Startup Gopuff oferujący natychmiastowe dostawy zamówień, negocjuje linię kredytową w wysokości do 300 milionów USD, ponieważ opóźnia się jego IPO. Gopuff potrzebuje pieniędzy, aby móc utrzymać się w tym konkurencyjnym interesie.
Nieznany zupełnie w Polsce, założony w 2013 roku przez dwóch studentów Gopuff z siedzibą w Filadelfii, rozrósł się w Stanach Zjednoczonych dzięki pieniądzom z prywatnych funduszy, a przez pandemię COVID-19 dodatkowo zyskał na sile.
Przez lata Gopuff słynął z szybkości realizacji zamówień i wygody. Sieć magazynów własnych ułatwiała szybkie dostawy do konsumentów w ciągu pół godziny od złożenia zamówienia.
Według Wall Street Journal, obecnie przy wsparciu swoich inwestorów w tym SoftBank, Gopuff negocjuje z bankierami w celu uzyskania linii kredytowej w wysokości do 300 milionów USD, która ma stanowić poduszkę finansową i pomóc firmie funkcjonować w obliczu wyraźnego spowolnienia w sektorze ekspresowych dostaw zamówień.
Gopuff planował zadebiutować na giełdzie nowojorskiej w tym roku, jednak z uwagi na drastyczne pogorszenie koniunktury i odwrót inwestorów od spółek technologicznych, ostatecznie odsunięto plany na czas nieokreślony, tym samym pozbawiając firmę możliwości pozyskania dodatkowych środków. W połowie 2021 roku ekscytacja inwestorów prywatnych dotycząca przyszłości biznesu szybkich dostaw pomogła Gopuff zebrać w rundzie finansowania ponad 2 miliardy USD, trzykrotnie zwiększając wycenę firmy w niecały rok do 15 miliardów USD. Dziś ta wycena jest zupełnie nieaktualna.
Koniec pandemii, odwrócenie konsumenckich trendów i pogorszenie koniunktury na giełdzie wyhamowało tempo pozyskiwania nowych funduszy, tym samym zmuszając Gopuff i jemu podobne firmy do aktualizacji strategii i cięcia kosztów.
Wzrost zamówień Gopuff wyhamował do 45% r/r w okresie od 1 stycznia a 15 sierpnia 2022 r., wobec 75% tempa w 2021 roku. Aby dostosować działalność w obliczu obaw o spowolnienie gospodarki, Gopuff zredukował 10% personelu w lipcu i zapowiedział zamknięcie 12% sieci magazynów. Według źródeł od ludzi będących na bieżąco z wydatkami Gopuffa, firma miała około 1,5 miliarda USD w gotówce po stratach około 400 milionów USD w pierwszych trzech miesiącach tego roku.
Szybka dostawa małych zamówień jest kosztowna, a ekonomia brutalna. Ceny w aplikacji są zbliżone do cen w sklepach spożywczych, rabaty obfite, a wiele usług nie ma opłaty ani minimalnego zamówienia. Według niektórych inwestorów, którzy nie weszli w ten biznes, bilans się wysoce nie spina, a niektóre firmy tracą średnio od kilku do kilkunastu dolarów na każde zamówienie, uwzględniając koszty operacyjne oraz marketing. Prawdziwym polem bitwy licznych start-up'ów oferujących dostawy jest Nowy Jork, ponieważ jego gęsta zabudowa i populacja dobrze nadaje się do realizacji szybkiej dostawy. Po ulicach Manhattanu i innych dzielnic NYC, obok gigantów jak DoorDash (NYSE:DASH) czy Uber Eats (NYSE:UBER), jeździ co najmniej sześć innych startupów m.in. Gorillas, Jokr, Getir czy Buyk, którzy rywalizują o szansę na dostarczanie produktów spożywczych do klientów w ciągu 10 do 20 minut od złożenia zamówienia w aplikacji. Gopuff także jest obecny w Nowym Jorku od końca ubiegłego roku.