Zeszły tydzień z pewnością przejdzie do historii, bowiem dwa indeksy rynkowe - S&P 500 (INDEXSP: INX) w Stanach Zjednoczonych oraz FTSE 100 (INDEXFTSE: UKX) w Wielkiej Brytanii - osiągnęły nowe punkty maksimum. S&P 500 wyniósł rekordowe 2188,45 pkt w środku dnia obrotowego, a na zamknięciu odnotował kolejny wzrost i wyniósł 2185,79 pkt. Natomiast FTSE 100 osiągnął w piątek 12 sierpnia najwyższy wynik odnotowany w ciągu ostatnich 52 tygodni - 6931,04 pkt. Podczas gdy akcjonariuszy w obydwu tych krajach ogarnęła w związku z tym uzasadniona euforia, inwestorzy wciąż muszą z rozwagą patrzeć w przyszłość.
Po około tygodniu przyprawiających o zawał serca strat oraz szaleńczego wyprzedawania akcji wywołanego brytyjskim referendum w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej, inwestorzy w Wielkiej Brytanii ostatecznie w dużej mierze zignorowali tę decyzję i tym samym sprawili, że na giełdzie odnotowano jedne z najwyższych wyników w historii. Jedną z przyczyn zaistniałej sytuacji mogła być zmiana analizy z technicznej na fundamentalną. Po początkowym szoku oraz szalonej wyprzedaży akcji, większość inwestorów zdała sobie sprawę z tego, że brytyjskie spółki pozostały niewzruszone Brexitem. Według serii "Inwestowanie w obliczu Brexitu" (Brexit Investing) stacji CNBC, Brexit będzie miał niekorzystny wpływ na niektóre sektory, takie jak finanse, dobra luksusowe oraz technologia, jednak inne sektory, jak sektor użyteczności publicznej, sektor telekomunikacji oraz powiernicze fundusze nieruchomości skorzystają na opuszczeniu przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Do wzrostu na giełdzie przyczyniła się także podjęta 4 sierpnia decyzja Banku Anglii o obniżeniu stopy procentowej do 0,25%, czyli do najniższej wartości w historii, oraz ogłoszenie przez bank wprowadzenia dodatkowych środków stymulujących, które przyciągnęły inwestorów na brytyjską giełdę. Sytuacja na światowych rynkach stanowi zazwyczaj odbicie tego, co dzieje się na Wall Street, a Wielka Brytania jest jednym z największych partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych i w końcu czerpie ona korzyści z gospodarczego sukcesu USA.
Amerykańska giełda odnotowuje sukcesy, ponieważ gospodarka Stanów Zjednoczonych jest obecnie w świetnej formie, czego potwierdzenie znajdujemy w statystykach. Opublikowany 5 sierpnia raport z rynku pracy USA pokazał, że w lipcu powstało 255 000 nowych miejsc pracy, co przekroczyło wszelkie oczekiwania. Zysk z sektora sprzedaży detalicznej też jest w tym roku zadowalający. Tak pozytywne dane z rynku pracy oznaczają jednak możliwą podwyżkę stopy procentowej ze strony Rezerwy Federalnej USA, która może nastąpić we wrześniu bądź pod koniec tego roku, co pomoże akcjom banków oraz spółek z sektora finansowego. Co więcej, wzrasta również wartość akcji charakteryzujących się wyższym współczynnikiem beta, m.in. akcji spółek technologicznych, wiele z nich wychodzi z trendu spadkowego lub z terytorium korekty. Choć notowania ropy naftowej wciąż pozostają płaskie, to rekompensują je zyski spółek z innych sektorów, w tym finansowego oraz technologicznego. Rynek USA od 1960 roku radzi sobie dobrze w latach, kiedy odbywają się wybory. Wyjątkiem był jedynie rok 2008, kiedy to średni stopa zwrotu wyniosła 9,1%.
Rekordowe wyniki dwóch wyżej wspomnianych indeksów postawiły inwestorów przed pewnym dylematem. Czy amerykańskie oraz brytyjskie spółki wciąż będą odnotowywały wzrost zysku, co uzasadniałoby następnie wzrost cen ich akcji? Czy gracze powinni pozostać przy inwestowaniu w spółki na rynku amerykańskim oraz brytyjskim, czy może nadszedł już czas, żeby przerzucili się na tańsze spółki zagraniczne lub alternatywne klasy aktywów? Dla porównania, niemiecki indeks DAX (INDEXDB: DAX) spadł o ponad 6% ze swojej najwyższej wartości odnotowanej w ciągu ostatnich 52 tygodni, japoński Nikkei 225 (INDEXNIKKEI: NI225) po odnotowaniu 18%-owego spadku wciąż podlega korekcie, a chiński indeks Shanghai Composite (SHA: 000001) nie może się podnieść po stracie 25%. Ponadto fundusze ETF metali szlachetnych oraz amerykańskich obligacji radziły sobie podczas wzrostu notowań akcji nieco gorzej. Podsumowując, wydaje się, że rynki USA oraz Wielkiej Brytanii mają w najbliżej przyszłości większe szanse na spadek niż wzrost, dlatego też możliwe, że doświadczeni inwestorzy rozważać będą przejście na inwestowanie w spółki zagraniczne bądź obligacje. Jeśli się jednak na to nie zdecydują, powinni przynajmniej unikać funduszy indeksowych lub funduszy ETF, a kupować zamiast tego wartościowe akcje wysokojakościowych spółek, które zostały chwilowo zapomniane przez rynek zajęty pobijaniem historycznych rekordów.
Autor nie posiada żadnej pozycji w wymienionych powyżej akcjach.