Tradycyjnie nowy sezon wyników kwartalnych zainaugurowały cztery największe amerykańskie banki pod względem aktywów - JPMorgan Chase (NYSE:JPM), Bank of America (NYSE:BAC), Wells Fargo (NYSE:WFC) i Citigroup (NYSE:C), przy okazji podając szacunki na kolejne miesiące.
JPMorgan w pierwszym kwartale wygenerował wyniki znacznie poniżej oczekiwań analityków. Przychody wyniosły 28,25 mld USD, co oznacza spadek o 3% r/r i 1,2 mld USD poniżej konsensusu. Zysk na akcję w wysokości 0,78 USD (oczekiwano średnio 1,34 USD, spadek o 70% r/r). Bank of America wypracował przychody w wysokości 22,8 mld USD w pierwszym kwartale, co zasadniczo nie zmieniło się w porównaniu z rokiem poprzednim, a także zysk na akcję 0,40 USD w porównaniu z 0,70 USD w pierwszym kwartale 2019 r. (spadek o 45%). Analitycy z Wall Street oczekiwali średnio 0,42 USD. Citigroup wygenerowało przychody 20,7 mld USD, co stanowi wzrost o 12% r/r oraz zysk na akcję 1,05 USD (spadek o 46% r/r). Najsłabiej wypada w tym zestawieniu Wells Fargo z zyskiem na akcję 0,01 USD czyli aż o 89% gorzej w relacji r/r.
I choć pod wieloma względami banki podały wyniki, które były zgodne z oczekiwaniami, inwestorów i analityków zaskoczył jeden wskaźnik, który spowodował gwałtowny spadek ich zysków z ubiegłego roku i przygotował grunt pod coś, co może okazać się niezwykle istotnym czynnikiem ich działalności, mianowicie rezerwy na straty kredytowe. Tylko te cztery największe banki w Stanach Zjednoczonych odpisały na ten cel łącznie 22 mld USD, niejako przygotowując się na falę zaległych zobowiązań, które są prognozowane na kolejne miesiące, gdy dziesiątki milionów Amerykanów utraci pracę lub zmniejszą się ich dochody. Tylko w ciągu trzech tygodni zgłoszono rekordowe ponad 20 mln wniosków o zasiłki i te liczby będą na pewno rosły. Ogromna część gospodarki została zamrożona, a setki tysięcy firm jest zamkniętych. To znów wywoła lawinę zalegających długów. Działania banków mają na celu zrekompensowanie przyszłych przepływów pieniężnych, które według prognoz są zagrożone nieobsługiwanymi przez klientów zobowiązaniami. Kolejne kwartały będą dla branży finansowej trudne, banki na pewno poniosą straty w wysokości dziesiątek milionów dolarów. Na niekorzyść sektora zadziała dodatkowo środowisko zerowych stóp procentowych, gwałtownie spadającego wolumenu kredytów na na nieruchomości i samochody.
Innymi słowy pandemia koronawirusa zmusiła banki do przeznaczenia znacznie większej kwoty gotówki na pokrycie potencjalnych strat kredytowych, kosztem zysków.
Mimo to komentatorzy wskazują, że sektor bankowy jest znacznie silniejszy niż miało to miejsce dekadę temu podczas kryzysu finansowego, a przez to lepiej przygotowany na oczekiwane w przyszłości wstrząsy. Obecnie funkcjonujące standardy i przepisy, nakazują instytucjom generowanie większych rezerw, nawet w zdrowym otoczeniu, co ma przeciwdziałać zdarzeniom upadków banków, jakie widzieliśmy podczas poprzedniej recesji.