Akcje Robinhooda - operatora aplikacji do handlowania na giełdzie - spadły na debiucie, kończąc dzień na ponad 8% stracie. Jedno z najmocniej wyczekiwanych IPO tego roku rozczarowało na całej linii.
Robinhood (NASDAQ:HOOD) dramatycznie zamknął pierwszy dzień handlowy na nowojorskiej sesji z wynikiem 8,4% spadku, osiągając na koniec dnia cenę 34,82 USD, co dało spółce kapitalizację 29 miliardów USD. Notowania tylko na chwilę znalazły się ponad poziomem z IPO, po czym doświadczyły gwałtownej wyprzedaży ze strony rozczarowanych inwestorów. Po kilkunastu minutach handlu kurs sięgnął dziennego dna doświadczając nawet 12% spadku. Innymi słowy, Robinhood zanotował fiasko, na tle średniego zwrotu w wysokości 39% dla przeciętnego IPO z tego roku, kojarzące się z najsłabszymi debiutami popularnych fintechów, w tym Ubera z maja 2019 roku.
Kilkanaście godzin wcześniej świat finansów obiegły niepokojące informacje wskazujące, że popularna aplikacja umożliwiająca milionom Amerykanów bezprowizyjny handel akcjami, opcjami i kryptowalutami, cieszy się niskim popytem wśród inwestorów dokonujących zapisów na akcje, czego wynikiem była ostateczna cena 38 USD, tj. najniższa wartość z planowanego przedziału 38 do 42 USD. Z reguły sytuacja jest odwrotna - kiedy medialne fintechy sprzedają akcje, popyt jest wysoki, a cena rośnie. W IPO firma firma sprzedała 52,4 miliona akcji pozyskując blisko 2 miliardy USD.
Założony w 2013 roku Robinhood z siedzibą w Kalifornii stał się symbolem zmian na rynku maklerskim, obniżając barierę wejścia na rynek giełdowy, oferując transakcje bez prowizji oraz zmuszając tradycyjnych brokerów do obniżenia prowizji od handlu detalicznego. Aplikacja stała się pierwszorzędnym wyborem dla początkujących drobnych inwestórów z niewielkimi saldami i z medianą wieku 31 lat. Robinhood, który według danych za marzec bieżącego roku miał 18 milionów klientów (w porównaniu z 7,2 miliona w 2020 roku, co stanowi wzrost o 151%), jest trzecim największym domem maklerskim pod względem liczby kont, za Fidelity i Charles Schwab. Spółka szacuje, że na koniec drugiego kwartału będzie obsługiwać 22,5 miliona kont z saldem ponad 100 miliardów USD.
Aplikacja stała się niezwykle popularna wśród milenialsów w czasie pandemii koronawirusa, doświadczając rekordowego zainteresowania w styczniu 2021 roku, kiedy społeczność WallStreetBets z forum Reddit wywołała falę meme stock, dokonując short squeeza na akcjach GameStop, AMC i kilku innych.
W przeciwieństwie do wielu IPO Robinhood w 2020 roku wykazał zysk netto w wysokości 7,45 miliona USD przy przychodach 959 milionów USD wobec straty 107 milionów USD i przychodów w wysokości 278 milionów USD w 2019 roku. W pierwszym kwartale 2021 roku, spółka wygenerowała przychody 522 miliony USD (wzrost o 309% r/r) i gigantyczną stratę w wysokości 1,4 miliarda USD związaną głównie ze stratami w trakcie okresowych przerw technicznych w szczycie akcji związanej z GameStop, kiedy platforma musiała pozyskać miliardy USD, aby spełnić wymogi kapitałowe dla animatorów rynku.
Robinhood pomimo szybkiej trajektorii wzrostu w ciągu ostatnich lat, niesie za sobą pewne zagrożenia. Jednym z nich jest kontrola ze strony Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), która sprawdza płatności za przepływy zleceń do animatorów rynku. Ta kontrowersyjna praktyka stanowiła około 80% przychodów Robinhood w pierwszym kwartale. Ponadto aplikacja, która czerpie największe korzyści ze spektakularnych zdarzeń rynkowych ostrzegła inwestorów w zaktualizowanym prospekcie emisyjnym o spowolnieniu przychodów z obrotu i wzrostu liczby kont, w wyniku spadku aktywności handlowej, w szczególności na kryptowalutach.
Współzałożyciele Vlad Tenev i Baiju Bhatt zachowają większość głosów w Robinhood dzięki dwuklasowej strukturze udziałów, co oznacza, że będą mieli co najmniej 65 procent praw głosu pomimo posiadania poniżej 20 procent akcji spółki. W momencie zamknięcia dnia akcje Bhatta i Teneva były warte odpowiednio 2,7 miliarda USD i 1,8 miliarda USD.