Do końca roku w centrum uwagi w dalszym ciągu będą znajdować się surowce, w tym ropa naftowa i metale szlachetne. Inwestorzy próbują ocenić wpływ pandemii na popyt i szukają oznak ożywienia gospodarczego na świecie. Indeks towarowy Bloomberga, mocno ważony energią, spadł o około 12%, a subindeks energetyczny stracił prawie 43% w porównaniu z rokiem poprzednim.
"Wiele towarów jest sprzedawanych znacznie poniżej ich długoterminowych cen rynkowych", mówi Alissa Corcoran, dyrektor ds. badań w Kopernik Global Investors. Jednak dopóki nie istnieje na nie popyt, ceny te nie są zrównoważone, a spadek do cen produkcji/wydobycia zmotywowałby wydatki do utrzymania podaży na poziomie równym popytowi. Towary energetyczne są jednymi z największych "spadkowiczów", a amerykański benchmark West Texas Intermediate stracił w tym roku prawie 40%. Ceny ropy są "dławione przez zmniejszony popyt", mówi Corcoran. Ropa naftowa, która jest poniżej swojej długoterminowej ceny produkcji szacowanej na 75 dolarów za baryłkę, raczej nie utrzyma się na tym poziomie. 8 września amerykańskie i światowe kontrakty terminowe typu futures na ropę osiągnęły poziom poniżej 40 dolarów za baryłkę, najniższy od czerwca. Jednak John Echols, partner z Opportune, uważa, że oczekiwania co do powolnego ponownego uruchomienia światowej gospodarki i wynikającego z tego wzrostu zużycia energii, sprawiają, że ceny ropy naftowej i produktów rafinowanych będą prawdopodobnie tylko "skromnie rosły" w stosunku do obecnego poziomu. Następnie, w miarę jak gospodarka "zmierza w kierunku normalności", a odwierty w USA są w dużej mierze zamykane, "naturalne jest, że istnieje możliwość wzrostu cen w okresie pośrednim", do około 18 miesięcy.
Wyniki związane z pandemią będą "wyraźnym bodźcem" dla energii w nadchodzących miesiącach, mówi. Jeśli pandemia zaniknie, wtedy inne czynniki, takie jak wybory prezydenckie w USA, będą się bardziej koncentrować, mówi Echols. W międzyczasie najbardziej aktywne kontrakty terminowe na tarcicę wzrosły ponad dwukrotnie w ciągu roku, osiągając rekordową wartość 928,50 dolarów za 1000 stóp kwadratowych deski, a popyt napędzany jest remontami domów i przeprowadzką na przedmieścia, ponieważ ograniczenia związane z koronawirusem spowolniły produkcję. Bariera o wartości 1000 dolarów stanowi prawdopodobnie "sufit". Inwestorzy surowcowi będą jednak nadal obserwować ruchy metali szlachetnych, które nabrały rozpędu, ponieważ pandemia zwiększyła popyt na złoto i srebro jako przystań. Oznaki pewnego ożywienia w gospodarkach światowych doprowadziły do tego, że srebro, które jest również metalem przemysłowym, znacznie wyprzedziło wzrost zapotrzebowania na złoto. Od 8 września ceny na rynku terminowym na srebro były o około 50% wyższe niż rok wcześniej, podczas gdy złoto wzrosło o 27%.
"Czynniki, które przyczyniły się do tego, że złoto porusza się wyżej, są nadal z nami" - mówi Ross Norman, dyrektor generalny Metals Daily. Długoterminowymi czynnikami nadal będą 10-letnie rentowności obligacji amerykańskiego skarbu, a wybory prezydenckie w USA odegrają pewną rolę. "Niejasny wynik wyborów to utrzymanie niepewności na wysokim poziomie, a co za tym idzie -utrzymanie na wysokim poziomie ceny złota" - mówi Norman. Metals Daily spodziewa się, że przed końcem roku złoto może potencjalnie wzrosnąć nawet do 2200 dolarów, "co dałoby mu 45% zysku w skali roku", natomiast srebro może podbić poziom 35 dolarów na koniec roku, co oznaczałoby "ogromny" 95% zysk w skali roku, mówi Norman.
Ogólnie rzecz biorąc, towary mogą być "bardzo zmienne" w krótkim okresie czasu, co "postrzegamy nie jako ryzyko, ale jako szansę" - mówi Corcoran. Najlepsze okazje do inwestowania są wtedy, gdy ceny towarów są znacznie poniżej ich ceny produkcji", jak to ma miejsce obecnie w przypadku większości towarów.