Elon Musk nie przestaje zaskakiwać. Jego ostatnie plany to hakowanie... ludzkiego umysłu.
Plany te nie są zresztą specjalnie nowe. Firma popularnego miliardera, czyli NeuraLink działa od 2016 roku i od tamtego czasu otrzymała finansowanie w kwocie 158 milionów dolarów (z czego 100 milionów pochodzi od samego Muska). Zatrudnia 90 osób, z czego duża część to wysokiej klasy neuronaukowcy i neurolodzy. Sama firma deklaruje "ulepszenie człowieka", co często łączone jest z transhumanizmem. Innymi słowy - Neurolink chce podłączyć mózgi do komputerów.Ostatni news jest taki, że firma złożyła podanie do władz USA, by uzyskać pozwolenie na testowanie swoich urządzeń na ludziach. Dotychczas oprogramowanie testowane było na małpach - mogły one sterować komputerem za pomocą swoich mózgów. Co ciekawe, Musk obecnie mówi o skupieniu się głównie na pacjentach z nieuleczalnymi bądź ciężkimi chorobami neurologicznymi. Niedaleka przyszłość, natomiast, zakłada już wspomniane wcześniej ulepszanie mózgu człowieka za pomocą implantów i czipów.
Na czym jednak polega sam system? Neuralink mówi o urządzeniu, które zawiera małą sondę zawierającą ponad 3 tysiące elektrod. Elektrody te są podłączone do elastycznych nici, które monitorują aktywność ponad tysiąca neuronów. Założenie jest takie, by skupić się na konkretnych obszarach ludzkiego mózgu, co pozytywnie wpływa na bezpieczeństwo. Urządzenie miałoby też zdolność do nagrywania i analizowania aktywności, co pomagałoby w wybieraniu i dostosowywaniu impulsów do pacjenta. Wszystko dzieje się bezprzewodowo, a urządzenie mogłoby być włączane za pomocą Bluetootha. Brzmi jak science fiction?
Elon Musk uspokaja wszystkich, którzy wieszczą "zawłaszczenie mózgów przez sztuczną inteligencję". Wspomina, że zanim to się stanie, minie bardzo dużo czasu. Sam jednak nie ukrywa, że ostatecznie plan jest mniej więcej taki - żeby połączyć mózg i sztuczną inteligencję, żeby tworzyły one swojego rodzaju "symbiozę". Co ciekawe, miliarder sam jakiś czas temu ostrzegał przed AI, mówiąc, że może ona zniszczyć rasę ludzką. Musk boi się, że możemy "zostać z tyłu" względem sztucznej inteligencji. Fani serii "Terminator" na pewno wiedzą, o co chodzi Elonowi.
Jak w każdej wiadomości, która brzmi przełomowo, pojawiają się jednak wątpliwości. Razem z oświadczeniem, NeuraLink wydał pismo, które opowiada o urządzeniu i wyjaśnia działanie. Kontrowersje pojawiły się, gdy okazało się, że pismo nie zostało recenzowane przez środowisko akademickie, co w takich przypadkach jest bardzo często i zazwyczaj wymagane, by uzyskać wiarygodność. Krittika D'Silva, naukowiec współpracująca z NASA, powiedziała, że wiadomości od NeuraLink są ekscytujące, bo są o wiele mniej inwazyjne niż poprzednie odkrycia w tej dziedzinie. Zaznacza jednak, że przed firmą, a także całą branżą, wciąż jest sporo wyzwań, zarówno technologicznych, jak i etycznych. Z kolei Andrew Hires, profesor neurobiologii z Uniwersytetu Południowej Kalifornii podsumował, że Neuralink wykorzystał wszystkie dostępne obecnie narzędzia, co na pewno jest sporym krokiem milowym w dziedzinie. Wątpliwości pojawiają się jednak a propos prywatności - czy dane zebrane z mózgu będą rzeczywiście prywatne? Czy nie grozi nam wyciek danych... z ludzkich mózgów? Potencjał takich informacji jest właściwie nieskończony. Trudno obecnie sobie to wyobrazić, ale szybki rozwój sztucznej inteligencji każe nam zadawać tego typu pytania, zanim będzie za późno.
Tymczasem warto obserwować NeuraLink i ich przełomowe urządzenia. Elon Musk dał się poznać jako człowiek, który lubi przekraczać granice. Ciekawe, czy to o nim będziemy za jakiś czas mówić, że połączył mózg z komputerem.