Pisząc o powierzeniu zdrowia urządzeniom mobilnym wcale nie mam na myśli aplikacji służących do umawiania wizyty u lekarza, znajdywania leków w aptekach, czy nawet odczytywania egipskich hieroglifów na wystawionej nam recepcie (co ciekawe, na ten pomysł wpadli Polacy). Zabrzmi to dosyć kontrowersyjnie, aczkolwiek pojawia się pytanie, czy aplikacje... są w stanie zastąpić lekarzy? Pytanie nie jest bezzasadne, żyjemy przecież w XXI wieku, a aplikacje związane z naszym zdrowiem powstały już dawno, teraz po prostu ktoś postanowił pójść krok dalej. Niektórzy mogą być mocno zdziwieni, a innych może to wcale nie ruszać, ale temat jest o tyle ważny, czy też ciekawy, że przecież chodzi o to, co dla każdego powinno być najważniejsze - zdrowie, a w następstwie życie.
Dlaczego tak w ogóle miałoby się stać? Telefony dla znakomitej większości ludzi stały się nierozłącznym elementem życia. Towarzyszą nam na co dzień. Ba, będąc w kieszeni, torebce, czy na biurku są zawsze pod ręką. Przechowujemy w nich zdjęcia, filmy, notatki, dlaczego więc nie mielibyśmy przechowywać w nich również informacji o swoim zdrowiu? Zwłaszcza, że niektórzy wstydzą się o niektórych rzeczach mówić lekarzowi, a większość z nas (a przynajmniej ja i ludzie, których znam) w ogóle chodzić do lekarza nie lubi. Paradoksalnie, czy nie lepiej "wyspowiadać się" ze wszystkiego do telefonu niż zataić część informacji przed lekarzem?
Cofnijmy się do późnych lat 60. ubiegłego wieku. Martha McClintock, studentka psychologii na Wellesley College, zauważa coś bardzo ciekawego: tendencję do występowania okresu w podobnym czasie u kobiet, które często przebywają w swoim (wzajemnym) towarzystwie - zaraz, zaraz, stop. Skąd ta wzmianka i jak to się ma do artykułu? Dzięki przeprowadzonej przez McClintock obserwacji w jej głowie zrodził się pewien pomysł. Mianowicie koleżanki zaczęły zapisywać informacje o swoim samopoczuciu czy też informacje zwrotne od lekarza, po czym wzajemnie się tymi informacjami wymieniały. Chodziło przede wszystkim o ostrzeżenia przed typowo kobiecymi chorobami. Krok dalej poszła uczelnia Columbia University: studentki poproszono o dokonywanie tego typu notatek nie jak wcześniej na kartkach papieru, a w aplikacji mobilnej (Clue). Powód był prosty: otóż wyniki zapisywane w formacie elektronicznym mogły być analizowane na bieżąco, a i w erze cyfryzacji wydawało się to po prostu bardziej sensowne. Efekt końcowy tego eksperymentu zapewnił ogromne pole do badania zdrowia kobiet. Nie jest to jedyny obszar badań - panowie, nie czujmy się pokrzywdzeni - za przykład może posłużyć aplikacja Grindr regularnie zbierająca od swoich użytkowników informacje mające na celu zapobieganie zarażaniem się wirusem HIV.
Mieszane uczucia wzbudziła aplikacja iStethoscope, którą mogli testować właściciele iPhone'ów na terenie Wielkiej Brytanii. Dlaczego mieszane uczucia? Działanie aplikacji ma bowiem zastąpić... stetoskop. Przykładamy telefon do klatki, gdzie mikrofon może "odebrać" bicie serca, następnie potrząsamy telefonem aby zobaczyć wyniki, które ewentualnie można przesłać do specjalisty. Według eksportów na początku testów pozwoliła ona na uratowanie życia setkom osób.
Na zdrowie możemy spojrzeć z jeszcze innej perspektywy, to znaczy zastanowić się nad tym, w jaki można dbać o nie dbać na bieżąco. Fitbit to urządzenie pozwalające nam je monitorować. Dzięki założonemu na ręce urządzeniu, które na pierwszy rzut oka przypomina bransoletkę, możemy zobaczyć, jak dużo kroków wykonaliśmy w ciągu dnia, ile tym samym spaliliśmy kalorii, jak długo spaliśmy, ile razy się budziliśmy - a to tylko niektóre z jego funkcjonalności. Użytkownicy Endomondo zapewne dostrzegą podobieństwa, z tym, że Endomondo nie monitoruje naszego snu, czy też nie może posłużyć jako budzik, Fitbit ma na tym polu pewną przewagę. Obydwie aplikacje łączy natomiast fakt, iż pozwalają one na rywalizację ze znajomymi, czy innymi ludźmi oraz pokazują nam efekty naszych ćwiczeń co niewątpliwie motywuje (przynajmniej mnie) do dalszych ćwiczeń. Osobiście polecam korzystanie z tego typu aplikacji - wiadomo, że lepiej zapobiegać (dbać o zdrowie wcześniej) niż później leczyć.
Wiadomo, iż aplikacje nie zastąpią w całości służby medycznej (ciężko zastąpić telefonem komórkowym choćby wizytę u chirurga), aczkolwiek na pewno mogą przynajmniej częściowo tą służbę medyczną wspomóc. Telefon komórkowy można "sparować" z wieloma innymi urządzeniami, tak więc twórcy aplikacji mają szerokie pole do manewru. Słyszałem już o aplikacjach stworzonych dla cukrzyków, ciśnieniowców, czy alergików. Iphone pozwala nawet na zmierzenie temperatury ciała. Ciężko przewidzieć, co jeszcze będziemy mogli zrobić dla naszego zdrowia używając telefonu komórkowego.