Ford (NYSE: F) wypuszcza na rynek swój własny elektryczny pick-up, dołączając do grupy producentów pojazdów napędzanych za pomocą silnika elektrycznego, w której znajdują się już Tesla (NASDAQ: TSLA) czy General Motors (NYSE: GM). Tym samym gigant odpowiedział na zmiany zachodzące w przemyśle motoryzacyjnym, który dąży do uniezależnienia się od paliw kopalnych.
Model F-150 "Lightning" został zaprezentowany światu w drugiej połowie maja. Samochód jest w pełni elektryczny i potrafi dokładnie to samo, co jego kuzyni z silnikiem spalinowym, ale za pewną cenę. Podstawowa wersja na jednym ładowaniu przejedzie 230 mil, natomiast rozszerzona - 300 mil. Oczywiście, bateria wyczerpie się znacznie szybciej przy wykonywaniu czynności typowych dla pick-upów, takich jak ciągniecie przyczep, transportowanie ciężkiego ładunku czy jeżdżenie po trudnym terenie. Oprócz tego stacje ładowania dla aut Forda są dużo mniej dostępne niż w przypadku Tesli.
F-150 jest elektrycznym samochodem terenowym pierwszej generacji, dlatego też podany dystans pokonywany na jednym ładowaniu jest nieco krótszy niż w rzeczywistości. Ford stawia na ulepszenie oprogramowania, aby pozwalało skuteczniej śledzić zużycie energii i identyfikować czynniki przyspieszające to zużycie, takie jak pogoda czy ciężar ładunku. Takie rozwiązanie stosuje się już w elektrycznym Mustangu Mach E.
Ważną cechą dodatkowo wydłużającą przewidywany czas podróży Lightninga jest jego wszechstronność. Poza tym, że posiada wszystkie podstawowe elementy wyposażenia, samochodu niemalże nie da się odróżnić od pick-upów z silnikiem spalinowym - w przeciwieństwie do Cybertrucka Tesli. W kabinie i na zewnętrznej powierzchni auta znajdują się liczne gniazda zasilania.
Pick-upy to numer jeden wśród ulubionych modeli pojazdów w USA, a skoro zajmują tak szczególne miejsce w sercach Amerykanów, wypuszczenie na rynek F-150 wydaje się być strzałem w dziesiątkę.