Dropbox oferujący usługi w zakresie przechowywania i przesyłania plików w chmurze, zamierza na wiosnę przeprowadzić pierwszą ofertę publiczną.
Ze względu na jego wycenę wynoszącą 10 mld dolarów jest jednym z największych przedsiębiorstw, które ostatnio postanowiły złożyć dokumenty niezbędne do wejścia na amerykańską giełdę. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Dropbox ustanowi nowy tegoroczny rekord pod względem wielkości IPO. W poprzednich latach również ciężko doszukać się spółki, która mogłaby dorównać mu w tym zakresie, oczywiście, poza firmą First Data (NYSE: FDC), która w czasie debiutu w 2015 roku warta była 14 mld dolarów. Przedsiębiorstwo w swoich zamiarach wspierane jest przez amerykańskie koncerny finansowe, Goldman Sachs (NYSE: GS) i JP Morgan Chase (NYSE: JPM) W związku z faktem, że wniosek o wejście na giełdę jest sprawą poufną, nie ujawniono dodatkowych informacji o innych przychylnych mu spółkach. Wiadomo jednak, że podczas IPO szczególnie mile widziane będą banki. Dropbox dołączył do grupy firm, których debiuty są niezwykle wyczekiwane. Należą do niej także Uber, Lyft czy platforma streamingowa Spotify, która planuje przeprowadzenie oferty publicznej jeszcze w tym roku.
Dropbox został założony w 2002 roku przez Drewa Houstona oraz Arasha Ferdowsiego, studentów Massachusetts Institute of Technology, amerykańskiej prywatnej politechniki. Oferowana przez nich usługa pozwalała klientom na uzyskanie dostępu do plików przez Internet. Taka możliwość nie raz okazywała się bardzo przydatna również i dla samych twórców, na przykład dla Ferdowsiego, kiedy jeszcze w czasie studiów zapomniał zabrać na zajęcia pendrive'a.
Do 2016 roku z usług Dropboksa korzystało 500 mln użytkowników indywidualnych oraz około 200 000 klientów biznesowych. Obecnie głównym zadaniem firmy jest rozszerzanie usług w zakresie przechowywania plików w chmurze. Mówi się, że spółka przeznacza miliony dolarów na budowę centrów danych. Opłacalnym ruchem okazało się wycofanie się z serwerów Amazona, dzięki czemu może teraz skupić się na własnych wewnętrznych przedsięwzięciach.
Chociaż Dropbox wciąż pozostaje w bardzo dobrej formie, nie jest mu obcy również smak porażki. Mowa tu o nieudanej próbie wprowadzenia własnej aplikacji do robienia zdjęć. Tak jak w przypadku każdego innego przedsiębiorstwa zamierzającego wejść na giełdę, Dropbox musi liczyć się ze sporym ryzykiem. W ubiegłym roku byliśmy świadkami porażek świeżo upieczonych spółek publicznych, takich jak Snapchat (NYSE: SNAP) czy Blue Apron (NYSE: APRN). Chociaż wielu inwestorów wyczekiwało ich debiutu, rozczarowujące przychody po przeprowadzeniu IPO sprawiły, że spora część z nich straciła nadzieję i postanowiła się wycofać.
Ponieważ wielkie korporacje oferują swoim klientom coraz więcej za coraz mniej, Dropbox nie stanowi już tak atrakcyjnej opcji, jeżeli chodzi o przechowywanie danych w chmurze. Ponadto wartość przedsiębiorstwa wyraźnie zmniejszyła się od ostatniej wyceny z 2014 roku. Dzięki temu, że osiągnęło ono imponujące zyski jako rozwijająca się spółka, wielu inwestorów określa je mianem "jednorożca", jednak sukces ten może nie przełożyć się na powodzenie IPO, jeżeli weźmiemy pod uwagę jego większych i bardziej doświadczonych rywali, np. Google (NASDAQ: GOOGL) czy Microsoft (NASDAQ: MSFT). Status Dropboksa jako rozwijającej się spółki może oznaczać problemy z zaufaniem klientów w to, że jego usługi chmurowe są najwyższej jakości. Na szczęście dla firmy od 2014 roku nie wydarzyła się żadna poważna awaria usługi.