Według ING (NYSE: ING) zaawansowana technologia drukowania 3D sprawi, że do 2060 roku "jedna czwarta światowych rynków " będzie korzystać z przestarzałych rozwiązań, jeżeli nie pójdzie z duchem czasu. Sytuacja przedstawia się najmniej optymistycznie dla przemysłu samochodowego.
Chociaż pewne czynniki spowalniają korzystanie z drukarek 3D na szeroką skalę, to i tak powoli znajdują one zastosowanie przy procesach produkcyjnych. Na przykład, McLaren-Honda już wykorzystuje przenośne drukarki 3D na swoich torach wyścigowych. Urządzenia dostarczane są przez amerykańską firmę Stratasys (NASDAQ: SSYS), której zadaniem jest tworzenie prototypów nowych rozwiązań, narzędzi oraz finalnych części do bolidów.
Z obliczeń na 2016 rok wynika, że "rynek technologi addytywnych zarobił za ten okres 6,1 mld dolarów", a więc o 17,4% więcej niż w roku 2015. 60% tej kwoty związane było z wydatkami na wykorzystanie druku 3D przy procesach produkcyjnych." Należy jednak wspomnieć, że to wcale nie przemysł samochodowy wiedzie prym, jeżeli chodzi o stosowanie tych technologi. W rankingu prowadzi sektor opieki zdrowotnej oraz sektor lotniczy. Obecnie wytwarzanie przyrostowe jest coraz bardziej powszechne w stomatologii oraz przy produkcji urządzeń wspomagających słyszenie. General Electric (NYSE: GE) korzysta z drukowania 3D przy użyciu metalu do tworzenia części silników samolotowych. Jest to szczególnie przydatne podczas powstawania złożonych produktów, które wykonuje się poprzez zespawanie ze sobą kilku komponentów. Dzięki temu końcowy produkt będzie bardziej "spójny", co z kolei wpłynie na zmniejszenie się czasu produkcji oraz ograniczenie długości łańcucha zaopatrzeniowego.
Druk 3D znalazł zastosowanie również w przemyśle dóbr konsumpcyjnych. Adidas (ETR: ADS) zamierza wprowadzić na rynek 5 000 par butów do biegania z podeszwą środkową wydrukowaną w technologii 3D. Podeszwa wewnętrzna będzie początkowo zrobiona w tradycyjny sposób, ale do 2018 roku spółka planuje "dostosować ten element do indywidualnych potrzeb klienta."
Wadami drukowania przyrostowego są min. "wysokie koszty produkcji drukarek" oraz wolniejszy czas pracy w stosunku do standardowych metod. Dodatkowo, istnieją ograniczenia dotyczące jakości oraz doboru materiału. Co za tym idzie, na razie druk 3D używany jest kiedy "wymaga się redukcji masy przedmiotu" oraz jeśli do wyprodukowania danej rzeczy potrzeba "względnie niewiele części", których nie da się stworzyć przy pomocy tradycyjnych technik. Rynki, na których produkcja odbywa się na skalę masową, nie będą mogły korzystać z tej technologii, przynajmniej dopóki nie zostanie zwiększona prędkość pracy drukarek.
Niestety, korzystanie z takich usług sporo kosztuje. Renishaw (LON: RSW) jest brytyjską spółką produkującą zaawansowane technologicznie przyrządy pomiarowe, która w swojej ofercie również posiada drukowanie 3D przy użyciu metalu. Pracownicy spółki przekonują jednak, że nie musi być to wcale kosztowne przedsięwzięcie.
Specjalnie przystosowane drukarki produkują części w taki sposób, że same tworzą warstwy metalu czy plastiku. Tradycyjne techniki polegają na wycinaniu ich z dostępnego już kawałka materiału. Stąd też nazwa "drukowanie przyrostowe". Eksperci twierdzą, że "niedługo będzie to znacznie szybszy sposób na produkcję złożonych i lekkich struktur."
Szał na druk 3D rozpoczął się około 3 lata temu, lecz niewiele osób wie, że ta technologia istnieje już od ponad 3 dekad. Wtedy użytkowanie zostało ograniczone wyłącznie do "tworzenia prototypów, projektów oraz oprzyrządowania." Obecnie drukowanie przyrostowe jest coraz częściej stosowane przy masowej produkcji.
A już niedługo stanie się normą. Technologie addytywne będą korzystniejsze niż tradycyjne, ponieważ nie będzie potrzeby zatrudniania aż tak wielu pracowników, będzie mniej importowanych produktów pośrednich i końcowych z krajów o taniej sile roboczej. Z drugiej jednak strony, takie rozwiązanie spowoduje ograniczenie handlu.
Według ekspertów 50% globalnej produkcji przy obecnym wskaźniku wzrostu będzie za 40 lat opierała się wyłącznie na druku 3D. Ma również nastąpić zwiększenie się środków inwestowanych w te technologie, a więc powyższe przewidywania mogą stać się rzeczywistością już w 2040 roku.
Sektory gospodarki, które lokują najwięcej inwestycji w drukowanie 3D, to przemysł samochodowy, maszynowy i przemysł dóbr konsumenckich. Rynki te przyczynią się zatem w największym stopniu do "ograniczenia handlu zagranicznego." Ponadto, skoro USA nie będzie potrzebowało już tylu importowanych towarów, zmniejszy się ujemne saldo bilansu handlowego z takimi krajami, jak Niemcy Meksyk czy Chiny.