Marketingowcy statku wycieczkowego Grand Princess zachęcali do kupna wycieczki hasłem "Expect the extraordinary", jednak obecnie wyjątkowy rozwój sytuacji przekroczył oczekiwania wszystkich. Kiedy helikoptery zostawiły zestawy testowe na wirusa Covid-19 na pokładzie statku nikomu nie było do śmiechu. Dwudziestu jeden pasażerów i członków załogi uzyskało pozytywny wynik testu na koronawirusa. Statek ostatecznie zadokował w Oakland w Kalifornii, gdzie zaczęto transportować pasażerów do szpitala lub izolatki.
Ten wycieczkowiec nie były jedynym, który musiał zmierzyć się z niezwykłym zakończeniem wakacji, liniowce desperacko szukały portów, w których mogą zacumować. Liczba ofiar wirusa jest wysoka; ma to również wpływ na wizerunek publiczny i finanse branży wycieczkowej o wartości 45 miliardów dolarów. Polityka amerykańskiego rządu będzie bardziej restrykcyjna, a Departament Stanu ostrzega teraz wszystkich Amerykanów, aby nie podróżować statkiem wycieczkowym. "To nie jest fajne" - powiedział w zeszłym tygodniu Richard Fain, dyrektor generalny Royal Caribbean Cruises Ltd., jednej z największych firm wycieczkowych na świecie. "W rzeczywistości użycie terminu technicznego, którego nauczyłem się w szkole biznesu jest trafniejsze - to jest do kitu". Ceny akcji Royal Caribbean (NYSE: RCL) spadły aż o 19% w poprzedni poniedziałek, w wyniku szerokiej wyprzedaży na rynku, ale odbiły się we wtorek, gdy prezydent Donald Trump zasugerował, że branża dostanie wsparcie publiczne. Również we wtorek agencja S&P Global Ratings powiedziała, że może obniżyć rating obligacji towarzystwa wycieczkowego, a także rywala Carnival Corp. (NYSE: CCL).
Ból Faina raczej nie wywoła większego publicznego współczucia. Ale biorąc pod uwagę, że turystyka stanowi około 10% globalnego produktu krajowego brutto i zatrudnienia, warto to sprawdzić. Jeśli światowa gospodarka ma szybko wyzdrowieć z koronawirusa, turystyka również będzie musiała się zregenerować. Covid-19 jest poważniejszym zagrożeniem niż inne kwestie dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa, które nękają rejsy przez dziesięciolecia. Z pewnością nadejdą zawirowania, ale rejsy - podobnie jak reszta globalnego przemysłu turystycznego - nie są zatopione. Narodziny przemysłu wycieczkowego sięgają lat 60. XX wieku, podobnie jak jego wizerunek jako pływającego inkubatora dla zarazków. Wybuchy chorób przewodu pokarmowego były związane (między innymi) ze złą wodą, koktajlami z krewetek i mieszkaniem w bliskim sąsiedztwie z tysiącami nieznajomych. Chociaż rządy w Stanach Zjednoczonych i innych krajach wdrożyły kompleksowe programy inspekcji, które zmniejszyły występowanie zarażonych. Rzeczywiście, w zeszłym miesiącu statek Princess Cruises przerwał 14-dniową wycieczkę na Karaiby, kiedy setki pasażerów i załogi zachorowało na podejrzanego wirusa. Tymczasem wybuchy chorób układu oddechowego, takich jak grypa (i Covid-19), są na tyle powszechne na statkach wycieczkowych, że Amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób publikuje wytyczne dotyczące postępowania z nimi. Światowa Organizacja Zdrowia od dawna ostrzega, że rejsy stanowią zagrożenie dla zdrowia starszych pasażerów - czyli grupy, która okazuje się być głównym klientem. Niedawno jeden z najlepszych urzędników służby zdrowia w USA powiedział starszym Amerykanom: "po prostu nie wsiadajcie na statek wycieczkowy".
Na tym nie koniec... Pasażerowie zostali uwięzieni na statkach, takich jak niesławny "kupowy rejs" w 2013 r. (ang. gra słów "poop cruise") podczas którego pożar zniszczył systemy zasilania i kanalizacji. Jednak sama branża rośnie na przestrzeni dziesięcioleci. Między 2009 a 2019 rokiem, bezpośrednio w czasie kryzysu, liczba pasażerów na świecie rosła każdego roku, z 17,8 miliona do 30 milionów. Czy Covid-19 to problem, który uzasadnia obawy o branżę? Na razie sytuacja nie wygląda dobrze. Wall Street Journal donosi, że niektóre rejsy po Morzu Śródziemnym odbywają się przy 20% mniejszej liczbie pasażerów w porównaniu z rokiem poprzednim. Tymczasem największe na świecie linie rejsowe odwołały większość rejsów po Azji i Pacyfiku. Nie pomaga też to, że media społecznościowe są wypełnione reakcjami użytkowników na wybuch epidemii statków wycieczkowych, pytając: "Dlaczego ktoś miałby wybrać się na rejs?".
Nawet z tymi problemami przemysł rejsowy ma wiele powodów, aby się nie martwić. Po pierwsze, a być może najważniejsze, podróżujący zwykle nie przejmują się sytuacją i mają wszystko w nosie. "Nic nie jest trwałe" - wyjaśnił Frank Del Rio, dyrektor naczelny Norwegian Cruise Line Holdings Ltd, w ostatnim wywiadzie. "Dzięki Bogu klienci mają stosunkowo krótką pamięć". Następnie długoterminowe dane demograficzne sprzyjają branży turystycznej - zwłaszcza wycieczkom Rejsy przyciągnęły w ostatnich latach młodszą klientelę, ale starsi pasażerowie (w 2018 r. 51% pasażerów w wieku powyżej 50 lat) z czasem na wypłynięcie pozostają kluczową, odporną na recesję demografią w branży. Wreszcie mamy Chiny. Tylko 10% obywateli podróżowało za granicę, a mimo to kraj ten jest już największym na świecie źródłem wyjazdów zagranicznych. Rejsy były bezpośrednim beneficjentem tego wzrostu: w latach 2012-2016 liczba pasażerów w Chinach rosła średnio o prawie 80% rocznie. Większość tych pasażerów, podobnie jak ich odpowiednicy w innych miejscach, nie będzie odstraszona po rozwiązaniu problemu pandemii. W rzeczywistości, dzięki determinacji rządu chińskiego, aby przywrócić kraj do pracy, rezerwacje ze strony Chińczyków wzrosną.