Nie od dziś wiadomo, że Chińczycy mają zamiłowanie do imponujących obiektów. Nieustannie budują wieżowce, fabryki i inne budynki mające cieszyć oko, a ostatnio także mosty.
W mieście Chishi na południu Chin otwarto niedawno długi na półtora kilometra, czteroprzęsłowy wiadukt, przez który przebiega czteropasmowa droga szybkiego ruchu. Jest on zawieszony na wysokości niemal 200 metrów nad malowniczymi polami ryżu i kukurydzy. Most łączy południowo-zachodnią część Chin ze wschodnim wybrzeżem. Na tym jednak koniec jego zalet.
Krytycy obawiają się, że rozbudowa imponującej infrastruktury stała się dla Chińczyków celem samym w sobie. Budowla w Chishi to tylko jeden z setek spektakularnych mostów wybudowanych w Państwie Środka w ostatnim czasie, które powoli zaczynają kojarzyć się z korupcją, rosnącym zadłużeniem i brakiem kontroli wydatków publicznych.
Budowa mostu w Chishi kosztowała 300 mln dolarów - o połowę więcej, niż przewidywał budżet. Tak wielka suma nie zostałaby wydana, gdyby nie pożyczki gwarantowane przez rząd oraz spekulacja ze strony przedsiębiorstw budowlanych. Chiny chcą być postrzegane jako gigant w dziedzinie infrastruktury, inwestują więc w ogromne projekty mające jedynie znaczenie symboliczne, m.in. najwyżej położoną linię kolejową i największą elektrownię wodną na świecie.
Zdaniem Atifa Ansara, wykładowcy zarządzania na Uniwersytecie Oksfordzkim, "infrastruktura to miecz obosieczny. Może przynieść korzyści dla gospodarki, lecz jej nadmiar jest zgubny. Kolejne budowle nie przyciągają zainteresowanych, zwłaszcza w Chinach, gdzie już tak wiele zostało wybudowane".
Z niedawnych badań Ansara wynika, że spośród 65 projektów autostrad i linii kolejowych zrealizowanych w Chinach faktyczną korzyść gospodarczą przyniosła mniej niż jedna trzecia. Przykład niepotrzebnej inwestycji stanowi most w Chishi, który jedynie nieznacznie skrócił czas podróży i wzbogacił krajobraz o powiew nowoczesności, lecz nie przyczynił się do rozwoju obszaru. Wiadukt został oddany do użytku z opóźnieniem, na budowie miał miejsce wypadek, do tego pojawiały się oskarżenia o korupcję. Podobna sytuacja miała miejsce niedawno w przypadku mostu Hongkong-Zhuhai-Makau -aresztowano 21 pracowników firmy odpowiedzialnej za jego budowę w związku z podejrzeniem sfałszowania wyników testów wytrzymałości materiałów.
W 2013 r. prezydent Chin Xi Jinping stwierdził: "Ulepszenia transportu i innej infrastruktury są niezbędne, aby biedniejsze regiony mogły zacząć prosperować". Skoro jednak wiadomo, że nowe budowle nie mają większego wpływu na rozwój tych obszarów, jakie jest właściwie ich znaczenie?
Most w Chishi przyciągnął uwagę miesiąc po tym, jak agencja Moody's obniżyła rating Chin w związku z zadłużeniem, które rośnie w coraz szybszym tempie - między innymi przez tego typu projekty. Dług Państwa Środka powiększa się co roku o kwotę równą ok. 15% ogólnej produkcji krajowej, przez co faktyczny oraz potencjalny wzrost gospodarczy spowalnia, gdyż ziemię, materiały i kapitał przeznacza się na spektakularne budowle zamiast na bardziej efektywne inwestycje.
Chińczycy próbują utrzymać tempo wzrostu gospodarczego poprzez ogromne inwestycje, lecz uzyskują odwrotny efekt. Przywiązują bowiem większą wagę do krótkoterminowych zysków i wizerunku niż do konsekwencji w dłuższej perspektywie.
Reszta świata może jedynie mieć nadzieję, że chiński rząd dostrzeże długoterminowe skutki i podejmie odpowiednie działania.