Brexit wchodzi w decydującą fazę - brytyjski rząd zaakceptował projekt umowy dotyczący opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Według brytyjskiej premier Theresy May "ta umowa leży w interesie narodowym" i "jest najlepszym projektem, jaki można było wynegocjować". W ciągu najbliższych tygodni forma Brexitu może zostać już określona.
Nadzwyczajne posiedzenie brytyjskiego rządu przy Downing Street 10 trwało ponad pięć godzin i zakończyło się porozumieniem. Tematem posiedzenia była kwestia Brexitu, czyli sposób opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię, umowa z Unią oraz określenie dalszych stosunków pomiędzy Londynem i Brukselą. Porozumienie zakłada, że Zjednoczone Królestwo będzie w unii celnej z Unią Europejską od 29 marca 2019 roku do grudnia 2020 roku. Porozumienie było wypracowywane od kilku miesięcy - treść umowy została opublikowana na stronach Komisji Europejskiej - publikacja liczy 585 stron oraz 15-stronicowy dodatek, który zawiera deklarację polityczną o przyszłym kształcie stosunków między UE i Wielką Brytanią. Brytyjska premier Theresa May zapewniła w Izbie Gmin, że w negocjacjach kierować się będzie interesem narodowym.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał nadzwyczajny szczyt UE na 25 listopada, podczas którego ma dojść do podpisania porozumienia. Jednak przed tym szczytem umowa musi zostać zaakceptowana przez Parlament Europejski i parlamenty narodowe. Theresa May rozumie ryzyko związane z fiaskiem rozmów - istnieje zagrożenie upadku jej rządu, czyli konieczność przeprowadzenia wyborów. Porozumienie jest krytykowane m.in. przez przywódcę laburzystów Jeremiego Corbyna, który twierdzi, że Wielka Brytania będzie "w stanie zawieszenia bez możliwości decydowania", natomiast wielu zwolenników Brexitu obawia się tego, że Wielka Brytania nadal będzie uzależniona od Unii Europejskiej. Pojawiły się pogłoski, że już wkrótce może dojść do głosowania nad wotum nieufności wobec rządu Theresy May - wszystko zależy od wyników głosowania brytyjskiego parlamentu - obecnie posłowie rządzącej Partii Konserwatywnej także są podzieleni.
Projekt porozumienia odnosi się także do "mechanizmu ochronnego" Irlandii Północnej, czyli że nie zostaną przywrócone kontrole graniczne w przypadku, gdy Unia i Wielka Brytania nie uzgodnią wspólnego porozumienia w sprawie przyszłych stosunków handlowych. To rozwiązanie ma na celu uniknięcia powrotu do "twardej granicy". Ponadto projekt uwzględnia gwarancje praw dla obywateli krajów członkowskich Unii Europejskiej, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, a także przewiduje płacenie składek do unijnego budżetu.
Z treści porozumienia nie jest zadowolony brytyjski minister ds. Brexitu, Dominic Raab, który uważa, że rozwiązanie zaproponowane Irlandii Północnej stanowi realne zagrożenie dla integralności Zjednoczonego Królestwa oraz że umowa może być podpisana na czas nieokreślony, dzięki czemu Unia ma możliwość ingerowania w sprawy Wielkiej Brytanii. Dominic Raab zrezygnował ze stanowiska, swoją rezygnację złożyła także brytyjska minister pracy i emerytur, Esther McVey, minister ds. Irlandii Północnej Shailesh Vara - na te wieści funt spadł o ponad 1 procent do dolara w czwartek rano. Komentatorzy spodziewają się kolejnych rezygnacji, m.in. Peeny Mordaunt, minister ds. rozwoju międzynarodowego.
Brexit będzie miał skutki polityczne, ale także finansowe i gospodarcze. Rząd Theresy May może upaść w najbliższych miesiącach. Wielkie korporacje finansowe także mogą opuścić Londyn i przenieść się do innych europejskich stolic. Analitycy prognozują, że banki mogą dokonać transferów aktywów o łącznej wartości 250 miliardów dolarów.