"Hejt" to zapożyczony z języka angielskiego termin określający wszelkiego rodzaju mowę nienawiści w internetowym świecie. Jest to zjawisko stosunkowo młode, jednak niezwykle popularne (choć może to nie do końca trafnie dobrane słowo) i niezwykle niebezpieczne. Dlaczego zwiększa się zainteresowanie mową nienawiści?
Odpowiedź jest niezwykle prosta - rozwój hejtu poszedł w parze z rozwojem Internetu. Na portalach społecznościowych można obrazić każdą osobę, w każdym miejscu i o każdej porze. Co się z tym wiąże? Wspomniane niebezpieczeństwo. Dlaczego? Atakowanie innych ludzi za pośrednictwem obraźliwych tekstów, zdjęć, filmów może prowadzić do ciężkich zaburzeń psychicznych, a w skrajnych przypadkach nawet do samobójstwa. Naprzeciw problemowi hejtu postanowili wyjść nasi zachodni sąsiedzi - Niemcy. Proponowane przez nich rozwiązania nie są korzystne szczególnie dla wspomnianych portali społecznościowych, mowa m.in. o Facebooku (NASDAQ: FB) oraz Twitterze (NYSE:TWTR), szczegóły poniżej.
Wedle niemieckiego prawa, które w życie ma wejść już październiku (Bundestag uchwalił ustawę w czerwcu) portale społecznościowe będą miały równe 24 godziny (lub maksymalnie tydzień) na usunięcie obraźliwych treści, w przeciwnym wypadku rząd będzie mógł nakładać kary sięgające nawet kilkudziesięciu milionów euro! Zgodnie z ustawą kary zapłacą nie tylko same portale społecznościowe, ale i właściciele stron, którzy na treści o znamieniu mowy nienawiści nie będą reagować. Ci mogą liczyć na nieco większą "pobłażliwość" ze strony rządu - maksymalna kara dla takiego podmiotu może wynieść do 5 milionów euro. Chcąc uniknąć takowych kar Facebook, a zwłaszcza Twitter będą mogły brać przykład ze swojego branżowego "kolegi" - YouTube'a. Należący do Google'a (NASDAQ: GOOG) serwis usuwa dziś 90% treści zgłoszonych jako mowa nienawiści. Facebook usuwa 39% takich treści, z kolei Twitter zaledwie 1%.
Od czego będzie zależeć wspomniany limit czasowy? Pełna doba dotyczy treści, które jednoznacznie można zakwalifikować jako wyrażające nienawiść, agresję itp. Przykładem mogą być posty mające znamienia nazistowskie. W przypadku treści bardziej wątpliwych firmy będą miały nieco więcej czasu na decyzję o usunięciu - niemieckie prawo będzie dawać tydzień czasu na podjęcie odpowiednich działań.
Jak każdy z Was mógł wydedukować, prawo jest dosyć kontrowersyjne i owe kontrowersje wzbudziło. Po pierwsze dlatego, że kary finansowe są ogromne. Facebook już w maju zapowiedział, że dwukrotnie zwiększy liczbę pracowników zajmujących się analizą zgłoszeń o obraźliwych treściach - łącznie na całym świecie firma ma zatrudnić dodatkowo około 7,5 tys. osób, a to przecież również są dodatkowe koszty. Portale społecznościowe borykają się również z problemem stron zawierających fałszywe wiadomości służących m.in. do wyłudzania pieniędzy. W tym celu wprowadza się w życie wykorzystanie sztucznej inteligencji w celu automatycznego usunięcia materiałów mogących zawierać takowe treści. Drugim powodem, dla którego niemieckie prawo budzi tak duże kontrowersje, jest ograniczenie wolności słowa, pojawiły się nawet głosy o cenzurze. Tutaj niemieckie prawo może się w pewnym sensie bronić - użytkownicy będą mogli odwołać się od decyzji, na podstawie której ich treść zostanie usunięta. Według jednej z niemieckich organizacji żydowskich prawo stanowi silny instrument przeciwko przemocy i nienawiści na portalach społecznościowych. Na koniec należy sobie zadać jedno ważne pytanie: czy wolność słowa została nam wszystkim nadana, aby wykorzystywać ją po to, żeby krzywdzić inne osoby lub obrażać ich uczucia?