chińskich aplikacji, w tym najpopularniejszych gier takich jak Tencent i NetEase, a także usług takich firm jak Ant Group czy Alibaba. Indyjski rząd stwierdził, że aplikacje były "zaangażowane w działania szkodzące suwerenności i integralności" kraju. Rząd zarzucił Chinom również, że usługi te wysyłały dane obywateli na serwery zlokalizowane poza Indiami. Wcześniej w czerwcu Indie zakazały 59 chińskich aplikacji. Napięcia między dwoma narodami rosną właśnie od tego miesiąca, kiedy w wyniku starcia granicznego zginęło 20 indyjskich żołnierzy na spornej granicy górskiej w Himalajach w regionie Ladakh. Chińscy producenci sprzętu telekomunikacyjnego, Huawei i ZTE, również zostaną wykluczeni z indyjskich testów nad 5G. Gdyby tak się stało, Indie poszły by w ślad takich krajów jak Australia i Wielka Brytania. Te wieści stwarzają duże możliwości dla rodzimych start-upów, ale również tych ze Stanów Zjednoczonych. Według Rodgera Bakera, wiceprezesa ds. analiz strategicznych w Stratfor Hindusi są bardziej agresywni w stosunku do Chińczyków, niż również mający z nimi na pieńku Amerykanie.
Indie okazały się atrakcyjne dla chińskich firm technologicznych, które szukały możliwości ekspansji poza rynkiem krajowym. Według think tanku Gateway House chińscy inwestorzy i firmy zainwestowali szacunkowo 4 miliardy USD w indyjskie start-upy, a 18 z 30 tak zwanych jednorożców w Indiach jest teraz finansowanych przez Chiny. W międzyczasie chińskie aplikacje, takie jak platforma do udostępniania krótkich filmów TikTok zdołały rzucić wyzwanie wielkim amerykańskim gigantom, a producenci smartfonów tacy jak Xiaomi, ugruntowali wiodącą pozycję w Indiach. Decyzja ta to także szansa dla amerykańskich gigantów w Indiach. Zakaz działania chińskich aplikacji pozostawia wielką do wypełnienia lukę w różnych sektorach IT. Przykładowo zakaz korzystania z TikToka jest korzystny dla Instagram Reels. Reakcja Indii na chińską technologię pojawia się, gdy Stany Zjednoczone wywołują nieustającą presję na największe chińskie firmy. W sierpniu prezydent Donald Trump wydał dekret zakazujący transakcji z Tencent i ByteDance, właścicielem TikTok. Waszyngton chce też odciąć Chińczyków od amerykańskich procesorów, stosowanych dotąd w modelach Huawei. Analitycy wskazują, że nowy deal może być korzystny dla dwóch stron - Indie nie chcą być zdominowane przez sąsiada, a USA szukają alternatywy do Chin w zakresie produkcji komponentów elektronicznych.
Giganci technologiczni z Doliny Krzemowej powoli zagnieżdżają się na indyjskim rynku. Apple (AAPL), który ma tylko 1% udziału w rynku w tym kraju, zaczął sprzedawać telefony iPhone XR wyprodukowane w Indiach w zeszłym roku. Przedstawiciele giganta z Cupertino twierdzą również, że "chętnie" otworzą swój pierwszy sklep detaliczny w Indiach. Apple postrzega Indie nie tylko jako kluczowy rynek dla popytu na smartfony, ale także jako lokalizację produkcyjną, ponieważ chce zmniejszyć zależność od Chin. Kraj ten posiada ponad pół miliarda użytkowników smartfonów i drugi co do wielkości rynek na świecie. Inne firmy też próbują swoich sił na tym rynku. Zarówno Facebook (FB), jak i Google (GOOGL) zainwestowały ostatnio łącznie ponad 10 miliardów USD w indyjską firmę świadczącą usługi cyfrowe Jio Platforms. Inwestycja była postrzegana jako sposób na zdobycie przez obu gigantów technologicznych mocniejszego przyczółka na rynku indyjskim. Współpraca z największym, najbardziej wpływowym przedsiębiorstwem telekomunikacyjnym w Indiach daje im taką możliwość. Chociaż ostatnie napięcia między Indiami a Chinami mogą zniweczyć ambicje chińskich firm technologicznych w Indiach, jest mało prawdopodobne, aby powstrzymały ich globalną ekspansję. Mogą jednak zacząć tworzyć produkty i usługi wyłącznie na określone rynki, a nie na świat.