Facebook (NASDAQ: FB) został zablokowany przez chińskie władze w 2009 roku, aby ograniczyć przepływ informacji dotyczących rasistowskich zamieszek w Sinkiangu, gdzie zginęło 140 osób. Według chińskich mediów to właśnie media społecznościowe pobudzały niepokój. Rząd Chin stał się ich przeciwnikiem. Od tego czasu Mark Zuckerberg robi wszystko, aby powrócić do Chin, ale tutejsze władze nie ustępują. Chiny wprowadziły nawet nową ustawę o cyberbezpieczeństwie, o wiele bardziej rygorystyczną niż jest w innych krajach. Kluczem do sukcesu może być respektowanie chińskiego prawa oraz regulacji. Facebook opracował nawet nowe narzędzia do cenzury, które miałyby filtrować niechciane wydarzenia. Powrót najpopularniejszego portalu społecznościowego do Chin mógłby przynieść korzyści dla obu stron i wesprzeć wizerunkowo zarówno Facebooka jak i Chiny. Ponadto ocenzurowany serwis nie powinien być groźny dla systemu. Mimo to Pekin wciąż się waha.
Nowy software opracowany przez Facebooka miałby tłumić posty pojawiające się na tablicy mieszkańców specyficznych lokalizacji geograficznych. Filtrowanie newsów oraz monitorowanie najbardziej popularnych dyskusji oraz wątków miałoby być przeprowadzane ręcznie. Jeszcze nie wiadomo, czy zajęłaby się tym firma zewnętrzna, czy pracownicy Facebooka. To tylko potwierdza jak zaangażowany jest Mark Zuckerberg, aby powrócić do Chin. 1,4 miliardowy rynek największej gospodarki na świecie, wciąż jest jednak poza jego zasięgiem.
Obecna liczba użytkowników social mediów w Chinach szacuje się na 350 mln, a według prognoz liczba ta zwiększy się w ciągu dwóch lat do 430 mln. Nie używają oni Google (NASDAQ: GOOG), Twittera (NYSE: TWTR), czy Instagrama, także jest o co walczyć. Pod nieobecność Facebooka rozwinęły się lokalne odpowiedniki takie jak: Wechat, QQ Space oraz Weibo. Najbardziej popularny jest należący do Tencent Holdings - Wechat, zrzesza on ponad 85% użytkowników. Z QQ Space korzysta 68% internautów, a z Weibo około 37%. Jak pokazują dane, wielu użytkowników korzysta z kilku serwisów. Jak na razie Facebook może się jedynie przyglądać jak jego chińscy konkurencji zyskują na popularności. Chińskie social media rozwinęły się do tego stopnia, że dla Facebooka może być już za późno, aby zdobyć przychylność chińskich internautów.
Zdecydowanie na niekorzyść Facebooka wpłynęło ujawnienie informacji o niewystarczającym filtrowaniu fałszywych newsów umieszczanych na serwisie podczas amerykańskiej kampanii wyborczej, o czym szerzej pisaliśmy w naszym artykule. Sprawa nie obeszła się bez echa, nawet za Wielkim Murem. Spekuluje się, że mogło to mieć wpływ na wynik wyborów. Gigant social mediów zrzesza obecnie ponad 1,7 mld użytkowników, co daje mu niewyobrażalną siłę. Przecież posiada on dane prywatne co czwartej osoby na Ziemi. Od dłuższego czasu narzuca mu się naruszanie prywatności swoich użytkowników.
CEO Mark Zuckerberg stara się jak może - zatrudnił nowych menadżerów, opracował narzędzia cenzury, pobiera lekcje mandaryńskiego, a nawet uprawiał jogging w Pekinie. Próbuje stać się medialny i być rozpoznawalny wśród Chińczyków. Niestety nic jeszcze nie wywołało znaczących postępów w sprawie i Facebook jest dalej poza Chinami. Jest o co walczyć, powrót na rynek chiński mógłby wpłynąć bardzo pozytywnie na wyniki spółki oraz na kurs jej akcji, które od debiutu z maja 2014, zyskały już ponad 300%.