W połowie listopada ruszyło nowe show popularnego trio Jeremy'ego Clarksona, Richarda Hammonda i Jamesa Maya, które jest dostępne wyłącznie w platformie streamingowej Amazon Prime Video, która liczy, że w ten sposób zdobędzie ogólnoświatową popularność.
Po odejściu w 2015 r. Jeremy'ego Clarksona i spółki z BBC, którzy zyskali ogromną popularność na całym świecie prowadząc program motoryzacyjny Top Gear, ich wierni fani zaczęli się zastanawiać, czym teraz zajmą się ich ulubieńcy. Pustka nie trwała zbyt długo i już w czerwcu 2016 r. trio brytyjskich motoryzacyjnych ekscentryków rozpoczęło zdjęcia do swojego nowego programu zatytułowanego The Grand Tour. Powstaje on na zlecenie Amazon Video (NASDAQ: AMZN). Zgodnie z zawartym kontraktem, w trakcie trzech lat powstanie 36 odcinków podzielonych na trzy serie. Widzowie mogą oglądać nowe przygody Clarksona, Hammonda i Maya wyłącznie posiadając wykupioną usługę Amazon Prime Video.
Amazon Prime Video jest płatną subskrypcją w platformie streamingowej Amazon Video, której początki i nazwa sięgają Amazon Prime - członkostwa premium w sklepie Amazon pozwalającym na darmowe ekspresowe dostawy zakupów, który był jednym z filarów sukcesu całego serwisu. Obecnie Amazon Prime Video jest dostępny w pięciu krajach: obok USA są to także Wielka Brytania, Niemcy, Japonia i Austria, a wkrótce także Indie. Jak poinformował Jeremy Clarkson na swoim profilu na Twitterze w przededniu premiery nowego programu, The Grand Tour będzie dostępne dla widzów na niemal całym świecie, a dokładnie w 200 krajach i terytoriach zależnych. Jak potwierdził dzień później Jeff Bezos, CEO Amazona, faktycznie od grudnia nową produkcję Clarksona będzie można oglądać na całym świecie. Informacja na stronie Amazona nie określa dokładnie, kiedy to nastąpi poza tym, że będzie to jeszcze w grudniu tego roku. Wprawdzie nie wiadomo, czy widzowie na całym świecie zyskają w ten sposób dostęp także do pozostałych treści w Amazon Prime Video, ale wielu analityków spodziewa się, że jest to pierwszy krok do globalnej ekspansji platformy streamingowej Amazon.
W trakcie dotychczasowej działalności Amazon Prime Video osiągnął stopień dość znacznej dojrzałości. W tym roku wydatki na produkcję treści filmowych mają wynieść cztery miliardy dolarów. Jeśli faktycznie planowana jest dalsza ekspansja na cały świat, to Amazon powinien się liczyć ze zwiększeniem tych wydatków w przyszłym roku. Netflix (NASDAQ: NFLX), najbardziej znana globalna platforma streamingowa, ma przeznaczyć na ten cel sześć miliardów dolarów. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na różnice w podejściu tych platform do tworzenia treści. Strategia Netflixa polega na tworzeniu treści uniwersalnych, które będą skierowane do odbiorców na całym świecie. Przykładem tego jest ogólnoświatowa popularność serialu House of Cards czy Orange is the New Black, będących produkcjami stworzonymi na zlecenie tej platformy. Amazon pod tym względem idzie troszkę śladem swojego konkurenta także inwestując w serialowe superprodukcje czy programy rozrywkowe jak The Grand Tour. Podczas ostatniej gali nagród telewizyjnych Emmy, seriale Amazon otrzymały sześć statuetek, a Netflixa dziewięć. Podobna sytuacja miała miejsce podczas Festiwalu Filmowego w Sundance, o czym pisaliśmy w artykule Amazon i Netflix zdominowały Sundance. Równolegle do tego, Amazon stosuje także podejście bardziej regionalne tworząc treści skierowane na pewne konkretne rynki. Szykując się do wejścia na bardzo specyficzny rynek indyjski nawiązał on współpracę z lokalnymi producentami filmowymi oraz zakupił prawa do emisji rozgrywek lokalnej ligi krykieta - najpopularniejszego sportu na subkontynencie. Liczy on, że w ten sposób trafi do klienta masowego, podczas gdy z drugiej strony Netflix kieruje swoją ofertę w tym kraju do bardziej elitarnego widza oferując mu swoje zagraniczne produkcje. W kwietniu uruchomiona została także platforma dla twórców video Amazon Video Direct, która może konkurować z należącym do Google YouTube (NASDAQ: GOOG). Dzięki niej możliwe jest wrzucanie treści, które następnie mogą być dystrybuowane przez Amazon Prime Video.
Niewątpliwie szersze wejście Amazona na rynek płatnego strumieniowania treści video może oznaczać konkurencję dla Netflixa, dla którego będzie to pierwszy iście globalny konkurent. Amazon, w przeciwieństwie do wielu lokalnych platform, ma dobre kontakty w Hollywood, przez co łatwiej mu będzie ściągnąć wielką widownię. A gra jest warta ogromnych pieniędzy. Oferując najgorętsze światowe tytuły, ci dwaj gracze są w stanie sięgnąć najgłębiej w kieszenie widzów gotowych zapłacić więcej za rozrywkę. Za sporymi szansami Amazon Prime Video przemawiają także znaczne zasoby finansowe całego Amazona oraz rozpoznawalna marka. W cokwartalnym liście do akcjonariuszy, zarząd Netflixa napisał, że "Amazon Prime Video stanie się równie globalną platformą co YouTube czy Netflix tej jesieni wraz z premierą nowego show Jeremy'ego Clarksona". Podczas omówienia wyników za trzeci kwartał, Reed Hastings, CEO Netflixa, zbagatelizował jednak ryzyko spadku przychodów jego firmy w związku z konkurencją ze strony Amazona. "Jest tak wielu konkurentów w rywalizacji o czas na ekranie, oraz obecnie nasz udział jest na tyle niewielki, że jest mało prawdopodobne, aby ruchy jednego konkretnego konkurenta miały namacalny wpływ. To, co może mieć wpływ, to zdolność do dalszego zaskarbiania sobie sympatii, i to poprzez tworzenie tych niesamowitych treści, przez globalną ekspansję, posiadanie wszystkich tych praw globalnie. To są rzeczy, na których chcemy się skupić."