Kurs firmy SNAP (NYSE: SNAP) spada 13 tygodni z rzędu, we wrześniu spółka straciła kolejne 22 proc., a w październiku wodospad tylko przyspieszył, spychając kurs do najniższego poziomu w historii - 6,59 USD (stan na 11.10).
Za wrześniowe spadki odpowiada w dużej mierze zły sentyment wokół mediów społecznościowych, związany z przesłuchaniami z udziałem menedżerów Facebooka (NASDAQ:FB) i Twittera (NYSE: TWTR), które wzbudziły obawy o możliwość zwiększenia regulacji, rozpoczynając trend wyprzedaży, który trwał przez cały miesiąc.
Tymczasem prezes spółki Evan Spiegel oświadczył, iż spodziewa się wygenerować dodatnie przepływy pieniężne i osiągnąć rentowność w 2019 roku. Naprawdę? Cele te wydają się nieadekwatne do planów SNAP polegających na budowaniu bazy użytkowników na nowych rynkach, innych niż obecnie wiodące USA i Wielka Brytania.
Analitycy Bloomberg wskazują, że SNAP 'szybko traci pieniądze' i obliczyli, że w tym tempie spółka wykaże 1,5 mld USD straty w przyszłym roku, ponieważ nieprzerwanie inwestuje w rozwój bazy klientów. Analitycy również wskazują, że spółce szybko topnieje gotówka w kasie pozyskana choćby z IPO, firma jest biedna i niedługo będzie 'oddychać przez słomkę' w postaci linii kredytowej głębokiej na 1,25mln USD. Niedawno rozważano ewentualną emisję obligacji , jednak z uwagi na spadający kurs akcji, uznano, że dodatkowa emisja doprowadziłaby do presji i jeszcze silniejszej przeceny. Jeżeli tempo strat nie wyhamuje, spółka może stracić płynność finansową przed końcem 2019 roku.
Największym wyzwaniem, z którym SNAP musi się zmierzyć w budowaniu bazy użytkowników i zwiększaniu przepływów pieniężnych w tym samym czasie, jest to, że wzrost liczby snapów, a tym samym koszty mocno rosną. To dlatego, że SNAP nigdy nie budował własnych serwerów, tak jak inne firmy internetowe podobnego formatu. Zamiast tego opiera się na usługach przetwarzania danych w chmurze, korzystając z infrastruktury Amazon (Nasdaq:AMZN) i Google'a Alphabet (Nasdaq:GOOG). Tak więc każdy nowy użytkownik zwiększa koszty. Byłoby dobrze, gdyby SNAP mógł generować więcej przychodów od tych użytkowników, niż płaci swoim dostawcom serwerów, tak jak ma to miejsce w Ameryce Północnej. Ale już na przykład w Europie portal wygenerował zaledwie 0,66 USD przychodu na użytkownika w drugim kwartale, natomiast koszty infrastruktury w tym samym okresie wyniosły 0,72 USD na użytkownika. Dodatkowym kłopotem jest fakt, iż nowi użytkownicy, których SNAP poszukuje na rynkach wschodzących, w tym w Polsce, raczej nie zarobią na siebie ani w bliskim, ani w długim terminie. I jak tu zarabiać?
SNAP chce dodać więcej funkcji i treści związanych z grami oraz popracować nad zwiększeniem zainteresowania sprzętem Spectacles (okulary video), po klapie sprzedażowej dwóch pierwszych generacji okularów z rozszerzoną rzeczywistością. Firma z entuzjazmem dążyła do zbudowania udanego biznesu sprzętowego, który miał być elementem garderoby, a nie tylko gadżetem, ponieważ zmaga się z rosnącą konkurencją ze strony Instagrama. Jednak coś poszło nie tak, a tysiące niesprzedanych modeli zalegają w magazynach.
Firma zajmująca się mediami społecznościowymi i produkcją okularów z kamerą, będzie informować o wynikach trzeciego kwartału po zamknięciu rynku w dniu 6 listopada. Wall Street oczekuje, że sprzedaż osiągnie wartość pomiędzy 265 mln USD a 290 mln USD.