Wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską, która wisi nad nami od zeszłego roku, może stać się rzeczywistością, ponieważ te dwie potęgi spierają się o to, po czyjej stronie znajduje się prawo do opodatkowania cyfrowych gigantów. Wojna handlowa USA-UE może mieć katastrofalne skutki dla światowej gospodarki, potencjalnie powodując nawet globalną recesję.
Perspektywa wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską pojawiła się w zeszłym roku, w obliczu trwającego sporu o unijne dotacje, z których korzysta Airbus (OTC: EADSY). W czasie konfliktu, który miał swój punkt kulminacyjny w październiku 2019 r., Światowa Organizacja Handlu zatwierdziła nałożenie na Unię Europejską ceł na dobra o wartości 7,5 mld dolarów w odpowiedzi na subsydia, które ŚOH uznała za nielegalne. Stany Zjednoczone twierdziły, że nielegalne subsydia szkodziły sprzedaży Boeinga (NYSE: BA) nie tylko w państwach Unii Europejskiej, ale także w innych krajach. Następnie w grudniu Światowa Organizacja Handlu oświadczyła, że Unia Europejska nie zastosowała się do wydanego przez tę organizację orzeczenia o zniesieniu subsydiów. Przez cały czas trwania sporu Unia Europejska była gotowa do odwetu, przygotowując się do nałożenia na USA ceł na towary o wartości około 20 mld dolarów.
Napięcia gospodarcze między USA i UE osiągnęły drugi dramatyczny punkt kulminacyjny 17 czerwca, kiedy to Stany Zjednoczone opuściły stół negocjacyjny podczas dyskusji sprawie opodatkowania amerykańskich gigantów technologicznych przez państwa europejskie. Stany Zjednoczone dążyły do opodatkowania takich gigantów, jak Alphabet (NASDAQ: GOOGL), Amazon (NASDAQ: AMZN) i Facebook (NASDAQ: FB). Ich monopole odgrywają znaczącą rolę w Europie i poza nią, jednak mimo ich znaczącej obecności nie płacą zbyt wysokich podatków. Francja, Włochy i Wielka Brytania przygotowały się już do nałożenia podatków na te spółki w celu uzyskania przychodów z ich znaczącej działalności. Podczas gdy niektóre z nich zostały uchwalone, inne zostały zawieszone w oczekiwaniu na wynik negocjacji USA-UE.
Odejście Stanów Zjednoczonych od rozmów sprawiło, że niektórzy przywódcy europejscy zasygnalizowali, że mogą podjąć dalsze kroki w zakresie nałożenia podatków na amerykańskie firmy technologiczne. Prezydent Donald Trump wcześniej groził, że nałoży cła na wszystkie kraje, które wprowadziły wspomniane podatki, jednak mimo tych gróźb, kraje UE wydawały się gotowe do dalszego działania. Zważywszy na brak w ostatnim czasie jakichkolwiek wzmianek ze strony członków Komisji Europejskiej, nie wiadomo jeszcze, czy cła odwetowe są wciąż brane pod uwagę, czy też nie.
Zagrożenie wojną handlową nadal jest jednak duże, ponieważ bardzo mało prawdopodobnym jest, że przywódcy europejscy przyjmą amerykańskie taryfy bez mrugnięcia okiem. Wojna handlowa między tymi dwiema potęgami została uznana przez ekspertów za katastrofalną w skutkach w ubiegłym roku, na długo przed tym, jak pandemia spowodowała globalne załamanie gospodarcze. Arancha Gonzalez, dyrektor wykonawcza Międzynarodowego Centrum Handlu, ostrzegała w październiku, że wojna handlowa USA-UE doprowadzi do globalnej recesji.
"Wszystko to zmierza w jednym kierunku. Jeśli nadal będziemy kopać w tym samym dole, wpadniemy w wielką recesję", powiedziała Gonzalez.
Skutki wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami były ogromne i rozległe. Cła narzucone przez obie strony spowodowały spowolnienie globalnego handlu, co z kolei doprowadziło do tego, że wiele firm straciło pieniądze i zaczęło gromadzić produkty, których nie mogły sprzedać. Wiele małych przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych również odczuło skutki tego konfliktu, a co najmniej jedna trzecia z nich zgłosiła wzrost kosztów prowadzenia działalności.
Druga wojna handlowa USA z UE byłaby znacznie gorsza w skutkach, biorąc pod uwagę delikatny stan gospodarki światowej, która miała bardzo mało czasu na odbudowę. Obecne załamanie zostałoby spotęgowane przez gwałtowne wzrosty cen, co spowodowałoby, że niektóre przedsiębiorstwa, już i tak zmagające się z problemami finansowymi, mogłyby nie przetrwać.
Rolę w potencjalnej wojnie handlowej może mieć także niezliczona ilość innych zmiennych, w tym inne problemy powodujące napięcia między Unią Europejską i USA, jak np. rosyjski gazociąg Nord Stream 2, który zmusił senatorów w Stanach Zjednoczonych do zaproponowania nałożenia sankcji na europejskie firmy. Podobnie jak w przypadku gazociągu, pozycja UE może nie być tak silna, jak wcześniej sądzono, ponieważ jej komisarz ds. handlu, Phil Hogan, ubiega się obecnie o stanowisko szefa Światowej Organizacji Handlu, które wymagałoby z jego strony poparcia Waszyngtonu. Posunięcie Hogana potencjalnie osłabiło pozycję Europy w negocjacjach, co może zmniejszyć szanse na osiągnięcie porozumienia, zanim dojdzie do wybuchu wojny handlowej.
Niektórzy eksperci uważają jednak, że wszelkie decydujące posunięcia, które mogłyby doprowadzić do konfliktu, nie zostaną poczynione przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w USA.