Sytuacja Hertz (NYSE: HTZ) przypomina jazdę kolejką górską. Spółka została zmuszona do ogłoszenia bankructwa, ponieważ z powodu koronawirusa całkowicie wstrzymano podróże. Mimo że sytuacja powoli wraca do normy, Hertz pozostaje znacznie poniżej bezwzględnego poziomu zysku. Jeszcze przed pandemią firma miała duże zadłużenie i musiała stawiać czoła konkurencji ze wszystkich stron.
Warunki te spowodowały, że firma ogłosiła upadłość, a cena jej akcji spadła z 20 USD do 40 centów w mniej niż 3 miesiące. Wydawało się wówczas, że to jej koniec, jednak okazało się, że sytuacja dopiero zaczęła nabierać tempa. Po ogłoszeniu upadłości spółka znalazła się na dnie, a następnie, z powodu kilku czynników, w tym obejmowania krótkich pozycji przez inwestorów, inwestorów indywidualnych chętnie wykupujących tanie akcje i optymizmu względem powrotu gospodarki do normy, jej notowania wzrosły do 6 USD.
Do upadku Hertza przyczyniła się pandemia koronawirusa, natomiast znaczny wzrost cen akcji spółki był spowodowany chwilową manią na rynkach, podczas której tanie, mocno dotknięte kryzysem akcje były wykupowane w nadziei na doprowadzenie do odbicia w kształcie litery V. Podobnie jak w przypadku Hertz, w ostatnich tygodniach akcje te oddały znaczną część tych zwyżek.
Wydarzenia ostatnich dni
W odpowiedzi na wzrost ceny akcji Hertza do 6 USD i pojawienia się nieoczekiwanego popytu na nie, firma chciała skorzystać z okazji i wyemitować dodatkowe akcje o wartości 500 mln USD . Biorąc pod uwagę sytuację Hertza, nawet ten napływ gotówki prawdopodobnie nie zmieniłby jego kursu. W swoim oświadczeniu Hertz wyraźnie stwierdził, że inwestorzy prawdopodobnie stracą pieniądze. Znalazło to również odzwierciedlenie w zadłużeniu spółki, które wynosi około 30 centów na każdego dolara, co wskazuje na to, że posiadacze obligacji nie oczekują, że uda im się pokryć straty, co z kolei jest warunkiem wstępnym do odnotowania zysków przez akcjonariuszy.
Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd sprzeciwiła się jednak planowi Hertz i tym samym utknął on w martwym punkcie. Biorąc pod uwagę, że obecna kapitalizacja Hertz wynosi 240 mln USD, dodatkowe 500 mln USD w akcjach niewiele by zmieniło w poradzeniu sobie z długiem wynoszącym 19 mld USD. Mogłoby to jedynie dać firmie więcej czasu oraz nadzieję, że sytuacja ekonomiczna się poprawi, dzięki czemu aktywa firmy mogłyby stać się bardziej wartościowe.
Plotki o wykupie
Od czasu zwyżki z początku czerwca, kiedy notowania Hertz wzrosły do 6 USD, jej akcje zwróciły 80% tych zysków. Jednakże, w ostatnich dniach, Hertz odnotował 50% wzrost w odpowiedzi na komentarz ze strony analityków, że Carmax (NYSE: KMX) lub AutoNation (NYSE: AN) mogą wykupić firmę.
Zastanawiająca była również akcja cenowa Hertza po tym doniesieniu. Po pierwsze, nie pojawiła się żadna oficjalna wiadomość na ten temat. Po drugie, tylko dlatego, że Hertz może zostać wykupiony, nie oznacza to, że cena jego akcji będzie koniecznie rosła, zwłaszcza, że nie ma powodu ku temu, aby kupujący płacił za nie pełną cenę. Dodatkowo, uwaga analityków skupiła się głównie na tym, że firmy te wykupią flotę samochodów używanych przez Hertz, których wartość wynosi 3 mld USD.
Sprzedaż wszystkich samochodów na raz tymczasowo poprawiłaby pozycję gotówkową Hertz, ale byłoby to mniej opłacalne niż sprzedaż samochodów indywidualnie i maksymalizacja zwrotu z inwestycji. Ogólnie rzecz biorąc, komentarz analityków był w głównej mierze negatywny, ponieważ stwierdzono w nim, że płynność finansowa Hertz zmniejszyła się z nieco poniżej 1 mld USD w marcu do 365 mln USD na koniec czerwca.