Sieć pizzerii Domino's Pizza (NYSE:DPZ), publikując niedawno wyniki trzeciego kwartału, podzieliła się z inwestorami nową, zmienioną długoterminową perspektywą dla spółki. Winne temu jest otoczenie, a mianowicie wzrost znaczenia aplikacji dostawców trzecich, którzy skracają wieloletnią przewagę sieci restauracji.
Domino's odnotowało niesamowitą serię 34 kwartałów wzrostów w tym samym lokalu z rzędu, co jest imponującym rekordem w trudnych dla branży restauracyjnej czasach. Ale tempo wzrostu spada, ponieważ liczna konkurencja, w tym Yum! Brands (NYSE:YUM) [Pizza Hut] czy Papa John's (NASDAQ:PZZA), poczyniła znaczne postępy w zakresie dostaw zamówień do klientów, w czym pomagają im podmioty zewnętrzne jak GrubHub (NYSE:GRUB), DoorDash i Uber Eats (NYSE:UBER). Nawet zarząd Domino's przyznaje, że to konkurencyjny krajobraz, szczególnie na dojrzałym rynku amerykańskim i to właśnie główny czynnik modyfikacji prognoz firmy na kolejne trzy lata. Rynek jest teraz dużo bardziej dynamiczny niż kiedykolwiek wcześniej i zwyczajnie nie ma możliwości zaplanowania dokładnych wartości w arkuszu kalkulacyjnym.
W ostatnim kwartale spółka wypracowała wyniki, które nie osiągnęły konsensusu analityków. Przychody wzrosły o 4,4% do 820,8 mln USD, a zysk na akcję wzrósł o 5,1% do 2,05 USD. Analitycy spodziewali się, że firma zarobi 2,07 USD na akcję przy przychodach w wysokości 823,9 mln USD. Wzrost sprzedaży w tym samym lokalu w restauracjach w USA (inaczej wzrost liczby kompresji) wyniósł 2,4%, czyli mniej niż połowa wzrostu [6,3%] r/r
-- Przeczytaj: Dobry rok 2018 dla Domino's Pizza. Firma potwierdza dominację w branży. --
Sieć Domino's w ostatnim kwartale otworzyła 214 nowych lokali, większość na rynkach międzynarodowych, w tym 43 na rynku amerykańskim (3 zamknięto). Obecnie spółka w USA prowadzi 5 900 restauracji oraz 10 300 na świecie. W ciągu ostatnich 12 miesięcy firma uruchomiła łącznie 1 174 nowe lokale. Celem tak silnej ekspansji jest zbliżenie się do miejsca zamieszkania klienta, by ten miał bliżej do restauracyjnego piekarnika i częściej zamawiał jedzenie z dostawą do domu lub pracy, które od lat stanowiły przewagę Domino's nad konkurencją.
-- Przeczytaj poradnik 'Jak inwestować w akcje sieci fast food?' --
Problem Domino's leży w tym, że wspomniane firmy specjalizujące się w dostawach, realizują usługi poniżej ponoszonych kosztów, oferując np. bezpłatną dostawę lub inne rabaty. Wszystko to jest możliwe dzięki dofinansowaniu ze strony inwestorów. Ponadto obsługują każdy rodzaj restauracji w tym fast foody, co wywołuje jeszcze większy ścisk na rynku zamówień żywności, który będzie się nasilać tak długo jak będą chętni, aby dopłacać do Uber Eats. Dostawy w Domino's realizują pracownicy pizzerii.
Nie zmienia to faktu, że sieć radzi sobie bardzo dobrze i nadal jest niekwestionowanym liderem w branży pizzy i w dostawach do swoich klientów. Poza tym finanse spółki są silne, franczyza generuje duże ilości gotówki z licencji, wciąż doskonale prosperują jej restauracje ze średnią marżą operacyjną 38,5% (37,6% r/r). Strategia zacieśniania sieci placówek ma wzbudzać u klientów jeszcze większy apetyt i zachęcać do zakupów. Gdy zewnętrzni dostawcy 'zmęczą się' pracą poniżej kosztów, kurz opadnie, a konkurencja zmniejszy się, Domino's zostanie ze swoją gęstą siecią placówek, która będzie karmić klientów przez długie lata. Nawet w trakcie recesji.
Akcje Domino's po wielu latach wzrostów, 'złapały' zadyszkę, osiągając stopę zwrotu od początku 2019 roku niespełna 4%, a za ostatnie 12 miesięcy wykazują stratę 6,3% i wyraźnie słabiej radzą sobie w stosunku do szerokiego rynku (NYSE:SPY).